Akcyza na olej opałowy idzie w górę

Stało się - minister finansów podwyższył akcyzę na olej opałowy. Rozporządzenie wejdzie w życie pod koniec czerwca. Ludzi i firmy wykorzystujące olej czekają trudne chwile

Polacy zużywają 2,5-3 mln ton oleju opałowego rocznie. Podwyżka akcyzy z 24 groszy do 1,28 na litrze oznacza, że zdrożeje on o ok. złotówkę za litr. Dziś kosztuje 2,10-2,20. Nowe stawki zaczną obowiązywać w drugiej połowie czerwca.

Według Włodzimierza Ostaszewskiego z Polskiej Izby Paliw Płynnych z olejem opałowym mają do czynienia blisko 2 mln polskich rodzin.

- W ubiegłym roku wydaliśmy na olej 3 tys. zł - mówi "Gazecie" pani Danuta, właścicielka 160-metrowego domu w Skalmierowicach (woj. kujawsko-pomorskie). - To teraz zapłacę ponad 4 tys. - oblicza.

Nasza czytelniczka zaledwie dwa lata temu wydała 20 tys. zł na zainstalowanie systemu grzewczego opartego na oleju.

Stracą tysiące małych i dużych firm, które wykorzystują olej opałowy do produkcji. - Dla nas to klęska - mówi Maksymilian Gołąbek, prezes zakładów mięsnych Maxpol z Kuźni Raciborskiej. - Wydajemy 70 tys. zł miesięcznie na olej opałowy, teraz zapłacimy grubo ponad 100 tys. W Niemczech jak firma przechodzi z węgla na olej opałowy, to dostaje dotację, a u nas - po krzyżu - złości się prezes Gołąbek.

Niektórzy ludzie robią zapasy na zimę już teraz. - Jak tylko w gazetach ukaże się artykuł o podwyżce akcyzy na olej, to ludzie ustawiają się tutaj w kolejkach - opowiada Waldemar Walczak, szef firmy Petroval z Kutna. - W porównaniu z majem zeszłego roku sprzedaż oleju opałowego wzrosła o 20-30 proc.

Samorządy płaczą

Przyszłości boją się też samorządy, które miały nieszczęście wymienić stare węglowe kotłownie na nowoczesne, ekologiczne, opalane olejem.

40-tys. Sochaczew przeszedł w całości na olej. Kosztowało to 22 mln zł. Część pieniędzy pochodziła z unijnego funduszu PHARE. Ale kiedy inwestycja ruszała, litr oleju kosztował 60 gr, teraz jest trzy razy droższy. Miejscowe Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej cały czas ma straty, miasto dopłaca do niego 2,5 mln zł rocznie. - A nasz budżet wynosi 55 mln - podkreśla Krzysztof Bremera, wiceburmistrz Sochaczewa. - Jeżeli po podwyżce podniesiemy ceny ciepła, to wielu ludzi przestanie płacić. Inne wyjście to wziąć kredyt i zwiększyć zadłużenie miasta.

Bremera, który urodził się i studiował w Australii, przyzwyczajony jest do innych standardów. - Dlaczego w Polsce wszyscy myślą tylko o następnych wyborach, a nie ma strategii energetycznej na 5-10 lat? - pyta.

- Wiele miast przysyłało nam protesty - mówi Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich. - Uważamy, że nie można przerzucać kosztów walki z nieuczciwością na ludzi, trzeba się zastanowić nad konsekwencjami.

O podwyżce akcyzy na olej opałowy dyskutowano w komisji wspólnej rządu i samorządu. Samorządy przedstawiały swoje obiekcje, ale resort finansów był nieugięty. Jak powiedział nam Porawski, samorządowcy nie dowiedzieli się niczego o planowanych "działaniach osłonowych", które mają ludziom zrekompensować wzrost cen ciepła.

W kwietniu ujednolicenie stawek akcyzy zablokował premier Marek Belka. Powód? Właśnie brak programu rekompensat. Tym razem resort finansów dostał od premiera zielone światło.

Wirtualna osłona?

O "działaniach osłonowych" mówi się wprawdzie w uzasadnieniu rozporządzenia, ale resort finansów unika konkretów. Wiadomo tylko, że nie będzie zwrotu za faktury, bo to kolejna brama do nadużyć. "Należałoby zatem rozważyć kwestię działań osłonowych, rekompensujących wzrost kosztów ogrzewania tymi nośnikami energii poprzez zwiększenie funduszy socjalnych i subwencji dla gmin" - czytamy w uzasadnieniu projektu.

Ale to wymagałoby uchwalenia nowej ustawy, na co szanse są niewielkie. Jest początek czerwca, a nie istnieje żaden gotowy projekt, którym parlament mógłby się zająć. W sierpniu posłowie idą na wakacje, a 25 września będą wybory.

Policja ściga, ale czy właściwych?

Podwyżka akcyzy ma ukrócić proceder używania tańszego oleju opałowego w pojazdach zamiast oleju napędowego. Ale czy szarej strefy nie można zwalczać inaczej?

Resort finansów twierdzi, że zamiast wysyłać na drogi brygady zaglądających do baków policjantów i urzędników skarbowych, lepiej po prostu wyeliminować przyczynę. Jednak statystyki pokazują, że policjantom kontrola samochodowych baków idzie coraz lepiej. Odpowiednie przepisy uchwalono w 2002 r., ale do połowy 2003 r. przeprowadzono zaledwie 1892 kontrole, bo policji brakowało narzędzi pracy, czyli strzykawek i probówek.

Ale już w 2004 r. stróże prawa przeprowadzili 35 tys. kontroli. Ponad 2400 pojazdów jeździło na oleju opałowym. - To zaledwie 7 proc. skontrolowanych. Jak można mówić o powszechności szarej strefy? - pytają przedsiębiorcy.

Problem w tym, że na oleju opałowym najczęściej jeżdżą rolnicy, którzy leją go do kombajnów i traktorów. A jacy policjanci wjeżdżają na pole, żeby zajrzeć do baku "Bizona" zbierającego właśnie zboże? - Teoretycznie mogą to zrobić, jeśli np. dostaną informację, że rolnik jedzie na oleju opałowym - mówi Mariusz Wasiak z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. - Ale ja nie słyszałem o takim przypadku. Z drugiej strony maszyny te jeżdżą także po drogach i tam można je kontrolować.

Kara za lanie oleju opałowego nie jest jednak specjalnie odstraszająca - maksymalna wysokość mandatu to 500 zł. Wprawdzie potem fiskus może ścigać właściciela pojazdu i wymierzyć mu karę za "uszczuplenie podatkowe", ale to się rzadko zdarza.

Podwójny kłopot

Szansą dla użytkowników oleju opałowego jest obecna opozycja, która po wygranych wyborach może zmienić ministerialne rozporządzenie i przywrócić stare stawki. Ale i tutaj zdania są podzielone. - To 11 czy 12 podwyżka podatków dokonana przez lewicowe rządy - mówi Rafał Antczak, ekspert gospodarczy PO. - Po wyborach możemy mieć jednak kłopot z obniżeniem akcyzy na olej, jeżeli spowoduje to zwiększenie deficytu budżetowego.

Budżet ma zarobić na podwyżce akcyzy w ciągu siedmiu miesięcy 1,3 mld zł. Przez rok 2,3 mld, jednak bez uwzględnienia spadku popytu na olej i "działań osłonowych".

- Względy budżetowe nie mogą tutaj przeważyć - nie zgadza się jednak Zbigniew Chlebowski, poseł PO, członek sejmowej komisji finansów. - Podwyżka akcyzy na olej opałowy uderzy w polskie rodziny, szpitale, szkoły i firmy. Po wyborach przywrócimy poprzednią stawkę - zapowiada poseł PO.

- Boję się, że to tylko obiecanki wyborcze - martwi się Włodzimierz Ostaszewski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.