Bogacze z YouTube

Google za przejęcie najpopularniejszego na świecie serwisu z plikami wideo zapłaciło 1,65 mld dol. Od wczoraj wiadomo już, kto i jak obłowił się na transakcji

Wiadomo, bo Google jako spółka giełdowa musiało złożyć sprawozdanie do amerykańskiej komisji papierów wartościowych (SEC). Najwięcej zgarnęli, czemu trudno się dziwić, założyciele YouTube, dwaj dwudziestoparolatkowie - Chad Hurley i Steve Chen. Pierwszy z nich otrzymał blisko 700 tys. akcji Google wartych według wczorajszego kursu ponad 345 mln dol. Chen z kolei dostał akcje warte ok. 326 mln dol.

Jawed Karim, trzeci z założycieli YouTube, który jeszcze przed transakcją zrezygnował z pracy w spółce, dostał w akcjach ponad 64 mln dol. Nosa do YouTube miał fundusz inwestycyjny Sequoia Capital, który wcześniej włożył w rozwój serwisu ok. 11,5 mln dol. - na transakcji zgarnął blisko milion akcji Google o wartości ok. pół miliarda dolarów. Gdy w październiku ogłoszono transakcję, YouTube zatrudniał ok. 70 osób. Zgodnie ze sprawozdaniem Google kilka z nich otrzymało po tysiąc akcji e-giganta.

Przejęcie YouTube było największą transakcją w historii Google i momentalnie wypchnęło spółkę na pozycję lidera w szybko rosnącym segmencie internetowych plików wideo. Ale nie gasną obawy, że YouTube straci na atrakcyjności, jeśli kolejne spółki medialne pójdą w ślady Viacomu, który zażądał, by YouTube usunął ze swoich zbiorów ponad 100 tys. plików wideo, do których prawa ma właśnie Viacom. Chodzi m.in. o teledyski z MTV i muzycznego kanału BET, które na serwery YouTube wrzucili internauci. Viacom twierdzi, że obejrzano je już ponad 1,2 mld razy, a negocjacje z YouTube dotyczące wynagrodzenia Viacomu z tego tytułu zakończyły się fiaskiem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.