Zabużanie czekają na rekompensaty

Rząd chce w tym roku wypłacić rekompensaty zaledwie 50 Zabużanom. Tysiącom pozostałych pozostaje uzbroić się w cierpliwość

Wojciech Wołodźko z Gdańska wraz z 83-letnią ciotką mają już dość czekania. Wkrótce minie rok od wejścia w życie ustawy, która gwarantuje Zabużanom rekompensatę za mienie pozostawione na Wschodzie. Jednak wciąż nie wiadomo, kiedy ją dostaną. W gdańskim urzędzie wojewódzkim powiedziano Zabużaninowi, że raczej nieprędko.

Pieniądze nie mogą być wypłacane, dopóki nie powstanie system rejestrów (wojewódzkich i centralnego), w których gromadzone mają być dane o uznanych roszczeniach i formach ich realizacji. Z tę sprawę od października 2005 r. odpowiada resort skarbu, który najwyraźniej nie umie sobie z nią poradzić. Jak się dowiedzieliśmy, problemem jest wybór wykonawcy systemu informatycznego.

W maju resort zapewniał nas, że "procedura przetargowa w trybie negocjacji z ogłoszeniem została już uruchomiona". Wypłaty rekompensat w formie świadczeń pieniężnych miały rozpocząć się "pod koniec bieżącego roku lub na początku roku 2007". Teraz okazało się, że postępowanie unieważniono po proteście jednej z zainteresowanych firm. W piątek resort poinformował nas, że przygotowuje kolejny przetarg.

Tymczasem Wołodźko zapowiada złożenie w prokuraturze zawiadomienia o popełnieniu przez wojewodę przestępstwa urzędniczego. - Doradził mi to prawnik. Powiedział, że inaczej urzędnicy nic nie będą robić w tej sprawie - mówi gdański Zabużanin.

Z kolei specjalizujący się w tego typu sprawach gdański adwokat Roman Nowosielski radzi występować przeciwko wojewodzie do sądu okręgowego. - To jedyna metoda - uważa mecenas Nowosielski. Ale w Gdańsku z jego rady skorzystało dotąd zaledwie pięciu Zabużan.

Szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wierzycieli Skarbu Państwa Andrzej Korzeniowski twierdzi, że brak rejestrów jest dla rządu wymówką. - Dostałem właśnie list od kanclerza Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Poinformował mnie, że nasz rząd deklaruje szybką wypłatę rekompensat 50 Zabużanom w podeszłym wieku bądź w szczególnie trudnej sytuacji materialnej - opowiada Korzeniowski. - Czyli, że można to zrobić bez rejestrów. Tak wygląda u nas równość wobec prawa. Liczę, że w końcu miarka się przebierze.

Andrzej Korzeniowski ma na myśli Trybunał w Strasburgu, gdzie na rozstrzygnięcie czeka ok. 170 skarg. Zabużanie próbują przekonać sędziów, że realizacja ich roszczeń, mimo ustawy, która miała rozwiązać ten problem, w dalszym ciągu jest fikcją. Przypomnijmy, że w czerwcu 2004 r. Trybunał uznał, że w Polsce systematycznie łamane są prawa do godziwego odszkodowania za utraconą własność. Ale wtedy nie było ustawy zabużańskiej. W dodatku zamiast odszkodowania sędziowie dali polskim władzom pół roku na zawarcie ugody z Zabużaninem Jerzym Broniowskim, a ten zadowolił się kwotą stanowiącą mniej więcej połowę jego roszczeń.

Gdyby sprawa zabużan wróciła na wokandę Trybunału, rząd musiałby szybko wysupłać pół miliarda złotych. Tyle wynosiłaby łączna wartość rekompensat dla przeszło 5 tys. Zabużan i ich spadkobierców mających już stosowną decyzję bądź odpowiednie zaświadczenie. Zgodnie z ustawą muszą oni zadowolić się jedną piątą wartości majątku pozostawionego na Wschodzie.

Ministerstwo Skarbu zapewnia, że "podjęło działania dla zapewnienia obsługi wypłaty rekompensat w minimalnym standardzie elektronicznym wymaganym przepisami prawa". Może to oznaczać, że pieniądze dostaną nieliczni, bo równocześnie resort informuje, że "wypłata rekompensat w szerszej skali rozpocznie się w pierwszym półroczu 2007 r.". Ministerstwo podkreśla, że Zabużanie nic nie stracą na opóźnieniu wypłat, bo ustawa gwarantuje im waloryzację rekompensaty.

Problem w tym, że wielu może jej nie doczekać. - Często są to ludzie w bardzo podeszłym wieku. Dla nich liczy się każdy miesiąc - tłumaczy Leszek Reguła, prezes krakowskiego oddziału stowarzyszenia wierzyciela.

Copyright © Agora SA