Markety budowlane ukarane za zmowę cenową

Największe markety budowlane w Polsce i producent farb Polifarb Cieszyn - Wrocław muszą zapłacić ponad 110 mln zł kary - postanowił UOKiK. To wynik dziennikarskiego śledztwa ?Gazety?

Nasze śledztwo zaczęło się w maju 2005 r. od jednej kartki papieru. Był to list rozsyłany przez Polifarb Cieszyn - Wrocław (PCW). Firma ta należy do holenderskiego koncernu Sigma-Kalon. Kontroluje ponad 30 proc. rynku farb w Polsce i jest na nim liderem. Z listu wynikało, że chce ona dyktować sklepom minimalną cenę detaliczną farb, lakierów oraz impregnatów do drewna.

Zaczęliśmy sprawdzać markety budowlane: Leroy Merlin, OBI, Castoramę, Praktikera. Okazało się, że ceny w sklepach i liście PCW są identyczne. Co do grosza! Np. pięciolitrowa puszka lakieru do parkietów Domalux kosztowała wszędzie 109 zł.

Poinformowaliśmy o tym UOKiK, a ten wysłał do sklepów swoich inspektorów. Stwierdzili to samo co my. A zgodnie z polskim prawem narzucanie sztywnych i minimalnych cen odsprzedaży jest zakazane.

Przeszukanie o świcie

W czerwcu 2005 r. inspektorzy UOKiK wkroczyli do biur firm. Zaczęły się przeszukania, a urzędnicy znaleźli dowody zmowy cenowej. W kontrolowanych spółkach wybuchła panika. Zaraz po przeszukaniach PCW zaczął rozsyłać do kontrahentów rozpaczliwe prośby o zniszczenie kompromitujących dokumentów. Ale było już za późno.

Mechanizm zmowy okazał się dość prosty. Firmę od dłuższego czasu bolało to, że ze względu na wciąż spadające ceny farb i lakierów (dzięki konkurencji rynkowej) zmniejsza się jej zysk. Polifarb zaproponował więc sieciom marketów budowlanych, żeby zaczęły stosować tzw. ceny sugerowane (oczywiście przez niego). W zamian za ich wprowadzenie sieci uzyskiwały tzw. rabat stabilizacyjny. Taki sam dla wszystkich.

Te sklepy, które odważyłyby się nie posłuchać rynkowego lidera, musiały liczyć się z utratą rabatu stabilizacyjnego i odmową dostaw. A utrata dostaw to spory cios. Produkty PCW - np. farby Dekoral - są bardzo popularne.

Jak ustalił UOKiK, największe sieci handlowe zgodziły się na układ. Dla nich też był w pewnym stopniu atrakcyjny. Bo PCW gwarantował, że wszyscy konkurenci będą sprzedawali jego farby po tej samej cenie. Nikt już nie musiał się bać wyniszczającej walki na promocje, sezonowe obniżki itp. Przez cały czas trwania zmowy Polifarb Cieszyn-Wrocław skrupulatnie kontrolował, czy jest ona przestrzegana. Gdy tylko jakiś sklep decydował się np. obniżyć cenę, producent farb słał ostrzeżenia.

Na całym tym procederze tracili konsumenci. Bo przez dłuższy czas musieli kupować farby po cenie, która nie została ustalona w drodze rynkowej, ale podyktowana przez producenta. Czyli przepłacali.

Świadek koronny

Już w trakcie śledztwa niektóre spółki zaprzeczały, by zawarły jakąkolwiek umowę. Jedna ze spółek - Leroy Merlin - próbowała nawet utrudnić śledztwo, ukrywając dane (za co została ukarana dodatkową karą). Inna spółka próbowała zwalić winę na swoich pracowników rzekomo działających "bez wiedzy zarządu".

Uczestnicy zmowy nie wiedzieli jednak, że UOKiK ma w ręku asa. Jeden z uczestników zmowy - Castorama - postanowił zeznawać. I ujawnił szczegóły spisku oraz dowody. Francuska spółka wprost przyznała, że w drugiej połowie 2004 r. Polifarb Cieszyn - Wrocław SA wywierał na nią nacisk w sprawie stosowania cen detalicznych na wyznaczonym poziomie. Początkowo Castorama próbowała się nie zgodzić. Ale wówczas PCW zrealizował swoją groźbę i wstrzymał dostawy. Castorama się poddała.

Gdy jednak do jej drzwi zapukali inspektorzy UOKiK, zarząd Castoramy błyskawicznie zrozumiał, że firma jest w tarapatach. Zdecydował się więc pójść na pełną współpracę z urzędem. I dlatego jej grzywna została zmniejszona do 50 tys. zł.

W poniedziałek przedstawiciele ukaranych marketów budowlanych nie chcieli komentować decyzji UOKiK. - Musimy zapoznać się z decyzją - brzmiała oficjalna odpowiedź rzeczników sieci. Nieoficjalnie nie ukrywali, że wysokość kar nałożona przez urząd jest szokująca i że raczej na pewno będą się od decyzji UOKiK odwoływać.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.