Rynek paliw zastrzeżony dla niektórych?

Tak podobno wyraził się minister Jacek Piechota na wieść o tym, że prezesi stoczniowego holdingu ze Szczecina chcą wejść w rynek paliwowy. Teraz prezesi chcą ujawnić komisji śledczej kulisy paliwowych gier na styku polityki, specsłużb i wielkiego biznesu

Jak się dowiedziała "Gazeta", w ostatnich dniach do posła Józefa Gruszki, szefa sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu, trafiło sensacyjne pismo podpisane przez prezesów szczecińskiego holdingu stoczniowego znajdującego się w stanie upadłości. Prezesi zwracają się do komisji z wnioskiem o "zbadanie trybu przejęcia strategicznej dla Polski bazy paliwowej w Świnoujściu i jego skutków dla bezpieczeństwa energetycznego kraju". Treść pisma uderza w SLD i wiceministra gospodarki Jacka Piechotę.

Chodzi o wielki świnoujski terminal do przeładunku, składowania i dystrybucji produktów petrochemicznych. Według firmy consultingowej BMF (w 2000 r. na zlecenie Nafty Polskiej przygotowała ona opracowanie na temat rynku paliw w Polsce), ten, kto chciałby zdominować rynek paliwowy w Polsce, powinien kontrolować PKN Orlen i terminal w Świnoujściu.

Ten ostatni był do 1990 r. bazą paliwową użytkowaną przez wojska radzieckie. W 1994 r. kupiła go Stocznia Szczecińska SA próbująca wejść z impetem w rynek paliwowy. Jednak uruchomienie terminalu przez kilka lat blokowało nikomu wcześniej nieznane ekologiczne stowarzyszenie Estuarium z siedzibą w Międzyzdrojach (według podejrzeń prezesów stoczni było ono sterowane przez specsłużby). Terminalu wartego teraz według fachowców 100 mln dol. nigdy nie udało się uruchomić.

- Przed kilku laty Jacek Piechota wielokrotnie namawiał nas, byśmy odsprzedali terminal firmie Ship Service - twierdzi prezes holdingu Krzysztof Piotrowski. - Mówił, że stocznia weszła w biznes paliwowy bez pytania o zgodę.

Ship Service to spółka zależna Orlenu zaopatrująca w paliwo statki. Jej prezes prywatnie jest przyjacielem Piechoty, a wiceprezes to były eseldowski prezydent Szczecina. Członkiem rady nadzorczej był do niedawna Andrzej Anklewicz, b. funkcjonariusz SB i szef straży granicznej uważany za człowieka SLD w służbach specjalnych.

Jacek Piechota: - Donos prezesów holdingu to obrona przez atak. Merytorycznie to bzdury. A ten terminal to ich nietrafiona inwestycja.

- Namawiał pan prezesów, aby sprzedali terminal Ship Service'owi?

- Nie. Mówiłem tylko, że lepiej by było, żeby współpracowali, a nie ze sobą konkurowali.

W lipcu 2002 r. szczeciński sąd ogłosił upadłość holdingu. Zanim to się stało, prezesi zostali zatrzymani przez policję i aresztowani. Początkowo mówiło się o wielomilionowych malwersacjach, skończyło się na zarzutach mówiących o eksperymentach ekonomicznych skutkujących stratami stoczni.

W czerwcu 2002 r., po odsunięciu od władzy w holdingu aresztowanych członków zarządu, jeden z kolejnych zarządów sprzedał świnoujski terminal gdańskiej firmie Prolim. Należałą ona do szefa pomorskiego SLD Jerzego Jędykiewicza, którego firmy są zamieszane w pranie brudnych pieniędzy w ramach afery w kościelnym wydawnictwie Stella Maris. Obecnie jedynym właścicielem Prolimu jest Millennium.

Zapytałem Krzysztofa Piotrowskiego, dlaczego teraz ujawnia domniemane naciski Piechoty związane z terminalem.

- Mówiliśmy o tym od dawna w swoim środowisku, ale co z tego? Po ostatnich odsłonach spektaklu "komisja śledcza" uwierzyliśmy, że jest szansa na ujawnienie prawdziwych mechanizmów rządzących rynkiem paliw w Polsce. Ten rynek przed kilku laty zastrzeżono dla SLD i ludzi specsłużb. Możemy o tym opowiedzieć.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.