Najlepszy biznesmen mieszka w RPA

Najlepszym przedsiębiorcą na świecie jest Bill Lynch z Republiki Południowej Afryki, właściciel wartej 4 mld euro firmy transportowej

Lynch zwyciężył w światowym finale konkursu Entrepreneur of the Year (Przedsiębiorca Roku). Wyniki ogłoszono na sobotniej gali w Monte Carlo. Zanim to nastąpiło, pod centrum konferencyjne Grimaldi, w którym odbywała się ceremonia, zajechały luksusowe maybachy, porsche, ferrari. W porcie zacumowały najdroższe jachty świata ze specjalnymi lądowiskami dla helikopterów. Przepych i luksus niespotykany w żadnym innym miejscu globu.

- Gratuluję konkurentom, wszyscy jesteście wspaniali. Jestem w szoku - mówił Lynch, odbierając nagrodę.

Wygrał m.in. z uważanym za jednego z faworytów Polakiem Tadeuszem Winkowskim - założycielem jednej z największych w Europie drukarni. Jego firma zebrała świetne oceny. Drukuje najbardziej renomowane tytuły prasowe, pracuje m.in. dla "National Geographic", francuskiego "Le Figaro" oraz szwedzkiego wydawnictwa Edmont.

Winkowski to były działacz opozycyjny, drukował "Tygodnik Mazowsze". Był jednym z założycieli warszawskiej giełdy, sprzedawał kutry. W 1998 r. założył firmę Winkowski sp. z o.o. Dzisiaj ma przedstawicielstwa w Szwecji, Niemczech oraz Austrii i 37 proc. produkcji sprzedaje za granicę. Tylko raz odmówił druku. Nie przyjął zlecenia od Jerzego Urbana na drukowanie tygodnika "NIE".

Obecny w Monte Carlo były premier i prezes Pekao SA Jan Krzysztof Bielecki powiedział "Gazecie", że póki polscy biznesmeni nie będą wzbudzali we władzach szacunku zamiast podejrzeń, nasz kraj nigdy nie doczeka się zwycięstwa w światowych konkursach. - Dla biznesu musi być odpowiedni klimat. Teraz gdy namawiam naszych biznesmenów do udziału w konkursie na Przedsiębiorcę Roku, to odmawiają, mówiąc, że nie chcą, aby usłyszeli od nich urzędnicy. To nie jest normalne - mówi Bielecki.

Bądź wizjonerem, ale nie u mnie

Do sobotniego finału zakwalifikowało się 32 zwycięzców z poszczególnych krajów, w których firma Ernst & Young organizuje konkurs Przedsiębiorca Roku. Dziewięcioosobowe jury przepytywało ich przez dwa dni.

Zwycięzca Bill Lynch to klasyczny przykład kariery od pucybuta do milionera. Na pierwszy samochód do transportu pożyczył pieniądze od znajomych. Trzymał go w garażu dziadka. Dzisiaj ma jedną z największych firm transportowych na świecie.

Przełomem był 1971 r., kiedy przejął bankrutującą firmę Imperial Motors. Postawił na transport, logistykę, wynajem ciężarówek i leasing samochodów osobowych. W 1981 r. wprowadził firmę na giełdę w Johannesburgu. Jej akcje wyceniono wtedy na dziewięć centów, teraz są warte 21 euro. Wartość całego transportowego holdingu Lyncha przekracza 4 mld euro. Działa na trzech kontynentach - w Europie, Australii i Afryce.

Stawka konkursu była mocna. Uznanie jury wzbudził m.in. Cees Dekker z Holandii, potentat na rynku cebulek chryzantem. Uprawia je w Tanzanii i Brazylii (tańsza siła robocza) i codziennie samolotem sprowadza do Holandii. Tam specjalne roboty wybierają cebulki ze skrzynek i wsadzają do doniczek. 500 mln cebulek rocznie trafia do 42 krajów. Dekker ma też własne laboratorium, gdzie 30 osób pracuje nad nowymi odmianami. - Do tej pory wymyśliliśmy ich 120, niektóre - jak mówią nasi klienci - w ogóle chryzantem nie przypominają. - opowiadał "Gazecie" Cees Dekker.

Imponujące osiągnięcia w swojej branży ma też Goran Sundholm z Finlandii. 90 proc. pływających po świecie statków wyposażonych jest w jego systemy przeciwpożarowe. - Najważniejsi do osiągnięcia sukcesu są ludzie, trzeba inwestować w ich rozwój. Bez tego nie ma co marzyć o zleceniach - mówi.

Z kolei urodzony na Ukrainie Izraelczyk Shimon Eckhouse zbił majątek na produkcji narzędzi do operacji plastycznych, głównie do redukcji zmarszczek i nadmiernego owłosienia. Jego firma Syneron Medical kontroluje 15 proc. światowego rynku i jest notowana na giełdzie NASDAQ.

W czasie konkursu odbywały się wykłady i prezentacje. Największą widownię zgromadził Stelios Haji-Ioannou, założyciel linii lotniczych EasyJet. Radził, aby nie bać się w biznesie ryzyka. - Jeśli firma nie podejmuje nowych wyzwań i nie ma w niej ludzi z wizją, marzeniami, to przegrywa - mówił. Żaden wizjoner nie znajdzie u niego jednak etatu. - Od wytyczania nowych dróg jestem ja, ludzi potrzebuję do pracy - dodawał.

Partnerami konkursu są Fortis Bank Polska, "Gazeta Wyborcza", Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie, "Harvard Business Review", TVN 24.

Kolejna edycja konkursu w przyszłym roku. Jeśli chcesz pojechać do Monte Carlo, musisz wygrać plebiscyt w Polsce. Jego zwycięzcę organizatorzy z Ernst & Young ogłoszą w listopadzie.

Trzeba się jednak spieszyć. Zgłoszenia przyjmowane są tylko do 16 czerwca. W plebiscycie może wystartować każdy, kto zatrudnia minimum 20 osób i prowadzi firmę minimum dwa lata. Więcej informacji: www.eoy.com/pl, infolinia 022 5577755, e-mail: eoy.polska@pl.ey.com

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.