UOKiK: Banki na święta nabijają w butelkę

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przedświąteczne oferty wybranych banków i SKOK-ów analizował po raz pierwszy. Kontrolerzy sprawdzali, czy przestrzegają one przepisów oraz czy nie stosują reklamy wprowadzającej w błąd. Jak się okazało - nie zawsze

Lista zarzutów ze strony urzędu jest długa. I tak w reklamach kredytów nie podawano tzw. rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania. Jak niedawno sprawdzała "Gazeta", ani słowa o oprocentowaniu nie ma na przykład w niedawnej reklamówce BPH, które - w przypadku osób niebędących klientami banku - wynosi 19,9 proc. rocznie. Do tego należy doliczyć prowizję "za udzielenie pożyczki od ręki", która wynosi 136 zł.

Urząd zakwestionował również sposób informowania konsumentów o prawie do odstąpienia od umowy. W kilku badanych wzorcach umów stosowanych przez banki czy SKOK-i zostały one określone w jednakowy sposób dla umów zawieranych w lokalu, poza nim i na odległość. Tymczasem w każdym z tych przypadków sytuacja konsumentów jest inna. Jeżeli ktoś zawiera umowę w banku lub poza nim (np. w domu), może odstąpić od umowy w ciągu 10 dni. Jeśli decyduje się na kredyt przez telefon lub internet, termin wydłuża się do 14 dni.

Zaskakująco często instytucje udzielające pożyczek w umowach stosowały prawniczy bełkot, który pozwalał im na zmianę oprocentowania umowy już w trakcie jej obowiązywania. Wyglądało to np. tak: "Kredytodawca jest uprawniony do zmiany oprocentowania w zależności od rentowności instrumentów rynku pieniężnego i kapitałowego".

UOKiK badał Getin Bank, PKO BP SA, Bank Przemysłowo-Handlowy SA oraz SKOK Stefczyka i SKOK Nike. Do wszystkich skontrolowanych podmiotów wystosowano pisma. Jeżeli firmy nie dokonają zmian kwestionowanych praktyk, prezes UOKiK rozpocznie swoje postępowanie w tej sprawie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.