W połowie grudnia liderzy czterech rolniczych związków zawodowych: Samoobrony, kółek rolniczych, "Solidarności" RI i federacji związków branżowych, spotkali się z premierem Jarosławem Kaczyńskim. Ostrzegli premiera, że jeśli "rząd nie zrobi czegoś" z cenami wieprzowiny, to oni "będą zmuszeni zaprotestować". Dwa dni później w tej samej sprawie naradzali się z wicepremierem i ministrem rolnictwa Andrzejem Lepperem. - Powiedzieliśmy, że sytuacja jest kryzysowa. Ceny skupu świń muszą pójść w górę, bo inaczej rolnicy wyjdą na drogi. Nie chcemy wojny z rządem, ale chcemy, by się zmobilizował i coś zrobił - mówi uczestnik tamtych spotkań, szef kółek rolniczych Władysław Serafin. Zaś Sławomir Izdebski, były działacz Samoobrony, grozi, że jeśli rząd do 5 stycznia nie rozpocznie walki o wzrost cen świń, to on z grupą rolników tego dnia wkroczy do gmachu resortu rolnictwa. O rolnicze interesy Izdebski zamierza walczyć metodami, jakich nauczył się w Samoobronie - Andrzejowi Lepperowi grozi więc okupacją budynku, a nawet wywiezieniem na taczkach. - Jako przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper zawsze mówił, że od tego jest minister rolnictwa, by umiał zaradzić w takiej trudnej sytuacji. To niech teraz zaradzi - tłumaczy Izdebski.
Polskie świenie są najtańsze w całej Unii. Średnia unijna to 1,36 euro za kilogram, polska ledwie 1,2 euro. Tak niskich cen nie było od lat. Rolnicy niemający podpisanych stałych umów z zakładami mięsnymi sprzedają dziś świnie po 3 zł, a nawet 2,90 za kg. Zaś według wyliczeń prof. Jana Małkowskiego z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa cena krytyczna skupu - czyli ta najniższa, przy jakiej jeszcze opłaca się hodować świnie - to 3,40 zł za kilogram żywej sztuki.
Niskie ceny to skutek świńskiej górki - im więcej mięsa trafia na rynek, tym niższe są jego ceny. Do tego wyjątkowo drogie są pasze, bo mieliśmy kiepskie żniwa. Nadwyżki wieprzowiny nie możemy wyeksportować, bo od ponad roku zamknięta jest granica z Rosją, a silna złotówka sprawia, że eksport mięsa do Unii zupełnie się nie opłaca.
- Ceny są tragiczne, do każdej sztuki dokładamy - mówi Sławomir Madej, jeden z większych hodowców świń w gminie Kije na Kielecczyźnie. - Gdyby Samoobrona była w opozycji, to już by coś zablokowali - dodaje.
Zdaniem ekspertów rząd w takiej sytuacji wcale nie jest bezradny. Może bowiem obniżyć ceny pasz, rzucając na rynek zapasy. Może też wpływać na cenę świń, skupując wieprzowinę na zapasy.
W Agencji Rezerw Materiałowych są zgromadzone strategiczne zapasy zboża i półtusz wieprzowych na wypadek kataklizmów. Co jakiś czas zapasy trzeba odnawiać, czyli rzucić na rynek to, co jest, a potem skupić nowe produkty. Można je wykorzystać do regulowania rynku. Eksperci twierdzą, że gdyby Agencja sprzedała zapasy zbóż wczesną jesienią, kiedy cena zaczęła rosnąć bardzo gwałtownie, to zapobiegłaby takiemu wzrostowi cen pasz, mąki i chleba. Według naszych informatorów Agencja ma nagromadzone zapasy strategiczne znacznie większe niż w innych krajach Unii i bez uszczerbku dla naszego bezpieczeństwa mogłaby sprzedać ok. 250 tys. ton. To ostudziłoby rynek i ceny zbóż drożałyby znacznie wolniej. Rząd tego nie zrobił do tej pory, mimo iż jesteśmy tuż przed kolejnymi podwyżkami pasz, mąki i pieczywa.
Podobnie rząd mógł wpłynąć na rynek mięsa. Kiedy przed czterema miesiącami rolnicy dostawali za kilogram świni ok. 4,5 zł, czyli bardzo dobrą cenę, a eksperci już ostrzegali przez zbliżającą się górką i spadkiem cen, Agencja mogła rzucić na rynek zapasy wieprzowiny. Wówczas cena by lekko spadła, ale nadal rolnicy byliby zadowoleni, za to teraz ceny nie doszłyby do dna. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, prezes Agencji zwrócił się przed trzema miesiącami do ministra rolnictwa z propozycją takiej interwencji. Dostał ocenę negatywną.
- Gdyby agencja to zrobiła, to dziś cena wieprzowiny nie spadłaby poniżej 3,5 zł za kg. A sama Agencja na tej transakcji jeszcze by zarobiła lub zwiększyła zapasy - tłumaczy nam jeden z ekspertów.
Zamiast tego minister Andrzej Lepper starał się w Brukseli o zgodę na dopłacanie do eksportu mięsa oraz do jego przechowywania w prywatnych chłodniach. Nic nie wskórał.