Fiskus ma zwrócić 2,5 mld akcyzy za prąd?

Polski fiskus będzie musiał zwrócić gigantyczne pieniądze? Jedna z elektrowni już wystąpiła o zwrot akcyzy, bo nasz kraj nie wdrożył unijnej dyrektywy. Komisja Europejska wszczęła procedurę przeciwko Polsce.

- Polska ma dwa miesiące na odpowiedź - powiedziała nam rzeczniczka unijnego komisarza ds. podatków Maria Assimakopoulou. Choć oficjalne pismo w tej sprawie trafiło do naszego rządu w październiku, to resort finansów nie pochwalił się kolejnym sporem z Komisją.

Chodzi o dyrektywę 2003/96/ WE. Zgodnie z nią akcyzę na prąd powinni płacić dystrybutorzy, czyli zakłady energetyczne, które dostarczają prąd bezpośrednio do naszych domów. Dziś płacą ją elektrownie, także od strat przesyłowych, czyli prądu, który ginął po drodze z elektrowni do dystrybutora. - Po zmianie zasad teoretycznie ludzie mogliby zapłacić mniejsze rachunki za energię elektryczną, ale nie wiadomo, czy elektrownie obniżą ceny prądu o kwotę akcyzy, której nie musiałyby już płacić - mówi nam pracownik jednego z dużych dystrybutorów. - Wszystko zależy od zdolności negocjacyjnych dystrybutorów.

Po zmianach nie byłoby podatku od straconego prądu, co pozbawi fiskusa 270 mln zł. To jednak mały problem w porównaniu z tym, co może czekać rząd wskutek opieszałości we wdrażaniu unijnego prawa.

Polska miała wdrożyć dyrektywę do 1 stycznia 2006 r., ale nie udało się. W 2005 r. były wybory, rząd i posłowie mieli ważniejsze sprawy na głowie. Wydawało się, że zmiany w akcyzie zostaną opracowane w 2006 r. Urzędnicy resortu finansów pracowali nad projektem, ale ostatecznie nie opuścił on gmachu przy ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie.

Teraz fiskus zbiera owoce swego nieróbstwa. Elektrownie, negocjując z dystrybutorami taryfy na 2006 r., miały nadzieję, że akcyzę zapłacą już nie one, nie wliczały jej więc do ceny. Okazało się, że wszystko zostaje po staremu. Państwowe elektrownie nie protestowały zbyt gwałtownie, ale na prywatnych indolencja resortu finansów wywołała jak najgorsze wrażenie. - Zgłaszaliśmy w tej sprawie pretensje do resortu finansów, ale bez skutku - mówi Jerzy Chachuła, prezes elektrowni Rybnik należącej do francuskiego koncernu Edf.

Jedna z elektrowni z południa Polski zdecydowała się zagrać va banque - wystąpiła do urzędu celnego o zwrot akcyzy. Informację tę potwierdziliśmy w dwóch niezależnych źródłach, ale nie udało nam się dowiedzieć, która to elektrownia. Uzasadnienie jest proste - Polska nie wdrożyła unijnego prawa, a jest ono nadrzędne nad prawem krajowym. W tej sytuacji akcyza jest płacona przez elektrownie niezgodnie z prawem.

Oczywiście celnicy natychmiast podrzucili ten "gorący kartofel" na biurko ministra finansów, który ma teraz nie lada problem. Doradcy podatkowi już ostrzą sobie zęby na spór, który trafi być może aż do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Oczywiście resort finansów nie może sobie pozwolić na zwrot akcyzy, bo w ślad za jedną firmą poszłyby inne. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest więc taki - po odmownej decyzji fiskusa firmy idą do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a ten wysyła pytanie do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. - Jeśli wyrok ETS byłby pomyślny dla firm, to Polska stanęłaby przed koniecznością zwrotu nadpłaconej przez elektrownie akcyzy lub wypłaty znaczących odszkodowań - mówi Jarosław Antosik z firmy doradczej Accreo Taxand.

Resort finansów liczył się z takim scenariuszem. Jeszcze w kwietniu 2006 r. w odpowiedzi na interpelację posła Adama Szejnfelda ówczesny wiceminister finansów Mirosław Barszcz pisał: "Trudno określić wysokość środków budżetowych na odszkodowania z tytułu nieterminowej implementacji dyrektywy, z uwagi na fakt, że nie można przewidzieć, jakie kwoty mogłyby być zasądzane na rzecz powodów". - Moim zdaniem takie niebezpieczeństwo istnieje i z każdą chwilą jest coraz większe - mówi dziś Barszcz, który jest prawnikiem w kancelarii Baker & McKenzie.

Jeśliby o odszkodowanie wystąpiły wszystkie elektrownie, to skarb państwa straciłby cały dochód z akcyzy na prąd, czyli 2,5 mld zł. Ale większość elektrowni wciąż należy do skarbu państwa, więc trudno sobie wyobrazić, że chciałyby puścić z torbami swego głównego akcjonariusza.

W piątek "Gazeta" zapytała wicepremier i minister finansów Zytę Gilowską, kiedy rząd przyjmie projekt zmian w akcyzie. - Ustawa będzie gotowa na czas - odpowiedziała, chociaż Polska ma już 11 miesięcy spóźnienia, a Komisja Europejska wszczęła postępowanie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.