Rosja buduje rurociąg przez Bałkany

Rosja, Bułgaria i Grecja uzgodniły umowę o budowie wielkiego rurociągu, którym w świat popłynie surowiec z kaspijskich złóż. Czy starczy wtedy ropy do transportu, szykowanym od lat, polsko-ukraińskim rurociągiem Odessa-Brody-Płock?

Wczoraj w Sofii rządy Rosji, Bułgarii i Grecji uzgodniły ostatecznie umowę o budowie rurociągu, który pozwoli transportować na rynki całego świata surowiec ze złóż w Rosji i Kazachstanie. Do końca marca na szczycie w Atenach przywódcy Rosji, Bułgarii i Grecji podpiszą końcową umowę o budowie tej rury, którą nazywa się potocznie "prawosławną" z powodu wyznania dominującego w państwach uczestniczących w projekcie. Kierować nim będzie Rosja - obejmie 51 proc. udziałów w konsorcjum, które do 2010 r. ma zbudować, a potem eksploatować rurę. Rosyjskie udziały w konsorcjum objęły państwowe koncerny paliwowe Gazprom i Rosnieft oraz Transnieft, zarządzający rurociągami Rosji.

"Prawosławna" rura o długości 280 km połączy bułgarski port Burgas i grecki Aleksandroupolis. Koszt jej budowy szacuje się na 1-1,3 mld dolarów. Początkowo rurą popłynie 35 mln ton ropy rocznie, a później - do 50 mln ton. Surowiec będzie dostarczany do Bułgarii tankowcami przez Morze Czarne z terminalu w Noworosyjsku, gdzie dochodzą rurociągi z Rosji i Kazachstanu. Potem z Grecji supertankowcami surowiec będzie można transportować do klientów na całym świecie.

W zeszłym tygodniu władze Bułgarii, Macedonii i Albanii podpisały też wstępne porozumienie o budowie kolejnej rury z Burgas do portu Vlore w Albanii. Ten rurociąg o długości prawie 900 km do 2010 r. chce wybudować amerykańskie konsorcjum AMBO. Tą rurą ma płynąć 30 do 40 mln ton ropy rocznie. Na tę inwestycję mogą się zdecydować amerykańskie koncerny Chevron i ExxonMobile, które mają złoża w Kazachstanie. Mogą się one obawiać, że Rosjanie utrudnią im transport ropy "prawosławnym" rurociągiem. Już teraz Moskwa blokuje Amerykanom zwiększenie wydobycia ze złóż w Kazachstanie. Rosjanie po prostu nie zgadzają się na rozbudowę rurociągu z Kazachstanu do Noworosyjska, aby można nim transportować 67 mln ton ropy rocznie - trzy razy więcej niż teraz. W efekcie nie ma po co zwiększać wydobycia surowca, skoro i tak nie da się go wywieźć z Kazachstanu. Moskwa zapowiedziała już, że nie zgodzi się na rozbudowę rury z Kazachstanu, dopóki nie zbudują rurociągu "prawosławnego".

Czy po zakończeniu budowy rur przez Bałkany wystarczy surowca z kaspijskich złóż, by do jego transportu opłacało się jeszcze przedłużać do Polski ukraiński rurociąg Odessa-Brody? Faouzi Bensarsa z Komisji Europejskiej od kilku lat ostrzegał, że jeśli polsko-ukraińska rura nie powstanie szybko, to zagrożą jej konkurenci. A ostatni dokument UE o polityce energetycznej do 2020 r. mówi o konieczności budowy gazociągu z Turcji przez Bałkany do Austrii, ale milczy o wsparciu dla rurociągu z Odessy do Płocka. Warszawa próbuje nie tracić optymizmu. - Z powodu wysokich ceny ropy naftowej na świecie nie mam wątpliwości, że rurociąg Odessa-Brody-Płock ma sens ekonomiczny. A państwa w basenie Morza Kaspijskiego deklarują zwiększenie wydobycia - powiedział nam Marcin Jastrzębski z zarządu państwowej firmy PERN "Przyjaźń", która ma uczestniczyć w budowie polsko-ukraińskiej rury. Jastrzębski przyznaje jednak: - Trudno powiedzieć, jakimi połączeniami popłyną te dodatkowe ilości ropy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.