Czy hipermarkety oszukują na podatkach?

Zagraniczne sieci handlowe oszukują fiskusa i nie płacą w Polsce podatków - twierdzi Jacek Kurski i Andrzej Lepper. ?Gazeta? sprawdziła, czy tak jest naprawdę

- Jak zdobyć pieniądze dla nauczycieli, lekarzy i górników - zastanawiał się na niedawnym kongresie PiS Jacek Kurski. - To bardzo proste - przekonywał. - Pięć miliardów złotych transferują hipermarkety, które rzekomo nie mają żadnych zysków. W rozmowie z "Gazetą" podtrzymuje swój zarzut. - Takie informacje uzyskałem od ekonomistów - twierdzi.

Czemu akurat pięć miliardów?

- Bo jakaś suma musi być - odpowiada rozbrajająco Kurski.

Więcej szczegółów nie chce zdradzić. - Pootwierałem zbyt wiele frontów i nie chce otwierać następnego. Proszę nie robić ze mnie naczelnego "frontmena" w tej dziedzinie - zastrzega.

O tym, że zagraniczne sieci nie płacą podatków, jest również przekonany Andrzej Lepper. Był to jeden z leitmotivów Samoobrony, powtarzany przez wiele lat. - Właściciele hipermarketów robią z nas głupich, że oni do interesu dokładają w Polsce. To jest po prostu bezczelność. Oni mają zyski i podatki płacą tam, gdzie są siedziby ich firm matek, w Niemczech, Francji, USA, w Holandii - wspominał w wywiadach radiowych.

- Zrobimy z tym porządek. Rozbijemy ten "układ"! - zapowiadał na konwencji PiS Kurski. Pomóc politykom w zrobieniu porządku z marketami ma nowe prawo. W Sejmie leży np. projekt ustawy autorstwa Samoobrony, który przewiduje ograniczenia w budowie hiper- i supermarketów.

Czy markety płacą podatki

Same hipermarkety w wyjaśnieniu sytuacji nie pomagają. Wielkie sieci handlowe o swoich zyskach i płaconych podatkach mówią równie chętnie jak trener Paweł Janas o strategii polskiej reprezentacji na mundial.

"Gazeta" dotarła jednak do danych resortu finansów na temat podatku dochodowego płaconego w 2004 r. przez 30 największych sieci handlowych. Dane są anonimowe, ale pokazują zjawisko.

Z 30 sieci dochód miało 18. Ich przychody wyniosły 52,5 mld zł. Dochody - 1,2 mld. Podatek dochodowy - w sumie 232 mln zł - zapłaciła jedna trzecia firm.

W ubiegłym roku według szacunków"Gazety" 30 największych sieci miało przychody w wysokości ok. 74 mld zł. Markety zapłaciły ok. 350 mln zł podatku dochodowego.

To dużo czy mało? Na tle wszystkich podatników sieci wyróżniają się pozytywnie. W 2004 r. było w Polsce ponad 249 tys. przedsiębiorstw płacących podatek od firm. Dochód miało 65 proc., czyli 164 tys. Ale podatek wpłaciło do budżetu 52 tys., czyli jedna piąta.

Jak wynika z danych resortu finansów, sieci raczej nie ukrywają swoich dochodów. Średnia rentowność marketów w kraju wyniosła nieco ponad 2 proc. To mniej więcej tyle co na Zachodzie. Sześć lat temu międzynarodowa firma doradcza PricewaterhouseCoopers na zlecenie jednego z klientów zbadała zyskowność 225 europejskich potentatów handlowych. Średnia dochodowość wyniosła 2,18 proc.

Wpływy z tytułu podatku dochodowego rosną w większym tempie niż wzrostu przychodów sieci. W ciągu ostatnich dwóch lat przychody wzrosły o 40 proc., a podatek o 60 proc.

Niemiec płaci najwięcej

Trudno jest również wykazać związek między "polskością" marketów a dochodem i płaconym podatkiem. - Najtłustszym kąskiem jest dla fiskusa największa sieć - niemieckie Metro, do której należy Media Markt, Saturn, i hipermarkety Real. W 2004 r. zapłaciła 81 mln zł podatku dochodowego. Ponad 40 mln zapłaciło brytyjskie Tesco. - To prawie o połowę więcej niż rok wcześniej - opowiada Przemysław Skory z brytyjskiej sieci Tesco.

Daninę fiskusowi z tytułu zysków przekazała także m.in. portugalska Biedronka.

Kto nie płaci? Podatku dochodowego nie uiścił np. rodzimy Ruch. Powód jest prosty. Szósta co do wielkości siec handlu detalicznego w kraju sprzedająca głównie prasę i papierosy straciła w ubiegłym roku 46 mln zł.

Solidarnie nie płacą podatku dochodowego sieci francuskie. Nie robi tego ani Carrefour ani Auchan. Z informacji "Gazety" wynika, że takiego podatku za ubiegły rok nie zapłaciła również grupa Casino (Geant i Leader Price). Casino odmówiło komentarzy w tej sprawie. Ta francuska sieć jest na sprzedaż.

Czemu nie płacą?

- Nie mamy zysków, bo cały czas otwieramy nowe sklepy - wzrusza ramionami Alain Souillard, prezes Carrefour Polska.

Podobne wytłumaczenie ma Auchan. Według Doroty Patejko rzecznika sieci, podatek dochodowy w wysokości 17 mln zł Auchon zapłacił, owszem, ale na przełomie lat 90. i 2000. - Potem mocno inwestowaliśmy, w ciągu półtora roku otworzyliśmy dziesięć centrów handlowych i nadal spłacamy koszty tych inwestycji - przekonuje Patejko.

Politycy w żadne tłumaczenia sieci nie wierzą. - Hipermarkety mają ukryte nadwyżki, produkują sztuczne koszty - twierdzi Kurski.

Jak teoretycznie można przekazywać zyski za granicę, a jednocześnie w kraju "jechać na stracie"?

Służy do tego tzw. mechanizm cen transferowych, czyli transakcji między powiązanymi ze sobą firmami. Teoretycznie firma może wyprodukować i sprzedać swojej spółce-matce za granicą towar po zaniżonych cenach. Spółka-córka w Polsce przynosi straty, spółka matka za granicą sprzedaje towar po cenach rynkowych i ma potężny zysk. Dlatego na całym świecie umowy między powiązanymi firmami są pod lupą fiskusa, który pilnuje, aby transakcje odbywały się po cenach rynkowych.

Jednak w przypadku krajowych hipermarketów ten sposób nie wchodzi w grę - sprzedawane w nich towary kupowane są od zewnętrznych producentów, w większości zresztą polskich.

Hipermarkety mogłyby za to drenować swoje polskie filie za pomocą rozmaitych licencji, opłaty za użycie znaku towarowego, analizy rynku itp. Chodzi tutaj o sytuację, gdy spółka-matka za grube tysiące euro sprzedaje swojej polskiej filii, np. całkowicie niepotrzebny system układania towarów w magazynie albo nowe logo sklepu. - Oczywiście firmy-matki pobierają opłatę za prawo do używania nazwy- opowiada menedżer jednej z zagranicznych sieci. - Zwykle jest to ok. 1 proc. przychodów, więc daleko do 5 mld, o których mówi Kurski. Ale gdyby nie pobierały, to "przyczepić" mógłby się fiskus francuski czy niemiecki. Zresztą, jaki jest sens transferowania zysków do Anglii, Niemiec czy Francji, jeśli podatek dochodowy od firm jest tam wyższy niż w Polsce - pyta.

Kontrolę hipermarketów przeprowadziła dwa lata temu Najwyższa Izba Kontroli wspólnie z urzędnikami kontroli skarbowej. Z raportu wynikało, że straty większości z nich wynikały z inwestycji, które finansowano z kredytów bankowych. - Nie stwierdzono transferu zysków - napisali kontrolerzy.

Krzysztof Sachs, menedżer z firmy doradczej Ernst & Young: - Informacja o 5 mld transferowanych za granicę to bzdura.

Copyright © Agora SA