Wierzyciele Elektrimu spłaceni

Elektrim, były współwłaściciel komórkowej Ery, uniknął bankructwa. Spłacił długi dzień przed rozprawą upadłościową. Tym samym zamknął jeden z frontów w wojnie o operatora

Warszawski holding podał w czwartek w nocy w komunikacie, że oddał pieniądze posiadaczom swoich obligacji - przekazał im 525 mln zł, w tym kwotę podstawową, odsetki i część kosztów prawnych, gdyż wierzyciele od lat toczyli batalię prawną o odzyskanie pieniędzy. Stworzyli nawet stronę internetową, na której "licznik roszczenia" pokazywał rosnące zadłużenie. Powiększało się dziennie o 104 tys. euro.

Skąd Elektrim w końcu wziął pieniądze?

Jego prawnicy potwierdzili w piątek w sądzie, że pieniądze pochodziły od Deutsche Telekom. Niemiecki gigant przejął niedawno - na mocy decyzji trybunału arbitrażowego w Wiedniu - należące do Elektrimu udziały operatora Ery. Za 48-proc. pakiet zapłacił na razie 604 mln euro, zaś w przyszłości ma wyłożyć pewną dodatkową kwotę, której wielkość wyznaczą arbitrzy.

Wierzyciele skupieni w Komitecie Obligatariuszy Elektrimu z zadowoleniem przyjęli spłatę długu i wycofali wniosek o upadłość. Jednak - jak twierdzi ich rzecznik Mirosław Obarski - warszawska firma musi uiścić tzw. płatność końcową, czyli jedną czwartą nadwyżki majątku Elektrimu ponad kwotę 160 mln euro. - Specjaliści obu stron dopiero wyliczą tę kwotę - mówi Obarski.

W 2002 r. Elektrim zgodził się na tę dodatkową opłatę w zamian za zrzeczenie się przez wierzycieli zamiany obligacji na akcje, niższe odsetki oraz rozłożenie spłaty w czasie.

Elektrim odetchnął, a jego kurs na giełdzie poszybował dziś o 15 proc. (chwilami wzrost sięgał nawet 40 proc.). Podobną popularnością papiery firmy cieszyły się zresztą już w czwartek, przed podaniem giełdowego komunikatu.

To jeszcze nie koniec wojny

Dogadanie się z wierzycielami nie oznacza jednak, że dla Elektrimu powrócą dobre dni. Firma jest uwikłana w wojnę prawną także ze swoim byłym partnerem w Erze, francuskim Vivendi. Francuzi oskarżają Elektrim, że przywłaszczył sobie udziały we wspólnej spółce i sprzedał je Deutsche Telekom. Warszawski holding broni się, że wykonał tylko decyzję trybunału w Wiedniu.

Co prawda, w piątek sąd oddalił wniosek Francuzów o ogłoszenie upadłości Elektrimu, ale nie rezygnują oni z walki i prowadzą przeciw niemu, jego głównemu udziałowcowi Zygmuntowi Solorzowi oraz Niemcom ponad 50 procesów sądowych (zatrudnili dziesięć kancelarii prawnych). Domagają się wielomiliardowych odszkodowań, np. kilka dni temu złożyli pozew w amerykańskim sądzie federalnym w Seattle w stanie Waszyngton (Niemcy mają tam siedzibę swojej sieci komórkowej), zarzucając Solorzowi i DT zawłaszczenie inwestycji wartych 2,5 mld euro.

Komórkową Erę kontroluje teraz Deutsche Telekom i we wrześniu mianował jej prezesem Klausa Hartmanna w miejsce Tadeusza Kubiaka z Elektrimu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.