Reklama wabi klientów funduszy inwestycyjnych

W ubiegłym roku krajowe fundusze inwestycyjne wydały na reklamę najwięcej w historii. Wydatki prawie wszystkim zwróciły się z nawiązką. Przed branżą kolejny tłusty rok.

W połowie maja notowania na warszawskiej giełdzie załamały się. Inwestorzy wpadli w panikę, a kursy spółek dramatycznie szukały dna, od którego mogłyby się odbić. To przypomniało inwestorom, że giełdowe indeksy nie mogą tylko rosnąć. Wnioski wyciągnęło też wiele funduszy inwestycyjnych. Wcześniej w reklamach nachalnie eksponowały wysokie zyski możliwe do osiągnięcia na akcjach. Fundusze zmieniły treść reklam, a niektóre na pewien czas w ogóle z nich zrezygnowały.

Mimo to w całym 2006 r. krajowe fundusze inwestycyjne wydały na reklamę produktów najwięcej w historii - wynika z najnowszego zestawienia udostępnionego przez Pioneer Pekao TFI. Bez grudnia, w którym na ogół jest najwięcej reklam funduszy, branża wydała na ten cel przeszło 51 mln zł. To o kilkadziesiąt milionów więcej niż rok wcześniej.

Najmocniej w mediach promowała się Arka, czyli rodzina funduszy BZ WBK AIB. Do gry o pieniądze oszczędzających włączył się państwowy PKO BP. Pieniędzy na reklamę nie szczędził też Union Investment i - zwłaszcza w drugiej połowie roku - Pioneer Pekao, główny gracz na rynku.

Reklama wsparta dobrymi historycznymi wynikami inwestycyjnymi funduszy z wyjątkami odniosła skutek. Sprzyjał jej kolejny rok szybkiego wzrostu gospodarczego (zwłaszcza wzrosty wynagrodzeń i spadek bezrobocia) i hossy na warszawskiej giełdzie. Główny indeks WIG poszybował do góry o 42 proc.

Do krajowych funduszy inwestycyjnych Polacy wpłacili kilkadziesiąt miliardów złotych. Najwięcej pracy miały instytucje, które choć w części inwestowały pieniądze w akcje firm giełdowych. Obecnie fundusze zarządzają już prawie 100 mld zł - to o 60 proc. więcej niż na początku 2006 r.

Oszczędzających najbardziej przekonały do siebie fundusze Arki. To one w ostatnich latach najlepiej radziły sobie w inwestycjach giełdowych. Do Arki trafiło w 2006 r. prawie 9,5 mld zł. To aż o połowę więcej niż do Pioneera Pekao.

Czołówkę krajowych funduszy ściga PKO BP. Fundusze inwestycyjne tego państwowego banku mogą stać się jednym z głównych rozgrywających na rynku. Obecnie ich aktywa wynoszą 8,5 mld zł. Tymczasem depozyty klientów największego banku detalicznego PKO, które mogą szybko przepłynąć do funduszy, to aż 80 mld zł.

Analitycy nie mogą się nadziwić osiągnięciom funduszy ING. Towarzystwo wydało na reklamę niewiele, a mimo to zdołało zebrać z rynku aż 6 mld zł. - Postawiliśmy na rozwój produktów, współpracę z dystrybutorami i osiągane wyniki inwestycyjne - mówi "Gazecie" szef TFI ING Sebastian Buczek.

ING udanie rozpoczął w ubiegłym roku sprzedaż funduszy parasolowych. To rodzina kilku funduszy o zróżnicowanej strategii inwestycyjnej. Klienci dzięki tzw. parasolowi mogą taniej zmienić fundusz, np. akcji na obligacyjny, i nie muszą w tym momencie rozliczyć się z fiskusem (ewentualny podatek zapłacą dopiero w momencie zakończenia inwestycji).

Nie wszystkie fundusze mogą jednak być zadowolone. Choć TFI SEB wydał na reklamę 1,3 mln zł, jego aktywa stopniały najbardziej w branży - o jedną piątą (o 460 mln zł).

W tym roku apetyt funduszy na oszczędności Polaków jest już mniejszy. - Trudno będzie powtórzyć rok 2006. Wpływy będą mniejsze i wyniosą kilkanaście miliardów - przewiduje Buczek z ING. W podobnym tonie wypowiada się szef Pioneer Pekao TFI Zbigniew Jagiełło: - Aktywa branży wzrosną o 20-30 mld zł.

Większymi optymistami są analitycy Centralnego Domu Maklerskiego Pekao. Ich zdaniem do krajowych TFI co miesiąc wpłynie 2,5 mld zł. "Napływ nowych środków, podobnie jak w ubiegłym roku, będzie napędzany rosnącym apetytem na ryzyko, agresywną reklamą funduszy oraz wysokimi dotychczasowymi stopami zwrotu" - czytamy w raporcie CDM.

Niektórzy nasi rozmówcy prognozują, że reklam też będzie mniej, zwłaszcza tych największych graczy. Powód? Instytucje zaczynają mieć problemy z ulokowaniem pieniędzy na warszawskiej giełdzie. Już w ubiegłym roku niektóre fundusze (małych i średnich spółek) wstrzymały sprzedaż jednostek uczestnictwa. - Akcje polskich spółek stają się zbyt drogie - mówią chórem doradcy inwestycyjni.

W ubiegłym roku krajowe fundusze inwestycyjne i emerytalne kupiły akcje za prawie 23 mld zł. W tym czasie spółki sprzedały w ofertach publicznych akcje za jedyne 4,6 mld zł.

- To ogromna dysproporcja. Wielka szkoda, że wstrzymano prywatyzację. Część pieniędzy krajowych instytucji finansuje rozwój zagranicznych przedsiębiorstw - twierdzą szefowie Pioneera. Fundusze inwestycyjne mają w portfelach coraz więcej akcji zagranicznych firm notowanych na parkiecie warszawskim lub w krajach regionu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.