Jak szybko kupić i oddać złoża gazu w Rosji

Nawet jeśli kupisz w Rosji wielkie złoża gazu, to i tak czasem nie zdołasz się z nich nacieszyć, a już je tracisz. Przekonał się o tym Dmitry Firtasz, tajemniczy wspólnik Gazpromu w szwajcarskiej spółce, która jest wyłącznym importerem gazu na Ukrainę i jednym z największych dostawców do Polski i Węgier.

Dmitry Firtasz stał się w tym roku bohaterem serialu sensacyjnych doniesień z rynku gazu na Wschodzie. Najpierw nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego na rozwiązanie konfliktu gazowego z Rosją Ukraina zgodziła się importować surowiec wyłącznie za pośrednictwem szwajcarskiej spółki RosUkrEnergo (RUE).Połowę jej udziałów ma Gazprom. Pozostałych wspólników daremnie szukały bezpieki Rosji i Ukrainy, a nawet Departament Sprawiedliwości USA. Dopiero kontrolowany przez Gazprom dziennik "Izwiestia" ujawnił, że tajemniczym wspólnikiem RUE jest Dmitry Firtasza. Dla Ukraińców była to bomba, bo chociaż Firtasz pochodzi z Ukrainy, to w jego ojczyźnie nikt nie znał tego multimilionera (z czystego zysku RUE za 2005 r. na Firtasza przypada ponad 330 mln dolarów). Potem wybuchła kolejna sensacja. Zachodnie koncerny nie mogą się dobić do złóż w Rosji, a Firtasz kupił od rosyjskiego państwowego banku Wniesztorgbank prawie 75 proc. akcji wielkich pól gazu w Astrachaniu. Było to późną wiosną, kiedy oczekiwano, że po wyborach parlamentarnych na czele rządu Ukrainy stanie Julia Tymoszenko, "żelazna dama" pomarańczowej rewolucji, znana z ostrych krytyk RUE. Jednak w sierpniu nowym premierem Ukrainy został Wiktor Janukowycz, w przeszłości uchodzący za zwolennika zbliżenia z Rosją. A teraz nieoczekiwanie okazało się, że kilka dni temu Firtasz zwrócił złoża w Astrachaniu. Trafią w ręce Gazpromu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.