Emerytalne plany rządu budzą opór

Związkowcy nie zgadzają się na obniżenie wysokości wcześniejszych emerytur, a pracodawcy na dodatkową składkę.

Rząd nikomu nie odbierze prawa do wcześniejszej emerytury - nadal, wbrew reformie emerytalnej z 1999 r., prawo do niej będzie miało ponad 100 zawodów, m.in.: nauczyciele, hutnicy, leśnicy - napisaliśmy wczoraj w "Gazecie".

Będzie to kosztować w ciągu 30 lat ok. 60 mld zł. Rząd szuka więc pieniędzy. Chce opodatkować dodatkową blisko 5-proc. składką pracodawców. Jeśli jego propozycja nie przejdzie, obetnie podstawę wymiaru emerytury. Pełne przywileje zachowają tylko górnicy.

Nasza publikacja wywołała burze. Anna Kalata, minister pracy oświadczyła nam wczoraj, że zmiany, o których napisaliśmy to na razie założenia na poziomie departamentu, które wymagają jeszcze konsultacji.

- Zanim kierownictwo podejmie decyzje, chcemy rozmawiać z partnerami społecznymi - oświadczyła "Gazecie" minister.

Resort zapewnił jednak, że prawo do wcześniejszej emerytury będą mieli wszyscy, którzy już dzisiaj je mają.

Rząd w czasie konsultacji będzie miał trudno przeprawę.

Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, zapowiedział wczoraj, że nie zgodzi się na jakiekolwiek cięcie emerytur. - W przypadku nauczycieli już dziś świadczenia są małe, średnia emerytura w tym zawodzie z uwzględnieniem pracowników wyższych uczelni to 1250 zł brutto - mówi.

Nauczyciele to największa grupa zawodowa, która może liczyć na wcześniejsze świadczenia. Obecnie w zawodzie pracuje 540 tys. osób, z tego 240 tys. urodziło się w latach 1949-68 i zaczęło pracę w trudnych warunkach przed 1999 r. To właśnie o tych ostatnich chce walczyć ZNP. Tłumaczy, że wstępując do zawodu, nikt nie ostrzegał ich przed możliwością utraty emerytalnych przywilejów. ZNP chce, by tak jak dzisiaj nauczyciel mógł kończyć pracę po 30 latach pracy w szkole, w tym 20 "przy tablicy".

Według Broniarza rząd powinien powołać grupę ekspertów, która oceni rzeczywiste koszty "pomostówek". - Mówienie o dziesiątkach miliardów mnie nie przekonuje. Nie rozumiem, jak rząd z jednej strony twierdzi, że nie stać go na wcześniejsze emerytury, a z drugiej obniża składkę rentową dla przedsiębiorców - mówi prezes.

Rząd będzie miał też problem z pracodawcami. Nie zgadzają się oni na inny pomysł nałożenia na nich dodatkowej składki na emerytury pomostowe. Zrzeszająca 5,5 tys. firm Konfederacja Pracodawców Polskich uważa, że pozapłacowe koszty pracy i tak są w Polsce zbyt wysokie. Podwyższenie ich doprowadzi do blokady inwestycji i zwiększy bezrobocie.

Dodatkowej składce przeciwny jest też ekonomista prof. Witold Orłowski: - Pracodawcy, głównie państwowe firmy, nie będą jej odprowadzać, tak jak i teraz nie odprowadzają wielu składek, państwo będzie musiało je dotować i w rzeczywistości samo za wszystko zapłaci - mówi Orłowski.

Według niego najlepszym rozwiązaniem byłoby ograniczenie listy zawodów mających prawo do wcześniejszej emerytury. - Obawa przed protestami powstrzymała jednak rząd przed takim rozwiązaniem - dodaje.

Minister Anna Kalata oświadczyła też wczoraj, że rząd nigdy nie pracował nad zrównaniem wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 65 lat. Takie informacje pojawiły się w niektórych mediach.

DLA GAZETY

Prof. Marek Góra

Szkoła Główna Handlowa

Wcześniejsze emerytury to zło w czystej formie. W Polsce listę uprawnionych do nich ustalono w 1983 r. Wtedy, po stanie wojennym, władza chciała sobie kupić przychylność ludzi, nic za to nie płacąc. Rząd, chcąc utrzymać tę listę, doprowadzi do obciążeń całego społeczeństwa.

Zmniejszenie wymiaru emerytury to jakieś rozwiązanie, ale niedobre. Ludzie będę mieli kiepskie pieniądze. Nie o to w reformie emerytalnej chodziło.

Podwyższenie składki dla pracodawców to podnoszenie podatków. To z kolei nie służy rozwojowi gospodarki.

W obecnych warunkach nie powinno być wcześniejszych emerytur dla wszystkich, powinny być szczegółowe rozwiązania dla szczególnych grup. Na pewno państwa nie stać na dokładanie do ponad 100 zawodów. Docelowo jednak nikt nie powinien przechodzić na wcześniejszą emeryturę. Ludzie powinni krócej pracować w szkodliwych warunkach i przechodzić do innej, mniej szkodliwej pracy.

Copyright © Agora SA