Strajk zatrzyma rozpędzoną kolej?

Polacy chyba przeprosili się z pociągami - PKP się chwali, że w tym roku wreszcie zaczęło przybywać jej pasażerów. I w tym momencie związkowcy grożą strajkiem

Do tej pory z roku na rok spadała liczba podróżnych, a szefowie PKP narzekali na malejące wpływy. Tymczasem w pierwszym kwartale trzy kolejowe spółki: PKP Intercity, Szybka Kolej Miejska z Trójmiasta i Warszawska Kolej Dojazdowa miały łącznie o 440 tys. pasażerów więcej niż przed rokiem.

- Przejazd koleją stał się atrakcyjny szczególnie na trasach powyżej 300 km oraz w obrębie aglomeracji. Oznacza to, że coraz częściej porzucamy samochód, gdy jedziemy w dłuższe trasy oraz w czasie dojazdów do pracy - mówi rzecznik PKP SA Michał Wrzosek.

Kolejarze są przekonani, że zawdzięczają to benzynie, która od początku roku zdrożała o jedną czwartą. To ona wpycha pasażerów w objęcia kolei.

Największy wzrost liczby podróżnych zanotowała spółka PKP Intercity, która prowadzi pociągi InterCity, ekspresy i Tanie Linie Kolejowe. W pierwszym kwartale tego roku pociągami tej firmy jechało 2,1 mln podróżnych - aż o 400 tys. więcej niż w tym samym czasie 2004 roku (w całym ubiegłym roku spółka miała 7,9 mln pasażerów).

Minimalny, ale jednak wzrost liczby pasażerów zanotowały koleje aglomeracyjne - SKM i WKD. Pociągami tych firm w pierwszym kwartale jechało o 20 tys. podróżnych więcej niż rok temu (a w całym ubiegłym roku było ich 41,5 mln).

Na razie trudno ocenić, czy więcej podróżnych jeździ również pociągami spółki PKP Przewozy Regionalne, gdyż firma nie dysponuje takimi porównaniami. Jednak kolejarze mają pewne spostrzeżenia.

- Po raz pierwszy od wielu lat liczba pasażerów jeżdżących na krótkich odcinkach nie spada gwałtownie - ocenia Ryszard Cebulski, zastępca dyrektora Kujawsko-Pomorskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Bydgoszczy. - Oznaczałoby to, że odwracanie się od kolei dobiega końca.

Wzrost cen benzyny to dla kolei szczęśliwy zbieg okoliczności. Jak już pisaliśmy, PKP w tym roku po raz pierwszy tak agresywnie walczy o pasażerów tanimi biletami, promocjami i konkursami. Uruchamia też nowe pociągi i dołącza do nich np. wagony do przewozu rowerów. O klientów kolej musi konkurować szczególnie z liniami autobusowymi.

Tymczasem wciąż nie wiadomo, czy w chwili, gdy kolej łapie oddech, związkowcy nie rozpoczną strajku generalnego. We wtorek szefowie kolejowych związków spotkali się, by podjąć decyzję o ewentualnym strajku w wakacje. Przerwali jednak spotkanie, gdy nadeszło do nich zaproszenie na środowe posiedzenie sejmowej komisji infrastruktury.

- Chcemy wykorzystać wszystkie okazje, żeby dowiedzieć się, co z nami będzie - mówi Stanisław Kogut, przewodniczący Sekcji Krajowej NSZZ "Solidarność Kolejarzy". - Na razie nie ustaliliśmy, kiedy komitet protestacyjny spotka się ponownie.

Kolejarze myślą o strajku, bo nie zgadzają się na rządowy program restrukturyzacji PKP. Przewiduje one przekształcenie holdingu w Fundusz Mienia Kolejowego, który ma przygotować spółki do prywatyzacji. Zdaniem związkowców oznacza to likwidację narodowego charakteru PKP i zwolnienia. W majowym referendum kolejarze opowiedzieli się za strajkiem.

Władze PKP utrzymują, że nie ma żadnych prawnych i merytorycznych podstaw do rozpoczęcia protestu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.