Ryanair będzie latał ze stolicy

Linia oferująca najtańsze w Europie bilety rozpoczyna loty ze stolicy. Może to oznaczać poważne problemy LOT-u.

Ryanair, europejski potentat taniego latania, podjął decyzję o rozpoczęciu lotów z warszawskiego terminalu Etiuda - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie na Okęciu. Informację potwierdza Łukasz Nowaczek, organizator rozkładów lotów. - Rozpoczynają 12 lutego codziennymi lotami do Dublina. Lądowanie w Warszawie o godz. 17, start o 17.25 - podaje.

Z naszych informacji wynika, że jeszcze w zimowym rozkładzie może pojawić się kilka lub kilkanaście połączeń. W grę wchodzi 18 miast, w których Ryanair ma swoje bazy, m.in.: Londyn, Frankfurt, Glasgow, Liverpool, Rzym, Sztokholm, Bruksela, Barcelona, Madryt. Cena za lot w jedną stronę wraz z podatkami i opłatami lotniczymi ma się zaczynać od mniej więcej 100 zł.

Ryanair nie otworzy bazy w Warszawie, bo opłaty lotniskowe na Okęciu są zbyt wysokie. Miał ją stworzyć w Modlinie, skąd planował natychmiastowe uruchomienie przynajmniej 20 tanich połączeń, od blisko 60 zł za lot. Ponieważ PiS-owscy ministrowie obrony i transportu od miesięcy nie potrafią się porozumieć w sprawie jego stworzenia, linia przystępuje na Okęciu do walki o pasażerów. Liczy na miliony chętnych.

Ryanair słynie z wyjątkowo agresywnej polityki cenowej i marketingowej - stosuje prowokacje i nie szczędzi konkurencji obraźliwych porównań. W Polsce, stosując podobne chwyty od wiosny ub. roku, lata z Wrocławia, Rzeszowa, Poznania, Łodzi, Bydgoszczy, Szczecina, Gdańska i Krakowa (tu ogłosił, że chce "zabić" konkurencję, oferując niemal dumpingowe ceny - 35 zł za lot do Londynu).

Teraz wkracza na największy polski rynek lotniczy o potencjale większym niż pozostałe lotniska razem. Ponieważ Okęcie jest też bazą macierzystą LOT-u, Ryanair chce tu się z nim rozprawić. Od miesięcy naigrywa się z nieudolnego tworzenia strategii i wysokich opłat paliwowych. Wczoraj w oficjalnym komunikacie wytykał niepunktualność i gubienie bagaży. Ostatecznie wywróżył LOT-owi "koniec istnienia".

Od czasu pojawienia się w 2004 roku w Polsce tanich linii lotniczych (w Warszawie Air Baltic, Centralwings, EasyJet, Germanwings, Norwegian, Sky Europe, Wizzair) pozycja LOT-u słabnie. W minionym roku jego udział w rynku przewozów zagranicznych spadł z 47 do 33 proc. W tym może być jeszcze gorzej, bo na lataniu LOT ma 3,5 mln zł strat (w ub. roku o tej porze miał 97 mln zł zysku). - Na Okęciu jest wielu przewoźników. Do tej pory nie komentowaliśmy pojawiania się nowych jak i otwieranych przez nich tras, które pokrywały się z naszymi. Teraz też nie będziemy tego robić - oświadczył wczoraj rzecznik z LOT-u Leszek Chorzewski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.