W kopalni Staszic będzie fedrował robot

W śląskich kopalniach powoli zaczyna brakować rąk do pracy! Katowicki Holding Węglowy znalazł na to sposób. Właśnie przygotowuje się do uruchomienia pierwszej, w pełni automatycznej ściany wydobywczej, która zastąpi pracę 30 górników pracujących pod ziemią.

Automatyczna ściana ma ruszyć na początku przyszłego roku w katowickiej kopalni Staszic. Holding głosił przetarg na dostawę urządzeń, które mają kosztować od 60 do 80 mln zł.

Ściana zostanie częściowo złożona na powierzchni. Dopiero później trafi pod ziemię, gdzie rozpoczną się pierwsze testy. Za pulpitem sterującym kombajnami wydobywającymi węgiel zasiądzie dwóch, najwyżej trzech górników. I to największa korzyść, bo do tej pory na jednej ścianie fedruje co najmniej 30 ludzi.

KHW postawił dostawcom sprzętu kilka warunków: przede wszystkim zażądał serwisu technicznego i zapewniania stałych dostaw części zamiennych.

Władze KHW zdecydowały się na przetestowanie zdalnie sterowanych urządzeń, bo w śląskich kopalniach już zaczyna brakować rąk do pracy pod ziemią. Z symulacji przeprowadzonej przez holding wynika, że za parę lat będzie jeszcze gorzej.

- Już teraz zatrudnienie na dole jest na optymalnym poziomie. A gdy część dzisiejszych górników odejdzie na emeryturę, po prostu może zabraknąć nam ludzie potrafiących obsługiwać górnicze maszyny - przekonuje Stanisław Gajos, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego. - Będziemy potrzebować przede wszystkim fachowców ze średnim wykształceniem. Czasy górnika machającego kilofem już minęły.

Kolejny powód to bezpieczeństwo. Kopalnia Staszic chce w najbliższym czasie eksploatować nowe pokłady dobrej jakości węgla. Ale jest on usytuowany w miejscu szczególnie narażonym na tąpnięcia i bardzo wysoką temperaturę.

- Dzięki zdalnemu sterowaniu będziemy mogli do niezbędnego minimum ograniczyć przebywanie górników w niebezpiecznym rejonie - przekonuje prezes Gajos.

Zautomatyzowana ściana wydobywcza to eksperyment w polskim górnictwie. Jeżeli jej uruchomienie się powiedzie w Staszicu, Katowicki Holding Węglowy zapowiada, że podobne urządzenia w niedługim czasie pojawią się też w kopalni Wesoła i Wujek.

Prezes Gajos uspokaja jednak, że komputery nigdy nie zastąpią górników. - Zawsze będą miejsca, gdzie węgiel wydobywany będzie tylko tradycyjnymi metodami.

Uruchomienie zdalnie sterowanej ściany to skomplikowane przedsięwzięcie. Prezes Gajos szanse powiedzenia ocenia jednak na 95 proc.

Te brakujące 5 proc. to natura, której działania w kopalni nigdy nie da się przewidzieć. I to właśnie natura, a konkretnie podziemny pożar spowodowały, że kilka lat temu automatycznej ściany nie udało się uruchomić w kopalni Śląsk.

Copyright © Agora SA