Microsoft: Google buduje internetowy monopol

Przeciwnicy przejęcia przez Google firmy e-reklamowej DoubleClick ostrzegają, że Google buduje monopol i zagraża prywatności internautów. Apelują do władz, by nie zezwoliły na transakcję

Nowojorska DoubleClick oferuje technologie do wyświetlania reklam w internecie i monitorowania ich efektów (np. zbierania informacji o przebiegu kampanii, o zachowaniu w sieci osób, które widziały reklamy). Za przejmowaną spółkę Google zapłaci aż 3,1 mld dolarów w gotówce - to rekord w historii kalifornijskiej firmy (przejęcie w ub. roku YouTube kosztowało ją 1,7 mld dolarów).

Kupienie DoubleClick ułatwi Google wejście na szerszy rynek reklamy internetowej składający się z wielu coraz bogatszych form reklamowych - od tradycyjnych bannerów, przez rozmaite formy multimedialne, aż po reklamy wideo. Na razie Google jest hegemonem w innej części tego rynku - świetnie zarabia na prostych linkach reklamowych wyświetlanych przez wyszukiwarkę.

Ogłoszona w weekend informacja o transakcji wzbudziła jednak liczne protesty. Już w poniedziałek zaprotestował Microsoft oraz firma telekomunikacyjna AT&T. Zaalarmowały, że Google opanuje ogromną część amerykańskiego rynku e-reklamy i będzie zmierzać prostą drogą do jego zdominowania. Zaapelowały do Federalnej Komisji Handlu (FTC), by przebadała planowaną transakcję, jej wpływ na konkurencyjność rynku.

Irytacja Microsoftu nie dziwi, bo informatyczny gigant według nieoficjalnych doniesień także starał się o przejęcie DoubleClick i został przez Google przelicytowany. Nie dziwią też podobne obiekcje zgłaszane przez konkurentów Google - Yahoo i AOL.

Ale przeciw fuzji wystąpili także niezależni obserwatorzy rynku, którzy obawiają się, że po kolejnych przejęciach Google nie tylko będzie gromadzić wiedzę o tym, kto czego szuka w internecie, ale także o tym, kto jakie witryny odwiedza, jakie filmy i klipy ogląda w sieci i w jakie reklamy klika.

- Za dużo osobistych informacji o nas zaczyna wpadać w ręce jednej firmy - ostrzega w serwisie News.com Jeff Chester, szef organizacji pozarządowej Center for Digital Democracy, stawiającej sobie za cel m.in. ochronę prywatności w sieci. Także jego instytucja apeluje do FTC i do władz Unii Europejskiej, by zapobiegły przejęciu DoubleClick. W podobnym duchu wypowiadają się również przedstawiciele innej instytucji pozarządowej - Electronic Frontier Foundation. Obawiają się m.in. scenariusza, w którym taka ogromna baza danych wpadłaby np. w ręce hakerów.

Samo Google stara się rozwiewać obawy i podkreśla, że dbałość o prywatność internautów jest jednym z priorytetów firmy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.