Rząd zniechęca do wcześniejszych emerytur

Od przyszłego roku, kto przejdzie na wcześniejszą emeryturę, nie będzie mógł dorobić ani złotówki - zakłada projekt ustawy o emeryturach pomostowych. Pomysł popiera kancelaria premiera.

"Gazeta"projekt opisała wczoraj. Według założeń resortu pracy każdy, kto od przyszłego roku zdecyduje się przejść na wcześniejszą emeryturę, będzie miał zakaz jakiegokolwiek dorabiania. Karą ma być utrata świadczenia.

- Wcześniejsze emerytury nie mogą być traktowane jako dodatek do pensji - tłumaczy Paweł Wypych, minister w kancelarii premiera i członek powołanego przez premiera międzyresortowego zespołu ds. nadzoru ubezpieczeń społecznych, który ma się zająć pomostówkami.

Wcześniejszych emerytów zniechęcać ma też nowy sposób wyliczania emerytur - mogą być nawet o połowę niższe niż dziś.

Według Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan" ograniczenia mogą dać budżetowi państwa blisko miliard złotych oszczędności rocznie. Wystarczy, że na wcześniejsze emerytury będzie przechodzić zamiast - jak dzisiaj - 80 tys. osób rocznie, tylko 40 tys.

Przedsiębiorcy zwracają jednak uwagę, że zakaz zarabiania może zwiększyć szarą strefę. - Ludzie, którzy nie będą mogli legalnie dorobić - żeby przeżyć, zatrudnią się na czarno, wtedy oczywiście oszczędności będą mniejsze - mówi Jeremi Mordasewicz, wiceprezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. Według niego zamiast całkowitego zakazu pracy, powinny być ograniczone limity dozwolonego zarobku.

Dzisiaj bez utraty świadczeń można dorobić 1800 zł.

Związki zawodowe zapowiadają protest. Związek Nauczycielstwa Polskiego nie zgadza się z zakazem pracy, bo wielu emerytowanych nauczycieli dorabia korepetycjami. Niezadowoleni są też kolejarze.

Copyright © Agora SA