Rusza nowa batalia o upadłość konsumencką

Za kilka dni Sejm zajmie się PiS-owskim projektem ustawy, która umożliwiłaby prywatne bankructwo każdemu, kto wpadł w pętlę zadłużenia. - To wyjątkowy bubel prawny! - ostrzegają bankowcy i Krajowa Izba Gospodarcza.

Upadłość konsumencka to drugi - po ustawie antylichwiarskiej przeforsowanej jeszcze w poprzedniej kadencji parlamentu - pomysł PiS na ułatwienie życia kredytobiorcom.

Projekt przewiduje, że każdy konsument, który nie radzi sobie ze spłatą kredytu - a liczbę takich osób szacuje się na 100-200 tys. - mógłby złożyć do specjalnego kolegium wniosek o upadłość. Tak samo jak dziś robią to firmy. Banki nie mogłyby w tym czasie nasyłać komorników ani naliczać karnych odsetek. Zamiast tego musiałyby negocjować nowe warunki spłaty (rozłożenie na raty, redukcję długu).

W ostateczności majątek dłużnika byłby licytowany, ale z pewnymi ograniczeniami, np. trzeba byłoby mu zostawić małe mieszkanie. Dziś banki przy pomocy komorników mogą ściągać przeterminowane długi do ostatniego grosza na podstawie tzw. bankowego tytułu egzekucyjnego.

Trzecie podejście do upadłości

Na swym najbliższym posiedzeniu projektem ustawy zajmie się Sejm. To będzie już kolejne podejście posłów do prywatnego bankructwa. W poprzedniej kadencji PiS nie zdołał przeforsować tego pomysłu. Alternatywny projekt przedstawił wówczas rząd Marka Belki, ale nie starczyło czasu na jego przyjęcie.

Teraz też idzie jak po grudzie. Choć posłowie PiS złożyli do laski marszałkowskiej nową wersję projektu jeszcze wiosną 2006 r., do dziś nie przebył on nawet połowy drogi sejmowej. A w połowie lutego połączone komisje gospodarki oraz sprawiedliwości na wniosek posła PO Adama Szejnfelda odrzuciły go już w pierwszym czytaniu (większością 19 głosów przeciwko 14).

Czy w przyszłym tygodniu, kiedy ustawą zajmie się cały Sejm, efekt będzie podobny? Główny orędownik ustawy upadłościowej poseł PiS Artur Zawisza nie chce nawet o tym myśleć.- Wynik obrad komisji był tylko wypadkiem przy pracy wynikającym z niskiej frekwencji posłów. Liczę, że Sejm skieruje nasz projekt z powrotem do komisji, a ta powoła podkomisję do dalszych prac nad nim - powiedział "Gazecie" Zawisza.

Zamelduj kuzyna i ogłoś upadłość

Poseł zapewnił, że PiS nie zamierza rezygnować z projektu. Argumentuje, że podobne ustawy obowiązują w USA, Wielkiej Brytanii i niektórych państwach europejskich. Ale bankowcom i tak na samą myśl o wprowadzeniu projektu cierpnie skóra. Ich zdaniem projekt uwzględnia głównie interesy dłużników, dyskryminując banki i ich uczciwych klientów.

Za osobę niewypłacalną PiS chce bowiem uznać każdego dłużnika, który nie spłaca bieżących rat, a wartość jego majątku jest niższa od długów. Bankowcy przekonują, że to zbyt łagodny warunek. I że upadłość powinna być stosowana tylko w wyjątkowych przypadkach. Z jej dobrodziejstw - według instytucji finansowych - powinny korzystać wyłącznie osoby, które udowodnią, że ich kłopoty wynikły z okoliczności losowych, a nie zwykłej lekkomyślności.

- W projekcie są tymczasem przepisy, które wręcz sprzyjają tym, którzy zadłużają się lekkomyślnie - mówi Piotr Jaworski, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej.

Każdy po ogłoszeniu upadłości będzie mógł zachować na własność prawo do 10 m kw. powierzchni mieszkalnej. Przy czym prawo do kolejnych 10 m kw. będzie miał zarówno on, jak i każda osoba pozostająca na jego utrzymaniu. - Wystarczy kupić mieszkanie na kredyt i zameldować w nim bezrobotną siostrę, braci, kuzynów, dorosłe dzieci. A potem ogłosić upadłość i mieć mieszkanie na własność z czyściutką hipoteką! - mówi Piotr Jaworski, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej.

- Jeśli upadłość wejdzie w życie w obecnej postaci, banki mogą podwyższyć oprocentowanie kredytów lub zacząć odsyłać z kwitkiem osoby o niskich zarobkach - ostrzega Jerzy Bańka, główny prawnik Związku Banków Polskich,

Dłużnik ważniejszy niż wierzyciel

Krytykom ustawy nie podoba się też to, że decyzję o ogłoszeniu upadłości w pierwszej instancji podejmowałby nie sąd, ale Konsumenckie Kolegium Orzekające. Miałoby działać przy Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Andrzej Malinowski, szef Konfederacji Pracodawców Polskich, uważa, że o upadłości powinien decydować sąd.

To nie wszystko. Z wnioskiem o wszczęcie postępowania upadłościowego mógłby wystąpić tylko dłużnik. Wierzyciel, któremu dana osoba zalega z zapłatą, w ogóle nie będzie miał takiej możliwości! - Jeśli tworzymy prawo upadłościowe dla konsumentów, to zasady powinny być podobne jak przy upadłości firm - mówi Piotr Jaworski z KIG.

W porównaniu z pierwotną wersją ustawa została zaostrzona, m.in. pojawił się zapis, że prywatne bankructwo będzie można ogłosić tylko raz w życiu.

Według Zawiszy ustawa pozwoliłaby rozpocząć nowe życie osobom, które znalazły się w spirali długów, uniknąć im wykluczenia społecznego. Zaś instytucje finansowe nie straciłyby na niej, bo umarzałyby długi, które i tak wcześniej zostały uznane za nieściągalne.

Poseł Adam Szejnfeld z PO zapowiada tymczasem, że nadal będzie walczył o wyrzucenie PiS-owskiego projektu do kosza. - Też jestem za prawem do upadłości konsumenckiej, ale nie za tym bublem prawnym. Już opracowuję własny projekt ustawy o prywatnym bankructwie - mówi poseł.

Copyright © Agora SA