Złoty umacnia się w oczekiwaniu na decyzję Fed

Inwestorzy kupują na potęgę złotówki, bo oczekują, że amerykański bank centralny Fed przerwie we wtorek ponaddwuletni cykl podwyżek stóp procentowych. Byłaby to dobra wiadomość dla młodych rynków, z których odpłynęło dużo zagranicznego kapitału

W poniedziałek złoty zyskał wobec euro dwa grosze, a w skali tygodnia - aż dziewięć. Po południu za euro płacono jedynie 3,86 zł. Jeszcze szybciej wobec złotego tracił na wartości dolar, który ponownie kosztuje zaledwie 3 zł. Od drugiej połowy czerwca dolar stracił do złotego blisko 10 proc. Utrata wartości dolara wobec naszej waluty jest częściowo skutkiem wyprzedaży dolara na międzynarodowym rynku. Inwestorzy porzucają amerykańską walutę, bo przypuszczają, że po zahamowaniu podwyżek stóp atrakcyjność obligacji amerykańskich nie będzie już rosła. Niechęć do dolara widać po rosnącym w siłę euro, za które płacono wczoraj blisko 1,29 dol.

Przerwa w podwyżkach stóp procentowych w USA jest bardzo prawdopodobna, szczególnie z powodu wieści z amerykańskiego rynku pracy. Bezrobocie w lipcu wzrosło bardziej, niż oczekiwano, do 4,8 proc., co wydaje się koronnym argumentem za zastopowaniem podwyżek ceny kredytu. W II kw. PKB urósł ledwie 2,5 proc., podczas gdy w pierwszym - aż 5,6 proc. Z tych powodów coraz częściej mówi się, że amerykański bank centralny przerwie cykl podwyżek - inaczej gospodarka mogłaby niebezpiecznie stracić dynamikę. Co więcej, pojawiają się nieśmiałe głosy, że w I kw. 2007 r. może dojść do pierwszej od ponad trzech lat obniżki stóp w USA.

Dotychczas coraz wyższe stopy w USA powodowały silny odpływ kapitału z młodych rynków, w tym z Polski. Złotówki były chętnie wymieniane na euro czy dolary i lokowane w coraz bardziej opłacalnych obligacjach. Jeśli Fed we wtorek nie podniesie stóp, to zagraniczni inwestorzy dostaną do ręki argument, aby nadal inwestować na naszym rynku finansowym, a nie w USA.

Ceny akcji na giełdach, kursy walut, opłacalność obligacji - to wszystko zależy od globalnych przepływów kapitałów, które w dużej mierze determinowane są właśnie przez poziom stóp procentowych na świecie. Rytm nadaje im przede wszystkim amerykański Fed. Banki centralne ostatnio zaciskały pasa, podnosiły stopy chętnie i często, bowiem boją się inflacji, którą napędza rekordowo droga ropa. W USA stopy poszły w górę już 17 razy z rzędu, a w strefie euro - cztery razy. W efekcie główna stopa w USA wynosi obecnie 5,25 proc., a w Eurolandzie - 3 proc.

Im bliżej wtorkowej decyzji Fed, tym większą huśtawkę nastrojów przeżywają też inwestorzy giełdowi. Dwa tygodnie temu byli w pełni szczęścia, gdy okazało się, że największa gospodarka świata wyraźnie zwolniła, co oddaliło widmo podwyżki stóp. Zareagowali intensywnymi zakupami akcji. Warszawski Indeks Giełdowy (WIG) ostatniego lipca o włos poprawił rekord wszech czasów. Jednak po kilku dniach gracze doszli do wniosku, że słabsza dynamika gospodarki to mniejsze zyski spółek. W efekcie rozpoczęła się globalna wyprzedaż akcji, która w sierpniu mocno dotknęła także warszawski parkiet. Z tego właśnie powodu w poniedziałek akcje nadal taniały, mimo że prawdopodobieństwo przerwy w podwyżkach wyraźnie zwiększyło optymizm na rynku walutowym.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.