Piątek godz. 8.45: superpociąg rusza w swą pierwszą trasę z Łodzi do Warszawy. Przejechał kilkanaście kilometrów i stanął w Andrzejowie
Awaria. Zepsuły się wysuwane stopnie.
Cudo na szynach naszpikowane jest elektroniką, ale ta też działa, jak chce: napis na wyświetlaczu w środku informuje podróżnych, że na zewnątrz jest 40 stopni Celsjusza.
Obsługa uspokaja, że usterki zaraz zostaną naprawione i pociąg pojedzie do stolicy.
Część pasażerów bluźni, na czym świat stoi, reszta niemal tarza się ze śmiechu.
Godz. 9.30 - usterka naprawiona (ta ze stopniami). Ruszamy. Jedziemy z "zabójczą" prędkością 46 km/h. Jesteśmy "już" w Bedoniu
W pasażerów wstępuje nadzieja: może jednak dojedziemy dziś do Warszawy.
Godz. 9.39: powinny być Koluszki, jest dopiero Gałkówek
Opóźnienie: 18 minut. PKP chyba się wstydzi, bo wyłączyli wyświetlacze (no, chyba, że się zepsuły).
Zepsuły się też drzwi - nie otwierają się: - To nic, przecież tu i tak nikt nie wysiada - kwituje konduktor.
Uff - Koluszki
Tylko 20 minut opóźnienia. "Idzie ku lepszemu": zaświeciły się wyświetlacze, otworzyły drzwi. Ku zaskoczeniu wszystkich - zadziałała nawet winda, dzięki której niepełnosprawny na wózku wjechał do pociągu.
Godz. 10.26 - za oknem mignął nam dom Reymonta
Pociąg jedzie ok. 60 km/h. To średnia, bo czasem na liczniku miga i ponad "setka", ale zaraz po tym pociąg staje w polu. Ale i tak opóźnienie spadło do 10 min.
W ten sposób jeździć będziemy aż do 2013 r., czyli do końca planowanego remontu torów.
Dzwonię do Tomasza Zaboklickiego, prezesa firmy PESA. Ten - zdziwiony - mówi, że nie ma żadnych sygnałów o awarii. - Na czwartkowych testach wszystko było OK. Przez pierwsze dwa tygodnie w pociągu będą jeździć mechanicy, by nauczyć obsługę usuwania drobnych usterek.
Pasażerom zaczyna dokuczać ciasnota - siedzenia są tak wąskie i ustawione tak blisko siebie, że ludziom drętwieją nogi.
Godz. 10.55 - Skierniewice
Opóźnienie już tylko 7 minut.
Godz. 11.05 - kilka km za Skierniewicami po raz pierwszy na liczniku 120 km/h. To największa dozwolona prędkość na tej trasie. Po wymianie torów ma być 160 km/h.
Godz. 11.14 - Żyrardów
9 minut "poślizgu". Wsiada kilkanaście osób. Niektórzy od razu łapią za komórki i dzwonią do znajomych: - Stary! Jaka gablota! Nawet klima jest - mówi do telefonu młody chłopak. Klima faktycznie jest, ale przy prędkości 100 km/h obudowa nawiewu zaczyna nieprzyjemnie trzeszczeć.
Za oknem ulica Tuwima
przypomina mi się "Lokomotywa". "Stoi na stacji lokomotywa..."
My też stoimy, tylko nie na stacji a na wjeździe do Warszawy. Jest godz. 11.38 - powinniśmy być już na Centralnym. Niestety, nasz pociąg dłużej stoi, niż jedzie.
Godz. 11.49, na liczniku 19 km/h, bez trudu wyprzedzamy jakiegoś rowerzystę.
JEEEEEEEST: godz. 12.01: Warszawa Centralna
peron 2 tor 1. Pół godziny opóźnienia! Powrotny do Łodzi uciekł mi 15 minut temu.
Godz. 12.15: kupiłem bilet powrotny. Ale o której będę w Łodzi, nie wiem. Pani w kasie też nie potrafi mi tego powiedzieć. - Przecież jest remont - usłyszałem.
Godz. 13.20 - znów jestem w naszym cudownym pociągu. O dziwo - wyjechał z Warszawy o czasie. Gdyby jeszcze o czasie dojechał do Łodzi...
Dworzec Łódź Fabryczna w niczym nie przypominał wczoraj miejsca, z którego codziennie odjeżdża do stolicy 11 tysięcy pasażerów. Kolorowe reklamy, baloniki, sącząca się z głośników muzyczka, a do tego straż miejska i kolejowa. Kulminacją fety był przyjazd nowego pociągu. O godz. 14 z głośników huknął rytmiczny podkład muzyczny, a na peron wjechał ED-74. Taki symbol ma najnowszy nabytek PKP Przewozy Regionalne.
Z zewnątrz nie sposób odróżnić go od pociągów jeżdżących po torach Europy Zachodniej. - Opływowe kształty, drzwi otwierane guzikiem, duże przestronne okna. To jest to - oceniali pasażerowie, których na peron wpuszczono dopiero po godz. 15.
- Europejska jakość zawitała na łódzkie tory, oddajemy łodzianom najnowocześniejszy pociąg w Polsce - mówi Jan Tereszczuk, prezes zarządu PKP PR. - Pełnię swoich możliwości zaprezentuje on dopiero po zakończeniu modernizacji torów między Łodzią a Warszawą. Zapewniam jednak, że w przyszłym roku czas przejazdu skróci się do 90 minut.
Radości nie kryli i samorządowcy. - Łódź jeszcze nigdy nie była tak blisko stolicy. Ten pociąg będzie dla nas ważnym argumentem za rozgrywaniem u nas meczów Euro 2012 - mówi Krzysztof Makowski, wicemarszałek województwa łódzkiego.
- Do tej pory przejazd przez stolicę trwał godzinę. Bardzo liczę, że tyle czasu zajmie niebawem przejazd między centrami dwóch metropolii. To budzi rozwój gospodarczy obydwu miast i bardzo możliwe, że część warszawiaków wybierze pracę u nas. Serdecznie zapraszamy wszystkich gości ze stolicy na kufel zimnego piwa, kieliszek wina czy tańsze zakupy. Rozrywek kulturalnych też nie zabraknie - przekonuje Jerzy Kropiwnicki, prezydent Łodzi.
W roli konduktora wystąpił natomiast Paolo Cozza, znany z programu "Europa da się lubić": - Najchętniej sprawdzam bilety paniom, oczywiście proszę też wtedy o adres i numer telefonu. A sam pociąg bardzo mi się podoba i nareszcie będzie można wyskoczyć z Warszawy na jakąś łódzką imprezę.
Po nowym pociągu oprowadzał chętnych Tomasz Zaboklicki, prezes zarządu PESA: - W testach sprawdziliśmy, że możemy go bezpiecznie rozpędzać do 180 km/h. Na razie jednak prędkość może rozwijać maksymalnie do 120 km/h, a po zakończeniu remontu do 160 km/h. Jazda będzie bardzo komfortowa, bo zainstalowaliśmy klimatyzację i pneumatyczne zawieszenie. W wielu miejscach są też elektroniczne wyświetlacze pokazujące prędkość, czas i najbliższą stację. Dla niepełnosprawnych przy niektórych drzwiach są zaś wysuwane platformy wjazdowe.
Piętą achillesową pociągu mogą być jednak fotele. Są dość twarde, a odległości między nimi zbyt małe, by wygodnie podróżować. Problemy z zajęciem miejsca miały zwłaszcza osoby o wzroście powyżej 175 cm lub szersze w pasie. - Siedzenia są przystosowane do podróży poniżej 1,5 godziny - wyjaśnia Zaboklicki.
Przypomnijmy, że na razie podróż pociągiem do Warszawy zajmuje dwie godziny i 45 minut. O komfortowej jeździe będzie więc można mówić najwcześniej za rok. Zwiedzający byli też nieco rozczarowani różnicami między pierwszą i drugą klasą. Różnica jest taka, że w pierwszej klasie są nieco szersze siedzenia z podłokietnikami.
Aby pomieścić wszystkich pasażerów, pociągi PESY będą łączone po dwie, trzy sztuki naraz. Pojedynczy ED-74 mieści maksymalnie 300 osób.
Nowym pociągiem można od piątku jechać do Warszawy o godz. 8.45 i wrócić ze stolicy kursem o godz. 13.20.
ED 74 został wyprodukowany przez spółkę Pojazdy Szynowe PESA z Bydgoszczy, która zwyciężyła w przetargu rozstrzygniętym w grudniu 2005 r. Łączny koszt zakupu wszystkich 11 pociągów to 171 mln zł brutto. Pieniądze pochodzą w połowie z unijnego Programu Operacyjnego Transport i z budżetu państwa.
Przetestuj dla nas nowy pociąg!
Napisz, jak się podróżuje nowym nabytkiem PKP. Najciekawsze opinie opublikujemy w sobotniej "Gazecie". Piszcie na adres: listy@lodz.agora.pl