Polska nie wchłania już używanych aut

Ponad połowa z 800 tys. samochodów sprowadzonych do Polski w 2004 r. wciąż czeka na nabywców. Szybciej sprzeda się używane auto kupowane w Polsce i z udokumentowaną przeszłością

Zalew używanych aut uderzył głównie w hurtowników, którzy zaczęli kupować "na zapas" jeszcze przed wejściem Polski do UE. Udałoby się im obłowić, ale nie przewidzieli jednego - po samochody wyruszyło tysiące osób niezwiązanych z rynkiem motoryzacyjnym.

Według firmy Eurotax Polska tylko około 40 proc. przywiezionych samochodów wyjechało na drogi - w większości auta sprowadzane indywidualnie. - Niestety, Eurotax się nie myli. Rynek się nasycił, bo zbyt wielu próbowało na tym zarobić - uważa Wiesław Anusik, właściciel dużego gdańskiego autokomisu.

- Zamiast przywieźć samochód tylko dla siebie, inwestowali całe oszczędności i kupowali co popadnie - mówi Damian Jachowski z podwarszawskich Marek. Samochody sprowadza od dziesięciu lat. Według Jachowskiego ubocznym efektem - obok zepsucia rynku - było znaczne podwyższenie średniego wieku sprowadzanych aut.

Ta sytuacja to dla wielu autokomisów dramat. Na placach stoją tysiące samochodów, a na każdym aucie handlujący tracą kilka tysięcy złotych. - W czerwcu kupiłem golfa II za 7,5 tys. zł - mówi Anusik. - Dziś nikt nie chce go kupić, choć chcę go oddać za 5 tys. zł.

Stracili też mechanicy zajmujący się samochodami powypadkowymi. - Przez lata rozbite auta były prawdziwym hitem - usłyszeliśmy we wrocławskiej firmie Autohandel Palcars. - Dziś ludzie szukają auta z udokumentowaną historią i w idealnym stanie. Wiekowy złom, nawet prestiżowej marki, już nie pójdzie.

- Jeżeli na mój plac wjeżdża ładna "używka" kupiona w Polsce i ma wszystkie dokumenty, nie stoi dłużej niż tydzień - mówi Bogdan Żelazkiewicz z gdyńskiego Autocentrum Dąbrowa. - Na niektóre marki i modele mam wręcz zapisy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.