Problem z dostawami ropy do Czech - kto za to odpowiada?

Problemy z dostawami ropy z Rosji do rafinerii w Czechach nie mają związku z ropociągiem Odessa - Brody. W ten sposób anonimowy przedstawiciel ukraińskiego Ministerstwa Paliw i Energetyki odpowiedział na zarzuty rosyjskiego wicepremiera Igora Sieczyna.

W czasie posiedzenia rządu, Igor Sieczyn powiedział, że Rosja jest zaniepokojona ukraińskimi planami zmiany kierunku przepływu ropy w rurociągu Odessa - Brody. Kijów w najbliższym czasie chciałby go zacząć wykorzystywać zgodnie z pierwotnym założeniem: od Morza Czarnego do granicy z Unią Europejską. Wicepremier twierdzi, że właśnie z powodu przygotowań do tej zmiany, pojawiły się kłopoty w dostawach do Czech. Anonimowy rozmówca agencji RBK w ukraińskimi Ministerstwie Paliw i Energetyki twierdzi, że te dwie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego. Dotąd nie przeprowadzono odpowiednich prób technicznych. Poza tym, ropa ma być transportowana z Odessy do Brodów tylko w wypadku, gdy w rurociągu nie będzie innej nafty. Pod koniec zeszłego tygodnia, kwestia zmiany kierunku przesyłu ropy została odłożona, bowiem stał się on kolejnym przedmiotem sporu ukraińskiego prezydenta i premier. Julia Tymoszenko zabroniła rządowi podpisywania jakichkolwiek dokumentów dotyczących zmiany kierunku transportu ropy. Zdaniem premier, proponowane przez sekretariat prezydenta przekazanie kontroli nad rurociągiem firmie należącej do biznesmena Ihora Kołomojskiego ma charakter korupcyjny. Właściciel grupy Priwat jest jednym z najbogatszych Ukraińców i do niedawna był sponsorem działalności politycznej Julii Tymoszenko. Ostatnio jednak ich drogi się rozeszły. Problemy z dostawami do Czech pojawiły się w zeszłym tygodniu. Początkowo tłumaczono je przekierowaniem części paliwa do Turcji, gdzie można je sprzedać za wyższą cenę.

Zobacz co piszą polskie media

Najważniejsze informacje gospodarcze na twoją stronę. Ściągnij nasz gadżet

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.