Setka spółek wyłączonych z prywatyzacji

Resort skarbu kończy prace nad listą spółek strategicznych, które w najbliższych latach nie będą prywatyzowane. ?Gazeta? dotarła do projektu tego wykazu

Politycy PiS wiele razy podkreślali, że najważniejsze spółki skarbu państwa trzeba objąć szczególnym nadzorem. Minister skarbu chciałby wyznaczyć im szczegółowe zdania (tzw. misję korporacyjną). Zamierza wysłać do nich specjalne kilkuosobowe komisje audytu, które monitorowałyby wyniki finansowe firm i raportowały ministrowi.

Listę tych spółek określi rozporządzenie Rady Ministrów. W resorcie skarbu trwają właśnie ostatnie poprawki. "Gazeta" dotarła do projektu listy. - Trafi na nią setka spółek - mówi jeden z naszych rozmówców z ministerstwa, który zastrzega anonimowość. - Reszta będzie prywatyzowana i komunalizowana.

Kiedy? Nie wiadomo. - Przygotowujemy harmonogram - zapewnia ważny pracownik resortu.

Skarb państwa ma udziały w ponad 1,3 tys. spółek. Wśród strategicznych na pewno znajdzie się kilkanaście firm z listy dołączonej do tzw. ustawy o złotej akcji. Obowiązująca od dwóch lat ustawa daje skarbowi państwa decydujący głos w firmach, w których jest on mniejszościowym udziałowcem. Na listę trafi zatem miedziowy kombinat KGHM (skarb państwa ma 44 proc. akcji), paliwowe koncerny PKN Orlen (18 proc.) i Grupa Lotos (6,93 proc.), największy w kraju dystrybutor gazu PGNiG (85 proc.) i PGNiG Przesył, Południowy Koncern Energetyczny (85 proc.). Są też spółki w pełni państwowe jak PKP Polskie Linie Kolejowe, Kompania Węglowa w Katowicach, BOT Górnictwo i Energetyka, PERN Przyjaźń i Polskie Sieci Elektroenergetyczne.

Ważą się losy TP SA, której największym akcjonariuszem jest France Telecom (47,5 proc.), a skarb państwa ma zaledwie 3,87 proc. akcji. - Minister chce mieć wpływ na sytuację w największej firmie telekomunikacyjnej w kraju - tłumaczy prominentny pracownik resortu skarbu.

- Mam nadzieję, że PiS nie zamierza renacjonalizować Telecomu czy LOT-u, choć jak widać, wychodzi mu to najlepiej - komentuje były minister skarbu Janusz Lewandowski, eurodeputowany PO.

W Locie, który również ma trafić na listę, skarb państwa ma 67 proc. akcji. Nie ma jednak większości w radzie nadzorczej, do której należy wybór prezesa. Miesiąc temu wybuchła wojna między ministrem skarbu a syndykiem szwajcarskiego Swissaira (ma 25,1 proc. akcji LOT-u), który zagłosował przeciwko forsowanemu przez resort kandydatowi na prezesa spółki. Nadzorujący LOT wiceminister skarbu Ireneusz Dąbrowski oskarżył syndyka o "stwarzanie bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa". Resort chce odkupić akcje syndyka. Pieniądze miałby na to wyłożyć KGHM. Mówi się też o kontrolowanych przez skarb państwa Agencji Rozwoju Przemysłu i Bumarze.

Na liście spółek strategicznych znajdą się TVP i Polskie Radio z 17 rozgłośniami regionalnymi oraz blisko 20 spółek energetycznych. Minister skarbu miał je konsolidować i prywatyzować przez giełdę. Jeszcze pół roku temu wiceminister skarbu Paweł Szałamacha zapowiadał w Sejmie, że z prywatyzacji Południowego Koncernu Energetycznego (powstał z trzech spółek dystrybucyjnych) chce uzyskać większość wpływów z tegorocznej prywatyzacji. Według planów budżet ma dostać z prywatyzacji około 3 mld zł. Nasi rozmówcy nie potrafią powiedzieć, czy te plany są aktualne.

Janusz Lewandowski krytykuje pomysł tworzenia listy spółek strategicznych. - Takie listy powstawały na początku lat 90. na Ukrainie - mówi. - Były wykorzystywane do parlamentarnych targów, co sprzedawać, a czego nie. Na tle liberalizacji rynków UE pomysł PiS wygląda dość dziwnie. Firmy takie jak Poczta, Telecom i energetyka będą nakłaniać państwo do ochrony swojej pozycji, na ogół kosztem podatnika. To będzie rodziło problemy z Brukselą, których i tak mamy dostatek.

Wiesław Kaczmarek, minister skarbu z czasów rządów SLD, określa tworzoną w Ministerstwie Skarbu listę jako stawianie wozu przed koniem. - Lista spółek strategicznych może być narzędziem do jakiegoś celu. A my ciągle nie wiemy, na czym ma polegać polityka gospodarcza tego rządu - podkreśla Kaczmarek. - Jeśli jego celem ma być umacnianie roli państwa w gospodarce, to w porządku, ale ja się z tym nie zgadzam. PiS zapomina o tym, że minęły już czasy, gdy rola państwa w gospodarce była dominująca, a dla innych zostawało to, co skapnie z pańskiego stołu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.