Spierasz się z bankiem? Spróbuj arbitrażu

Jeśli bank wyciął ci numer, to zamiast od razu szukać sprawiedliwości w sądzie, zacznij od rzecznika konsumentów lub bankowego arbitrażu

Pod koniec zeszłego tygodnia pewien mieszkaniec Warszawy wygrał z bankiem spór o 800 zł. Kłopoty finansowe sprawiły, że nie był w stanie spłacać rat kredytu na samochód. Zgodnie z umową bankowi wolno było przejąć auto, oczywiście wcześniej powiadamiając o tym zamiarze dłużnika. Takie zawiadomienie bank doręczył, ale... żonie klienta. Ten zakwestionował nie tylko konfiskatę auta, lecz także 800 zł opłaty za odholowanie samochodu. I wygrał. Bank zwrócił pechowemu kredytobiorcy samochód, by ten mógł go sprzedać samodzielnie, a więc o wiele korzystniej. A w piątek zapadło orzeczenie o zwrocie 800 zł za holowanie auta. Orzeczenie to wydał nie sąd, lecz Bankowy Arbitraż Konsumencki działający przy Związku Banków Polskich.

To jedna z ok. 800 spraw, które wpłynęły do arbitrażu w 2006 r. Jednak ich liczba będzie rosła. Jak zauważa Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), już niemal 60 proc. Polaków korzysta z usług banków. To dwukrotnie więcej niż na początku lat 90. Niestety, mimo rosnącej konkurencji między bankami konsumenci wciąż mają wiele zastrzeżeń do ich pracy.

Prezes UOKiK Cezary Banasiński poinformował, że w ostatnich miesiącach jego urząd aż 61 razy zakwestionował działania banków. Np. Kredyt Bank uzależniał udzielenie kredytu od założenia konta i zadeklarowania stałych wpłat. Powszechne, choć - według UOKiK - niedopuszczalne jest także pobieranie przez banki opłat za monity i wezwania do zapłaty. Klienci skarżą się też na nakładanie przez banki podwójnej kary w przypadku nieterminowej spłaty zadłużenia na karcie kredytowej (np. Citibank). Ponadto z najnowszego raportu UOKiK wynika, że banki nierzetelnie przekazują dane o zadłużeniu konsumentów do Biura Informacji Kredytowej. Po prostu nie informują ich o tym, uniemożliwiając tym samym weryfikację danych.

Jak bronić się przed tego typu praktykami? Można wystąpić na drogę sądową, ale - po pierwsze - trzeba wpłacić wpis (5 proc. wartości przedmiotu sporu). Po drugie, w sądzie na prawomocny wyrok czeka się nieraz i kilka lat. Banasiński radzi więc, by w pierwszej kolejności zwracać się o pomoc do rzeczników konsumentów. Ponadto o rozstrzygnięcie sporu można poprosić wspomniany już Bankowy Arbitraż Konsumencki (BAK). Kosztuje to maksymalnie 50 zł i nie powinno trwać dłużej niż dwa miesiące.

Trzeba jednak pamiętać o tym, że: (skarżącym może być wyłącznie osoba fizyczna, która zawarła z bankiem umowę niezwiązaną z działalnością gospodarczą; bank musi być członkiem Związku Banków Polskich (albo zgodzi się poddać orzecznictwu arbitrażu); (wartość przedmiotu sporu nie może przekraczać 8 tys. zł.

Dodajmy, że werdykt arbitra nie jest dla klienta wiążący. Może on dochodzić swoich praw również w sądzie. W historii arbitrażu zdecydowało się na to zaledwie pięciu niezadowolonych konsumentów (w dwóch przypadkach skutecznie). Z drugiej strony, korzystne dla konsumentów orzeczenia są ostateczne dla banku, to znaczy, że nie może go on już kwestionować.

Co ciekawe, niewiele skarg dotyczy kredytów hipotecznych, które ostatnio robią w Polsce furorę. Arbiter bankowy Katarzyna Marczyńska wyjaśnia, że najczęściej klienci oskarżają banki o niesłuszne naliczenie opłat za wcześniejszą spłatę kredytu. - Jeżeli bank udowodni, że dostarczył klientowi materiały zawierające informacje na ten temat, wygrywa. Ale jeśli bank nie jest w stanie tego wykazać, wygranym staje się klient - mówi Marczyńska.

Copyright © Agora SA