Jak lobbowaliśmy o szybsze dopłaty

Polski rząd, starając się w Brukseli o przyspieszenie dopłat dla rolników, ma mocne argumenty

Zgodnie z rozporządzeniem Komisji Europejskiej wypłaty mają się zacząć we wszystkich dziesięciu nowych krajach członkowskich (w "starej" Unii obowiązuje inny system dopłat) od 1 grudnia i zakończyć do kwietnia przyszłego roku.

Zabiegi o przyspieszenie wypłat - na 15 października - nasz rząd podjął przed kilkoma miesiącami. Początkowo jego przedstawiciele napomykali tylko przy rozmaitych okazjach, że pierwszy rok obowiązywania nowego systemu będzie trudny dla polskich rolników. Stracili oni po wejściu do Unii kilka przywilejów, koszty produkcji zbóż drastycznie poszły do góry, ceny skupu spadły, a na pieniądze z dopłat trzeba czekać przynajmniej do grudnia.

Gdy stało się jasne, że rolnicy ławą ruszyli do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) z wnioskami o dopłaty, a system komputerowy agencji funkcjonuje sprawnie, minister rolnictwa Wojciech Olejniczak wspierany przez polską komisarz w Brukseli Danutę Hübner rozpoczął ofensywę. Wieńczy ją wysłany w czwartek list do Komisji Europejskiej. Strona polska pisze w nim, że ARiMR sprawdziła już wszystkie wnioski, wytypowano też 5 proc. gospodarstw, które pracownicy Agencji sprawdzają w terenie. Te kontrole mają się zakończyć do 31 sierpnia. Potem unijni kontrolerzy wyrywkowo sprawdzą część gospodarstw. Jeśli zgodnie z planem zdążą z tym do końca września, nie ma powodu, by zwlekać z wypłatami.

System księgowo-finansowy konieczny do wypłacania pieniędzy rolnikom jest gotowy, można rozliczać co najmniej 30 tys. wniosków dziennie. Do końca roku zdecydowana większość rolników mogłaby więc otrzymać pieniądze.

Rozporządzenie, które miałaby zmienić Komisja Europejska, raz już zmieniono na prośbę polskiego rządu. Przesunięto wtedy termin zakończenia składania wniosków o dopłaty z 1 na 15 czerwca.

Polska jest pierwszym krajem, który stara się o przesunięcie terminu. Jak się dowiedzieliśmy, nasz rząd namawiał do podobnego kroku także Węgrów, Czechów i Litwinów. Jeśli nam się powiedzie, inne kraje prawdopodobnie wystąpią o przyspieszenie wypłat.

W tym roku nasi rolnicy dostaną 55 proc. dopłat, jakie otrzymają farmerzy unijni. Z tego prawie dwie trzecie będzie pochodziło z budżetu unijnego. Potem co roku dopłaty będą rosły o 5 lub 10 proc. i w 2013 roku nasi rolnicy otrzymają dokładnie tyle, ile farmerzy unijni. Tak się stanie, jeśli nasz rząd nie będzie dokładał rolnikom z krajowego budżetu. Jeśli zechce dołożyć tak jak w tym roku, to wielkość dopłat może się zrównać znacznie szybciej.

Copyright © Agora SA