Spór Polski z Komisją o deficyt

Komisja Europejska kilka dni temu oficjalnie skrytykowała nasz rząd za brak reformy finansów publicznych.

Od 2004 r. Polska jest objęta tzw. procedurą nadmiernego deficytu finansów publicznych. W jej wyniku zobowiązaliśmy się do zbicia go poniżej 3 proc. PKB już w 2007 r. Do 27 sierpnia Polska musi wykazać Komisji Europejskiej, że podejmuje konkretne działania, by osiągnąć ten cel. Rząd chce obniżać deficyt dzięki szybkiemu wzrostowi gospodarczemu (to oznacza dodatkowe dochody do budżetu państwa m.in. w postaci podatków), ale dla Komisji to za mało i zachęca rząd do cięć budżetowych.

W tym roku zamiast wymaganych przez Unię 3 proc. rząd planuje deficyt na poziomie 3,4 proc. PKB. Zejście poniżej 3 proc. (poziom niezbędny do przyjęcia euro) przesunęliśmy na 2009 r. Komisja Europejska nie wierzy jednak nawet w tegoroczne 3,4 proc. Jej zdaniem nasz deficyt wyniesie 3,7 proc. PKB. - Zobaczymy, kto będzie miał rację - mówiła w grudniu "Gazecie" wicepremier Zyta Gilowska.

Na wysokość deficytu istotny wpływ będzie miał sposób liczenia transferów pieniędzy do otwartych funduszy emerytalnych. Zgodnie z decyzją Eurostatu od kwietnia nie mogą być one zaliczane do sektora instytucji rządowych i samorządowych, co niekorzystnie zmienia relację deficytu sektora finansów publicznych do PKB (pogorszy ją o 1,8-2,0 proc. PKB). Polska argumentuje, że nie może być karana za nowoczesną reformę emerytalną, ale nic nie wskórała. Zgodnie z nową wersją Paktu Stabilizacji i Wzrostu istnieje możliwość zmiany tej decyzji na korzyść Polski, jeśli nasz deficyt będzie bliski poziomu 3 proc. PKB. Ale o tym, czy tak jest, decyduje arbitralnie Komisja Europejska.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.