Polska otworzy Brazylii drzwi do Unii?

Brazylijscy biznesmeni będą robić interesy z krajami Unii m.in. przez Polskę - dowiedziała się ?Gazeta?. W Warszawie już tego lata wystartuje czwarte na świecie centrum wsparcia firm z największej gospodarki Ameryki Południowej. A polskie firmy mają szanse na miliardowe kontrakty w Brazylii

- Decyzja o tym, by otworzyć w Polsce tzw. centrum dystrybucji, czyli placówkę wspierającą naszych eksporterów, już zapadła. Szukamy jeszcze lokalizacji, ale Warszawa na pewno będzie nasza trampoliną w Europie Wschodniej. Będzie to czwarta taka placówka na świecie: po Miami Lizbonie i Frankfurcie - mówi "Gazecie" Ana Claudia Barbosa z APEX, brazylijskiej agencji wsparcia eksporterów.

Brazylia do Unii przez Polskę

W ub.r. wartość całego eksportu z Brazylii przekroczyła 118 mld dol. - i szybko rośnie. Ponad 22 proc. tego eksportu trafiło do UE - największego partnera handlowego Brazylii. Właśnie dlatego rząd w Brasilii stara się na strategicznych rynkach wspierać swoich biznesmenów. W Europie wybrał na swoje punkty kontaktowe Portugalię - z powodu tego samego języka i tradycyjnych powiązań biznesowych, i Niemcy - jako największy rynek w Europie. Trzecia była Polska - jako jeden z najbardziej perspektywicznych i otwartych na "nowe" kraje UE i na Wschód.

Co powstanie w Warszawie? APEX chce założyć dla firm brazylijskich magazyn o powierzchni ok. 1000 m kw., a także biura, które będą obsługiwać te firmy. Tam będą mogły zasięgnąć porady prawnej, założyć siedzibę, załatwić formalności podatkowe itd. Z pomocy mogą korzystać do półtora roku - potem muszą się usamodzielnić. Wszystko odpłatnie. Na razie plany są skromne, ale to dopiero początki.

- Ten pomysł sprawdził się w USA, czemu nie w Polsce? To znaczne ułatwienie wejścia naszych firm do Unii. To, że wybraliśmy Polskę, oznacza, że widzimy w waszym kraju wielki potencjał nie tylko w rynku zbytu. Chcielibyśmy, by to centrum było również miejscem, z którego mogłaby się zacząć przygoda naszych firm w całym regionie - mówi Ana Barbosa.

- To, że taka placówka powstanie w Warszawie, jest decyzją o kapitalnym znaczeniu. To de facto oznacza, że strategiczną decyzją rządu gros handlu Brazylii ze Wschodem ma się odbywać via Polska. Musimy zdać sobie sprawę, że mówimy potencjalnie nawet o miliardach dolarów, bo Brazylijczycy właśnie w eksporcie upatrują swej szansy rozwojowej - wyjaśnia Jacek Ogrodzki, który w polskim konsulacie w Sao Paulo odpowiada za gospodarkę.

Dostaniemy dostęp do Ameryki Południowej?

W jaki sposób polskie firmy mogłyby skorzystać na obecności Brazylijczyków? Przede wszystkim miałyby ułatwiony dostęp do partnerów handlowych.

To nie bez znaczenia: w zeszłym roku Polska kupiła z Brazylii towary za ponad 478,5 mln dol., ale jak wynika z danych brazylijskiego ministerstwa rozwoju, przemysłu i handlu - towary za ponad 200 mln dol. były sprowadzane przez pośredników takich jak Niemcy i Holandia. Właśnie przez firmy importowe z Holandii trafia do polski właściwie cała brazylijska kawa.

- To, że brazylijskie firmy miałyby bezpośredni kontakt z polskimi partnerami, mogłoby m.in. pozwolić na zmniejszenie kosztów importu, odpadłaby marża dla pośrednika. To jedna z korzyści naszego centrum, ważna szczególnie dla małych i średnich firm - wyjaśnia Ana Barbosa. - Poza tym bezpośrednie kontakty z firmami z Brazylii to łatwiejszy dostęp do 187 mln konsumentów.

Brazylia należy do tych krajów rozwijających się, które muszą inwestować - więc potencjalnie jest jednym z rynków na polskie dobra inwestycyjne i produkty przetworzone, a jako największa gospodarka Ameryki Południowej jest bramą do całego kontynentu.

- Kiedy w końcu uda się podpisać porozumienie o wolnym handlu pomiędzy Unią i krajami Mercosul, przed unijnymi firmami stanie otworem rynek praktycznie całej Ameryki Południowej. Wtedy Polacy powinni mieć już kontakty z miejscowymi biznesmenami, a to ogromna przewaga - mówi Ogrodzki.

Zarobić miliardy na rozwoju

Ale już dziś można zarobić spore pieniądze. Rząd Brazylii prowadzi olbrzymie projekty modernizacyjne. - Sektor energetyczny i transport kolejowy to dwa sektory, w których polskie firmy na pewno mogłyby wziąć udział. Oczywiście musiałyby znaleźć na miejscu partnerów, bo zamówienia publiczne są tutaj po prostu trudne - mówi Ogrodzki. W Brazylii doskonałą renomą cieszą się m.in. polskie szyny kolejowe, które eksportowała Huta Katowice (dziś działa w ramach LNM).

Na kontrakty ma szanse też polski przemysł lotniczy - stan Sao Paulo jest zainteresowany kupnem helikopterów dla policji (w konkursie startują m.in. polskie Sokoły, których zaletą jest np. niska cena), a armia brazylijska także szybowców - do szkolenia pilotów.

Poza tym na kontrakt o wartości ponad miliarda dolarów dla sił lotniczych Brazylii szanse ma również fabryka PZL Mielec, która oferuje transportowe Skytrucki.

Na razie jednak polski handel z Brazylią jest niewielki - w porównaniu do obrotów np. z Niemcami czy innymi krajami Unii. Sprowadzamy stamtąd m.in. tytoń, rudę żelaza, kawę rozpuszczalną, mięso wołowe, maszynki do golenia. Polski LOT kupił też brazylijskie samoloty - embraery - i to znacznie poprawiło wielkość obrotów pomiędzy Brazylią i Polską.

Ale kiedy uda się uzyskać porozumienie w Światowej Organizacji Handlu (WTO), jak obniżać cła na świecie, unijny rynek - w tym polski - będzie musiał otworzyć się na towary rolne. Wiele z nich - m.in. soję - będziemy kupować właśnie z Brazylii.

- Dlatego warto zawczasu się przygotować, nawiązać kontakty - mówi "Gazecie" Jacek Ogrodzki.

Copyright © Agora SA