Gazprom - w poniedziałek rano przykręcimy kurek Ukrainie

Bez zgody Ukrainy Gazprom nie będzie mógł ułożyć przez Morze Czarne gazociągu South Stream, który ma zapewnić dominację rosyjskiego gazu w Europie Środkowej - twierdzi rosyjski dziennik ?Kommiersant?.

Ograniczeniem dostaw na Ukrainę nazajutrz po niedzielnych wyborach prezydenckich w Rosji Gazprom groził już we wtorek. Następnego dnia Ukraina spłaciła prawie 1 mld dol. długów za gaz i prezydent Wiktor Juszczenko ocenił, że zelżały napięcia w sferze gazu. Ale pieniądze nie nasyciły Rosjan. Gazprom chce mieć połowę udziałów w firmie, która przejmie kontrolę nad ukraińskim rynkiem gazu. Na to nie zgadza się rząd Julii Tymoszenko. W piątek fiaskiem zakończyła się kolejna runda negocjacji w tej sprawie i Gazprom potwierdził, że w poniedziałek rano przykręci kurek Ukrainie.

Ten spór może pokrzyżować plany Gazpromu, który chce dostarczać do Europy surowiec nową rurą South Stream przez Morze Czarne. W czwartek Węgry jako kolejne państwo - po Bułgarii i Serbii, podpisały z rządem Rosji umowę o wspólnej budowie tej nowej rury Gazpromu. Ale według rosyjskiego dziennika "Kommiersant" losy projektu są w rękach Kijowa. Większość trasy gazociągu South Stream zaplanowano na terenach ukraińskiej specjalnej strefy ekonomicznej - powiedział wiceminister energetyki Rosji Anatolij Janowskij.

Zgodnie z przepisami międzynarodowymi w tym akwenie obowiązuje ukraińskie prawo, więc bez zgody Kijowa Gazprom nie ułoży rury. Z takiego prawa skorzystała we wrześniu zeszłego roku Estonia, nie zgadzając się na badania swoich wód przed ułożeniem gazociągu Nord Stream, który ma bezpośrednio połączyć Rosję i Niemcy przez Bałtyk.

Budowę czarnomorskiej rury Gazprom musi też uzgodnić z Rumunią, której władze są za popieraną przez UE konkurencyjną rurą Nabucco do transportu gazu z Bliskiego Wschodu i znad Morza Kaspijskiego.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.