Co się (nie) udało Zycie Gilowskiej

Los planów Zyty Gilowskiej zależy w dużej mierze od woli koalicjantów PiS - Samoobrony i LPR. Dotychczasowy bilans potyczek minister finansów z Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem nie wróży reformom sukcesu.

Konfliktów z koalicjantami Gilowska nie miała dużo. I jak w "Ojcu chrzestnym" nie było w nich nic osobistego, chodziło tylko o pieniądze. Zaczęło się od konfliktu o podwyżki płac dla nauczycieli. Obiecał je wicepremier Roman Giertych, gdy tylko został szefem MEN. Miały być 7-proc., domagał się na nie z budżetu 1,66 mld zł. Wydawało się, że przegrał, bo wicepremier stawiała sprawę ostro: podwyżka tak, ale tylko wynikająca z obniżenia składki ZUS albo z zaoszczędzonych środków z likwidacji becikowego. Becikowe ocalało, mimo to w budżecie znalazł się 1 mld zł na podwyżki, choć to było ciągle za mało na spełnienie obietnic lidera LPR. Rzutem na taśmę Roman Giertych wyrwał kolejne pół miliarda złotych, gdy zagroził, że LPR nie poprze kandydata prezydenta do NBP Sławomira Skrzypka. Pod wpływem tej groźby PiS zdecydował się wydać na ten cel dodatkowe środki z nadspodziewanie dobrego zysku NBP.

Po raz drugi wicepremier Gilowska naraziła się LPR, gdy ogłosiła, iż chce zlikwidować tzw. drugie becikowe - uchwalone m.in. głosami LPR - 1 tys. zł dla wszystkich matek, także tych zamożnych. Tak zaoszczędzone 360 mln zł pragnęła przekazać reaktywowanemu Funduszowi Alimentacyjnemu. Musiał interweniować premier, który zapowiedział, że podwójne becikowe zostaje.

Długa jest także lista utarczek wicepremier Gilowskiej z drugim koalicyjnym wicepremierem Andrzejem Lepperem. Wracając do rządu (po korzystnym dla siebie wyroku sądu lustracyjnego), w wywiadzie dla "Gazety" wicepremier Gilowska nie kryła, że zdecydowała się na powrót, bo w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego nie ma już Andrzeja Leppera. Premier spłatał jej jednak psikusa i Samoobrona wraz z jej liderem powróciła do rządu.

Według naszych informacji wicepremier Gilowskiej nie podoba się pomysł, by to ZUS wypłacał emerytury klientom funduszy emerytalnych. Forsuje go minister pracy Anna Kalata rekomendowana przez Samoobronę.

Najnowszy konflikt z wicepremierem Lepperem toczy się o biopaliwa. Zyta Gilowska pod naciskiem Komisji Europejskiej musiała podpisać rozporządzenie obniżające ulgę w akcyzie na biopaliwa. Lepper, który dowiedział się o tym po fakcie, ostro zaprotestował. Wezwał nawet Gilowską do dymisji, ale wyglądało to na typową pokazówkę dla tysięcy rolników, którzy licząc na krociowe zyski, obsiali pola rzepakiem. Resort finansów nie może zmienić rozporządzenia, bo nie pali się do kolejnego konfliktu z Komisją Europejską.

Dużo poważniejszy spór toczy się o planowaną podwyżkę akcyzy na olej opałowy. Lepper pozornie ustąpił i rząd w połowie zeszłego roku przyjął projekt ustawy w tej sprawie. Ale to nie koniec batalii, prace w Sejmie nawet się nie zaczęły, a minister rolnictwa dalej deklaruje, że jest przeciwny podwyżce i daje do zrozumienia, że nic z niej nie wyjdzie. Piłka jest cały czas w grze.

LPR i Samoobrona nie palą się do obniżania podatków (obie partie głosowały np. za dodatkową 50-proc. stawką dla najbogatszych) i choć ustawa podatkowa z dwiema stawkami 18 i 32 proc. już została uchwalona, nic nie stoi na przeszkodzie, by ją znowelizować. Zwłaszcza że niższe stawki mają obowiązywać dopiero od 2009 r.

Podobnie jest z kosztami pracy. Nawet jeśli niektórzy politycy Samoobrony deklarują potrzebę ich obniżenia, priorytetem partii Leppera jest dofinansowanie rolnictwa. Obniżenie podatków i obniżka kosztów pracy kosztowałyby budżet nawet 22 mld zł, a przecież te same pieniądze można wydać na politykę prorodzinną a la LPR czy pomoc dla wsi.

Pierwszym sprawdzianem wiarygodności wicepremier Gilowskiej będzie budżet na 2008 r., bo na ten rok zaplanowano pierwszy krok w obniżaniu kosztów pracy. Składka rentowa ma spaść o 3 proc. (z 13 do 10 proc.), co według MF może kosztować 8,4 mld zł. Ustawa ma być przesłana do Sejmu do końca marca. Nawet jeśli tak się stanie, to nic z tego jeszcze nie wynika, bo może powtórzyć się sytuacja z akcyzą na olej - ustawa utknie w Sejmie, dopóki koalicjanci nie dogadają się w sprawie budżetu na 2008 r. Tymczasem żeby obniżka kosztów pracy stała się faktem w 2008 r., trzeba ją uchwalić do końca czerwca 2007, bo ZUS nie zdąży zmienić systemu komputerowego.

Wszystkie potyczki Gilowskiej z koalicjantami mają jedną prawidłowość. Wygrywa ta strona, która broni stanu istniejącego i sprzeciwia się zmianom. Niestety, nie wróży to najlepiej planom minister finansów. To ona będzie musiała forsować swe pomysły, a Lepperowi i Giertychowi wystarczy obstrukcja.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.