Szykują się kolejne antyrządowe protesty

Strajkiem grozi ponad 3 tys. górników z kopalni Bogdanka na Lubelszczyźnie. To jedna z najbardziej dochodowych kopalń w Polsce. W ub.r. miała ponad 80 milionów złotych zysku. Związkowcy są przeciwni programowi konsolidacji branży energetycznej przygotowanemu przez ministerstwa Skarbu i Gospodarki. Do końca roku w Polsce mają powstać cztery grupy energetyczne. Bogdanka razem z Elektrownią Kozienice i dystrybutorem prądu Eneą mają stworzyć Grupę Centrum. - Gdy pytaliśmy ministra skarbu o merytoryczne argumenty przemawiające za połączeniem firm, stwierdził, że konsolidacji sektora wymaga UE i zamiast patrzeć na własny interes, powinniśmy być patriotami - mówi Bogusław Szmuc, przewodniczący Związku Zawodowego Górników w Bogdance. - Nie zamierzamy ratować innych firm. Koniec z kurtuazją. Czas działać.

Decyzję o proteście górnicy mają podjąć do końca tygodnia.

Niezadowoleni z polityki resortu skarbu są też związkowcy ze Stoczni Gdynia. 3,5 tys. z nich podpisało petycję do premiera o odwołanie Pawła Brzezickiego, prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu (państwowa spółka podległa ministrowi skarbu). Oskarżają Brzezickiego, że dąży do upadłości stoczni, bo nie chce jej prywatyzować. Jeśli premier im nie pomoże - grożą demonstracją w Warszawie. - Agencja Rozwoju Przemysłu zamiast pomagać naszej stoczni, tylko jej przeszkadza - mówi Dariusz Adamski, szef "S" w Stoczni Gdynia. - Ministerstwo Skarbu jest tylko niewiele lepsze. Nie wybrano doradców prywatyzacyjnych, co opóźni sprzedaż firmy.

Przeciwko spowolnieniu prywatyzacji protestują też szczecińscy stoczniowcy. Ich zdaniem prywatyzacja jest jedynym sposobem na uratowanie stoczni. Tydzień temu premier musiał osobiście uspokajać związkowców z "Solidarności", którzy na 17 kwietnia szykowali demonstrację w Warszawie. Premier zadeklarował, że prywatyzacja przyspieszy, więc marsz został na razie odwołany. Wczoraj na wyjazdowym posiedzeniu komisji skarbu w Szczecinie okazało się jednak, że nie ma co liczyć na sprzedanie stoczni przed 1 lipca, jak zakładał rządowy harmonogram. - Szykuje się kolejny wiosenny odpływ pracowników, którzy wyjadą do Skandynawii - mówił wczoraj posłom Andrzej Antosiewicz, szef "S" w Stoczni Szczecińskiej Nowa.

Z Ministerstwem Skarbu walczą też związkowcy z LOT. Złożyli nawet u premiera wniosek o odwołanie nadzorującego spółkę wiceministra skarbu Ireneusza Dąbrowskiego. Związkowcy zarzucają mu, że doprowadził do odwołania wybranego przez radę nadzorczą prezesa spółki Marka Mazura. Dąbrowski chciał obsadzić w fotelu prezesa swojego zaufanego człowieka. Niezadowoleni pracownicy LOT zorganizowali w ub. tygodniu pikietę przed Ministerstwem Skarbu. Nie wykluczają strajku, jeśli rada nadzorcza szybko nie powoła nowego szefa spółki.

Do wielkiej manifestacji przeciwko polityce ministra skarbu przygotowuje się też Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjny (skupia ok. 80 tys. związkowców z Polmosów, LOT, PGNiG, PWPW, Cefarmu i Uzdrowisk). - Chcemy zaprotestować przeciwko obsadzaniu władz spółek skarbu państwa z partyjnego klucza. Był przypadek, że wstrzymywano się z nominacją prezesa, bo minister skarbu nie odbierał telefonu - mówi Mariola Olechnowicz, szefowa komitetu. Związkowcy zarzucają też ministrowi, że z nimi nie rozmawia. Decyzję o proteście podejmą jeszcze w tym tygodniu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.