Czy nasze emerytury są zagrożone?

Anna Kalata, minister pracy z Samoobrony, ogłosiła, że emerytury z II filaru będzie wypłacał ZUS. Jej zastępczyni Elżbieta Rafalska (PiS) przekonuje ?Gazetę?, że Zakład sobie nie poradzi.

Dzisiaj emerytury w całości wypłaca ZUS. Sytuacja zmieni się za dwa lata. Wtedy Polacy oprócz świadczeń z ZUS (tzw. I filar), będą dostawać również świadczenia z kilkunastu Otwartych Funduszy Emerytalnych (II filar). Zmiany wprowadziła reforma emerytalna z 1998 r. Spór jest o to, kto będzie wyliczał i wypłacał emerytury z funduszy. A jest o co się bić - na kontach OFE już dzisiaj jest 110 mld zł, odłożonych przez 12 mln osób.

Wczoraj minister pracy Anna Kalata ujawniła, że resort przygotował wstępne założenia zmian emerytalnych. Minister wszystkie pieniądze z OFE chce oddać w ręce ZUS. Tłumaczy, że państwowy zakład będzie miał najniższe koszty obsługi. A to pozwoli przelewać na konta emerytów większe pieniądze. - Koszty obsługi wypłat w ZUS wyniosłyby do 1 proc. zgromadzonych środków. Gdyby wypłacały je fundusze, opłata mogłaby wzrosnąć do 7 proc. - wyliczyła Anna Kalata. Do kosztów trzeba jednak doliczyć też prowizje od zarządzania pieniędzmi. Minister nie wie jeszcze, jaka będzie ich wysokość.

Pomysł przeniesienia pieniędzy z OFE do ZUS ostro krytykuje prof. Marek Góra, twórca reformy emerytalnej z 1999 r., a nawet zastępczyni Kalaty, wiceminister pracy Elżbieta Rafalska (PiS)! - ZUS w obecnym kształcie nie poradzi sobie z wypłatami. Już i tak ma mnóstwo obowiązków, nie powinniśmy obciążać go dodatkowymi - alarmuje Rafalska.

Krajowa Izba Gospodarcza sugeruje z kolei, że dodatkowe miliardy w rękach państwowej instytucji mogą być pokusą dla polityków do "zagospodarowania ich na swoje cele".

Kalata broni się. - Pieniądze klientów OFE będą trafiać do specjalnego Funduszu Emerytur Kapitałowych. Tam będą "znaczone" i przeznaczane wyłącznie na emerytury - mówi. Zapewnia, że ZUS udowodnił już, że radzi sobie z zarządzaniem pieniędzmi, i to przy niskich kosztach.

Jako przykład podaje działający pod kontrolą Zakładu Fundusz Rezerwy Demograficznej (pieniądze z niego mają wesprzeć system emerytalny w czasie niżu demograficznego). Na akcjach zarobił w ubiegłym roku 34 proc. To lepszy wynik niż średnia wszystkich funduszy emerytalnych.

Elżbieta Rafalska: - Tylko że fundusz ma do dyspozycji zaledwie 2,5 mld zł. Ciekawa jestem, czy jakby miał 50 mld zł, też by sobie tak radził?

Rafalska proponuje, by wyliczeniem, zarządzaniem pieniędzmi i wypłatą emerytur z OFE zajęły się konkurujące ze sobą prywatne zakłady ubezpieczeń na życie lub powołane tylko w tym celu zakłady emerytalne. Tak przewiduje zresztą ustawa, która powołała OFE w 1999 roku.

Projekt ministerstwa trafi teraz do Komisji Trójstronnej. Rafalska będzie tam namawiała Kalatę do zmiany stanowiska. Zapewnia, że jest możliwy kompromis: ZUS wypłaca emerytury z funduszu przejściowo tylko do 2014 r. (wtedy niewiele osób jeszcze z nich skorzysta, ok. 100 tys.), później przejmują je zakłady ubezpieczeniowe. - Nie możemy tworzyć kolejnego państwowego monopolu. Skoro każdy Polak odkłada własne, ciężko wypracowane pieniądze, to pozwólmy mu decydować, kto ma nimi zarządzać - mówi Rafalska.

Na pytanie "Gazety" o konflikt ze swoją zastępczynią Anna Kalata oświadczyła, że nic o tym nie wie. - W resorcie jest jednomyślność - zapewniła.

Kalata wyjaśniła też wczoraj, że pieniądze gromadzone w OFE będą dziedziczone jedynie w sytuacji, gdy ubezpieczony umrze przed przejściem na emeryturę. Wtedy składki w pierwszej kolejności otrzyma małżonek i dzieci zmarłego. Oczywiście nie dostaną ich do ręki, ale na konta emerytalne. Gdy jednak członek OFE choćby przez miesiąc pobierał emeryturę, po śmierci jego rodzina nie dostanie ani złotówki.

Jutro w "Gazecie" poradnik - jak podwyższyć sobie emeryturę

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.