Czy powstanie państwowe OFE?

Rząd zastanawia się nad stworzeniem państwowego funduszu emerytalnego. Automatycznie trafiałyby do niego osoby, które nie wybrały żadnego prywatnego funduszu. To nawet 170 tys. osób rocznie.

Rząd zastanawia się nad stworzeniem państwowego funduszu emerytalnego. Automatycznie miałyby trafiać do niego osoby, które nie wybrały żadnego prywatnego funduszu. To nawet 170 tys. osób rocznie.

Otwarte fundusze emerytalne powołała do życia reforma emerytalna z 1999 r. Co miesiąc oddajemy im 7,3 proc. pensji brutto. Fundusze inwestują je na giełdzie, kupują obligacje, wszystko po to, byśmy na starość mieli wysoką emeryturę. 15 prywatnych OFE (m.in. Polsat, ING Nationale-Nederlanden, Generali) ma już blisko 12 mln klientów. Zarządza gigantycznym majątkiem - ponad 116 mld zł. Dzisiaj państwo nie ma w tym "torcie" żadnego udziału. Sytuacja może się zmienić, bo Ministerstwo Pracy planuje stworzyć państwowy fundusz. Odpowiedzialny za to miałby być ZUS, który za kilka tygodni znajdzie się pod bezpośrednim nadzorem premiera - do tej pory podlegał Ministerstwu Pracy.

Urzędnicy Jarosława Kaczyńskiego zażądali już od resortu przesłania wszelkich projektów ustaw dotyczących emerytur, ubezpieczeń czy rent. Wśród tych materiałów znalazły się informacje o tworzeniu państwowego OFE.

Paweł Wypych, doradca w kancelarii premiera do spraw ubezpieczeń, uważa, że to dobry pomysł.

Nowy fundusz zmniejszy prowizje?

Pomysł nie jest nowy. Już kilka lat temu nieliczni ekonomiści uważali, że państwo powinno zwiększyć konkurencyjność na rynku funduszy i skłonić je do obniżki pobieranych od klientów prowizji.

Dzisiaj według szefowej ZUS Aleksandry Wiktorow wynoszą one przeciętnie 8 proc.

Ekonomiści sugerowali, że to któraś z kontrolowanych przez skarbu państwa spółek (PZU lub PKO BP, które mają własne OFE) mogłaby obniżyć prowizje, by przyciągnąć do siebie więcej klientów i sprowokować konkurencję cenową wśród funduszy. Czy o to chodzi rządowi?

Paweł Wypych z kancelarii premiera pytany o powody tworzenia państwowego funduszu mówi: - Często dla osób starszych instytucja państwowa oznacza poczucie bezpieczeństwa. Proszę zobaczyć, jak wiele osób, w tym emerytów, jest związana z PKO BP. Dlaczego? Bo to bank państwowy. Nie ma monopolu państwa, ale także monopolu sektora prywatnego na tworzenie danych instytucji.

Nic nie wspomina o tym, by państwowy fundusz pobierał niższe prowizje. Dopytywany przyznaje, że opłaty mogą być mniejsze, ale pewności nie ma. Nikt bowiem jeszcze takich wyliczeń nie robił.

Czym państwowy fundusz przyciągałby klientów? Okazuje się że nie będzie z tym problemu.

Według rządowego pomysłu byłby uprzywilejowany w stosunku do prywatnych. - Jedną z rozważanych koncepcji Ministerstwa Pracy jest rozwiązanie, by do państwowego OFE automatycznie trafiały osoby, które nie wybrały żadnego funduszu - przyznaje Wypych.

Do OFE musi się zapisać każdy młody Polak rozpoczynający swoją pierwszą pracę. Jeśli tego nie zrobi, ZUS przydziela mu fundusz w drodze losowania. Takich osób w ubiegłym roku było ok. 170 tys. Byłoby jeszcze więcej, gdyby ZUS nie wysyłał ponagleń. W 2006 r. dostało je ponad 400 tys. osób!

Doradca premiera uważa, że likwidacja losowań nie oznacza dyskryminacji prywatnych funduszy. Każdy będzie mógł przecież po jakimś czasie państwowy funduszu zmienić.

- Gdyby media doniosły, że kto nie wybierze OFE, trafi do jednego, to na wiele osób podziałałoby to zachęcająco do dokonania samodzielnego wyboru - argumentuje doradca Jarosława Kaczyńskiego.

Eksperci: to pokusa dla polityków

Prof. Marek Góra, twórca reformy emerytalnej, uważa że państwo jest od tworzenia warunków prawnych do funkcjonowania OFE, samo nie powinno tworzyć nowego funduszu. - To nie jest jego rola. Zamiast pomóc, może tylko zaszkodzić.

I podaje przykład. - Gdy na rynku konkurują instytucje prywatne i państwowe, wiadomo, że państwo, jako twórca prawa, zawsze będzie tworzyć je pod siebie. Zrezygnowanie z losowania do OFE tylko to potwierdza - mówi.

- Idę o zakład, że wcześniej czy później jakiś polityk wpadnie na pomysł, żeby po te pieniądze sięgnąć - mówi prof. Witold Orłowski z PricewaterhouseCoopers. W stworzeniu państwowego OFE widzi tylko jedną zaletę. Zgromadzone w nim pieniądze można byłoby zaliczyć do sektora finansów publicznych. To pozwoliłoby ograniczyć "na papierze" nasz deficytu budżetowy. Unia Europejska uważa, że transferów do prywatnych OFE nie wolno wliczać do sektora finansów publicznych. To winduje nasz deficyt z ok. 2,5 proc. PKB do 4 proc. PKB.

Eksperci wskazują jeszcze jedną wadę pomysłu resortu pracy. - Stworzenie państwowego Funduszu pochłonie olbrzymie wydatki, a państwo nie jest do tego przygotowane - dodaje Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.