Marcinkiewicz prezesem Lotosu?

Kazimierz Marcinkiewicz znowu może zostać bez pracy. Politycy PiS twierdzą, że premier wolałby, żeby objął on stanowisko prezesa spółki paliwowej Lotos niż największego polskiego banku PKO BP.

Los Kazimierza Marcinkiewicza ma się rozstrzygnąć dziś o godzinie 11. Wtedy zbiera się rada nadzorcza PKO BP, która ma wyłonić zwycięzcę konkursu na prezesa największego polskiego banku. - PKO BP to zbyt duże wyzwanie dla Kazimierza - ocenia bliski współpracownik premiera.

Komisja Ndzoru Bankowego przeciw

Skąd ta zmiana? Premier Jarosław Kaczyński w grudniu obiecał Marcinkiewiczowi stanowisko szefa kontrolowanego przez skarb państwa banku. - Ale pod warunkiem, że Marcinkiewicz przekona do siebie Komisję Nadzoru Bankowego - twierdzi nasz rozmówca. - Tymczasem nie udało mu się. Przeciwny jest mu szef Komisji Nadzoru Finansowego Stanisław Kluza i dwóch przedstawicieli Ministerstwa Finansów. Marcinkiewicz sam jest sobie winien. Gdy odrzucił propozycję powrotu do rządu, niepotrzebnie tworzył wrażenie, że jest w konflikcie z wicepremier Zytą Gilowską.

- Gilowska nie ma zbyt wielu powodów, żeby cokolwiek ułatwiać Marcinkiewiczowi - dodaje inny zaufany człowiek premiera.

Minister finansów może mieć żal do Marcinkiewicza za przedwczesną dymisję w związku z zarzutami o kłamstwo lustracyjne oraz o to, że zażądał zajmowanego przez nią stanowiska wicepremiera ds. gospodarczych po przegranych wyborach w Warszawie.

Gosiewski: Premier nie będzie ingerować

Siedmioosobowa Komisja Nadzoru Bankowego (nadzoruje banki do końca 2007 r., później nadzór przejmuje KNF) musi zatwierdzić prezesa banku. Rząd ma w niej trzech przedstawicieli. Trzech jest niezależnych. Gdy głosy rozkładają się po połowie, decydujący jest głos przewodniczącego - szefa KNF. Stanisław Kluza odmawia oficjalnego komentarza.

KNB ocenia, czy prezes ma odpowiednie wykształcenie i doświadczenie w instytucjach finansowych. Marcinkiewicz z wykształcenia jest fizykiem. Od 2 stycznia doradza w zarządzie PKO BP. Wcześniej nie pracował w bankowości.

Już tydzień temu szef komitetu stałego Przemysław Gosiewski mówił "Gazecie", że premier nie zamierza ingerować w decyzję rady nadzorczej PKO BP dotyczącą wyboru prezesa. Inny polityk PiS mówi wprost: - Gdyby KNB odmówiła zatwierdzenia Marcinkiewicza, premier skompromitowałby się. Dlatego powiedział, że pozostawia decyzję radzie nadzorczej. To ona bierze na siebie odpowiedzialność.

"Nielojalność" wobec premiera

Do zmiany stanowiska premiera przyczyniły się też ostatnie wypowiedzi Marcinkiewicza, który pochwalił się na swoim blogu, że spotkał się z Janem Rokitą. "To aż niewiarygodne, ale zgadzaliśmy się w 99 proc. i co do opisu obecnej sytuacji politycznej, jej najbliższego rozwoju, a nawet działań, jakie trzeba podjąć w przyszłości. Musimy pewnie częściej się spotykać" - napisał.

- Premier potraktował to jako nielojalność - mówi współpracownik Kaczyńskiego.

Według kilku źródeł w PiS premier uważa, że Marcinkiewicz przelicytował, domagając się stanowiska prezesa PKO BP. - To był błąd - mówi jeden z naszych rozmówców. - Marcinkiewicz nie ma kompetencji na prezesa banku. Co innego gdyby domagał się stanowiska szefa KGHM lub jakiejś spółki paliwowej.

Jednak gdy Marcinkiewicz odmówił powrotu do rządu i stwierdził, że zamierza objąć stanowisko szefa którejś ze spółek skarbu państwa, politycy PiS zastrzegali, że KGHM ani Orlen nie wchodzą w grę, bo premier nie pozwoli, żeby były one poligonem doświadczalnym dla Marcinkiewicza.

Marcinkiewicz nie zostanie na lodzie

Według naszych rozmówców w PiS, jeśli były premier nie wygra konkursu na prezesa PKO BP, ma szansę objąć funkcję szefa innej spółki skarbu państwa. - W rezerwie jest paliwowy koncern Lotos - mówi nasz rozmówca. W kręgach PiS od kilku miesięcy mówi się o tym, że dotychczasowy prezes firmy Paweł Olechnowicz powołany jeszcze za czasów SLD powinien odejść.

Marcinkiewicz na pewno nie zostanie na lodzie: - To nie byłoby w naszym interesie - ocenia bliski współpracownik premiera z rządu.. - Jeśli Marcinkiewicz nie zostałby prezesem jakiejś spółki, czułby się obity na kwaśne jabłko. Wtedy mógłby próbować tworzyć jakąś frondę w PiS. A tego byśmy nie chcieli.

Prezes spoza konkursu?

Kazimierz Marcinkiewicz nie chciał wczoraj z nami rozmawiać. - Nie wypowiadam się w żadnej sprawie - uciął pytania.

Co będzie, jeśli rada nadzorcza PKO nie wybierze dziś prezesa i jego dwóch zastępców? - Rada może zamknąć konkurs i ogłosić nowy - mówi Marek Kłuciński, rzecznik PKO BP. Byłby to już drugi zakończony niepowodzeniem konkurs na szefa największego polskiego banku w ostatnich miesiącach. Do 10 kwietnia obowiązki prezesa może pełnić Marek Głuchowski, zaufany prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który został oddelegowany do zarządu z rady nadzorczej po tym, jak Sławomir Skrzypek został prezesem NBP.

W ostatnich dniach w PKO BP pojawiły się pogłoski, że prezesem banku może zostać ktoś spoza konkursu. Wymienia się Henrykę Pieronkiewicz, która kierowała bankiem w latach 2000-02.

Gdzie powinien trafić Marcinkiewicz?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.