Nasz rynek cukierniczy jest atrakcyjny dla producentów. Rocznie przeznaczamy na słodycze blisko 9 mld zł, czyli z grubsza tyle co na piwo i wino. Spożycie jest u nas na razie blisko dwukrotnie niższe niż np. w Austrii i Irlandii, co oznacza, że będzie rosło.
Już teraz rynek rośnie w tempie 6-7 proc. rocznie. Jeszcze lepiej jest w eksporcie, który w zeszłym roku wzrósł o ponad 10 proc. Po wejściu Polski do Unii pojawiło się wielu nowych chętnych na polskie słodycze, ale, niestety, najczęściej chcą zamawiać wyroby bez marki (np. czekolady), co dla naszych zakładów jest bardzo mało opłacalne. Odbudowuje się eksport na Wschód, gdzie panuje coraz większa konkurencja, bo lokalne zakłady są szybko modernizowane.
Na dobrej koniunkturze korzystają jednak głównie najwięksi producenci, których stać na drogie kampanie reklamowe i promowanie swoich marek. Mniejsi gracze stają przed wyborem: sprzedać się większemu lub samodzielnie walczyć o utrzymanie na rynku.
Właściciele słynącej z wafelków "Grześki" Kaliszanki, głównie jej pracownicy, wybrali to pierwsze. We wtorek doszli do porozumienia z Ziołopeksem (właściciel Jutrzenki, znanej z żelków i galaretek w czekoladzie), w sprawie sprzedaży swoich udziałów. Nie wiadomo jeszcze, kiedy nastąpi sfinalizowanie tej transakcji ani jakie będą jej warunki. Specjaliści z branży cukierniczej szacują, że prawdopodobna wartość transakcji wynosi ok. 100 mln zł.
To właśnie Ziołopex, producent przypraw i ziół pod marką Appetita, nadaje teraz ton w przejęciach w branży cukierniczej. Firma kontrolowana przez wielkopolskiego przedsiębiorcę Jana Kolańskiego przejęła przed rokiem władzę nad bydgoską Jutrzenką. Ta odkupiła później poznańską Goplanę od szwajcarskiej Nestle.
Jeśli plan się powiedzie, to Grupa Ziołopex umocni się na rynku cukierniczym z blisko 14-proc. udziałem. Więcej ma tylko Cadbury Wedel. Giełdowe spółki Wawel i Mieszko kontrolują po ok. 5 proc. rynku.
- Na polskim rynku mamy ok. 400 producentów, z czego setka ma obroty od kilku do kilkudziesięciu milionów złotych. Mali muszą coś ze sobą zrobić, bo w przeciwnym razie grozi im wyeliminowanie z rynku. W najbliższych latach branża będzie konsolidowana - mówi prezes ZPC Mieszko Marek Moczulski.
Jego firma rozwija się własnymi siłami, ale rozgląda się też za kandydatami do przejęcia. Niewykluczone, że dojdzie do tego jeszcze w tym roku. Warunkiem połączenia jest, aby wyroby dwóch spółek się uzupełniały, a nie konkurowały ze sobą na półkach, bo wówczas może nastąpić tzw. kanibalizm marek.
Największym skarbem firmy cukierniczej jest właśnie marka. Same słodycze można produkować gdziekolwiek. W efekcie konsolidacji w branży wiele lokalnych marek może zniknąć. Ich miejsce zajmą te należące do potentatów.
- Konsolidacja w branży będzie postępować, bo to jedyny sposób na przetrwanie, szczególnie dla firm nie mających silnej marki - uważa Bogna Sikorska, analityk branży spożywczej w Biurze Maklerskim BGŻ. Zastrzega, że nie dotyczy to akurat Kaliszanki, bo ta ma silną i rozpoznawalną markę Grześki.
Nie wszystkie liczące się firmy prą do przejęć. Krakowski Wawel, słynący z czekolad i cukierków, wielokrotnie deklarował, że chce się rozwijać samodzielnie. Obecnie inwestuje w budowę nowej fabryki w podkrakowskich Dobczycach, gdzie w połowie 2006 r. przeniesie produkcję prowadzoną do tej pory w kilku zakładach zlokalizowanych w centrum Krakowa.