Pierwsza atomowa

Czy pierwsza polska elektrownia jądrowa może powstać za kilkanaście lat w podgdańskim Żarnowcu?

Rządowy dokument "Polityka energetyczna kraju do 2025" zakłada konieczność uruchomienia około 2020 roku pierwszej elektrowni atomowej. Naturalną lokalizacją jest Żarnowiec, gdzie w 1982 r. rozpoczęto taką inwestycję. Została przerwana w 1990 r. z powodów finansowych i po protestach okolicznych mieszkańców.

- Po budowie zostały głęboko wkopane fundamenty - mówi Włodzimierz Ziółkowski, prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, który jest teraz gospodarzem terenu. - Trudno powiedzieć, w jakim są stanie. Ale to niejedyny problem. Na tym terenie działa kilkanaście firm zatrudniających około 1500 osób. Co z nimi zrobić?

Przeciwnikiem budowy elektrowni w tym miejscu jest Jan Ryszard Kurylczyk, wiceminister infrastruktury, do niedawna wojewoda pomorski, który w latach 80. był zastępcą dyrektora budowy elektrowni w Żarnowcu: - Nie można w tym miejscu zlokalizować elektrowni jądrowej. Wynika to z przepisów Państwowej Agencji Atomistyki. One mówią, że nie można rozpoczynać kolejnej budowy elektrowni atomowej w tym samym miejscu, jeżeli poprzednia została przerwana na dłużej niż rok.

Chodzi m.in. o względy bezpieczeństwa - gdy trwa budowa, teren jest kontrolowany. Gdy inwestycje się przerywa, nie wiadomo, co się tam dzieje.

- Jeszcze kilka lat temu byłem zwolennikiem Żarnowca, bo jest tam gotowa infrastruktura, przebadana geologia - mówi prof. Jerzy Niewodniczański, prezes wydającej koncesje na budowę Państwowej Agencji Atomistyki. - Ale pojawiają się głosy, że i ta lokalizacja, i te badania są przestarzałe, trzeba je robić od nowa. Waham się więc.

Teoretycznie elektrownię można zbudować kilkaset metrów obok starych fundamentów. Jest tam 30-40 ha wolnego miejsca. Jednak i z tym jest kłopot, terenem włada Żarnowiecka Elektrownia Gazowa, która sama chce zbudować tam elektrownię zasilaną gazem.

Koncepcję budowy w Żarnowcu forsuje tymczasem Instytut Energii Atomowej w Świerku, gdzie stoi jedyny polski reaktor jądrowy Maria. - Elektrownię można zlokalizować w okolicy Żarnowca - przekonuje prof. Stefan Chwaszczewski, szef IEA. - Po pierwsze, to północ kraju, gdzie jest mało elektrowni i energię ciągnie się np. ze Śląska. Po drugie, jest tam infrastruktura, np. sieci elektroenergetyczne.

Zdaniem Chwaszczewskiego wymieniony w rządowym dokumencie termin uruchomienia "atomówki" jest realny.

- Sama budowa to tylko pięć-sześć lat. O wiele dłużej będą trwały przygotowania. Elektrownia będzie miała najprawdopodobniej nie 2, ale 3 tys. megawatów mocy i będzie kosztować 3 mld dolarów- informuje szef IEA.

W analizowanej przez rząd "Polityce energetycznej" przewiduje się, że co roku popyt na energię będzie wzrastał średnio o 3 proc. Podstawowym paliwem elektrowni ma pozostać węgiel kamienny i brunatny. Będziemy też zużywać coraz więcej gazu ziemnego i - w coraz większym stopniu - korzystać ze źródeł odnawialnych: wiatru, wody, słońca, biopaliw. W 2010 r. 7,5 proc. energii zużywanej w kraju ma być takiego pochodzenia.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.