Firmom będzie łatwiej sięgnąć po euro?

Rząd chce ułatwić przedsiębiorcom korzystanie z unijnych funduszy, a przedsiębiorcy zapowiadają, że nie będą o nie występować, bo boją się kontroli Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Gra toczy się o ponad 50 mld zł

Walka o unijne pieniądze idzie Polakom jak po grudzie. Z badań Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan" wynika że z 1,1 tys. firm, które w 2005 r. złożyły wnioski o dofinansowanie, blisko 70 proc. dotacji nie otrzymało.

Premier Kazimierz Marcinkiewicz zapewniał w piątek w trakcie spotkania z przedstawicielami izb handlowych, że nie może się zmarnować nawet jedno euro. - Nie możemy popełnić żadnego błędu - twardo zapowiada szef rządu.

Dlatego Ministerstwo Rozwoju Regionalnego pracuje nad zmianami procedur, które maja ułatwić staranie się o dotacje. "Gazeta" dotarła do projektu ustawy w tej sprawie.

Kupiłem sobie ciągnik

Resort chce w nim wyeliminować różne absurdy. Na jeden z nich napatoczył się Andrzej Chwalik, przedsiębiorca z Kalisza, który od trzech lat prowadzi firmę obuwniczą w Kaliszu. W połowie ubiegłego roku Chwalik złożył dwa wnioski o unijną dotację. Jeden na zakup maszyn do produkcji butów sportowych. Drugi o pieniądze na szkolenie pracowników do obsługi tych maszyn. Bardzo się zdziwił, kiedy po dwóch miesiącach przyznano mu dotację tylko na... szkolenie. - Po co mi to szkolenie, skoro nie mam na czym produkować butów - złości się przedsiębiorca.

Taka sytuacja była możliwa, bo wnioski Chwalika zgodnie z obowiązującym prawem rozpatrywały różne zespoły ekspertów. Jeden nie miał pojęcia o decyzji drugiego. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego chce, aby w podobnym przypadku był tylko jeden wniosek.

Resort chce też ułatwić życie małym firmom. Często rezygnowały ze starania się po unijne fundusze, bo nie było ich stać na formalne opracowanie wniosku (nawet dla małej firmy to wydatek kilkunastu tysięcy złotych). Teraz zgodnie projektowanymi zmianami - nawet jak nie dostaną pieniędzy, będzie im przysługiwał zwrot połowy kosztów przygotowania wniosków.

Inną propozycją ministerstwa jest zmiana kolejności oceny wniosków. Eksperci badali wpierw, czy są one poprawne merytorycznie, a później formalnie. Teraz jest odwrotnie - firma wydaje pieniądze na różne załączniki, ekspertyzy, a potem dowiaduje się, że wniosek nie miał szans od początku, bo dofinansowanie na ten projekt w ogóle jej nie przysługiwało.

Korzystają z tego nieuczciwe firmy konsultingowe. Ofiarą jednej z nich padł Pan Janusz właściciel średniej wielkości firmy budowlanej z okolic Rzeszowa, który za unijna dotację chciał kupić ciągnik za blisko 100 tys. zł. - Konsultanci zapewniali mnie, że bez żadnego problemu dostanę pieniądze - wspomina rozgoryczony. - Mamy 95 proc. skuteczności - twierdził konsultant.

Pan Janusz dał się skusić. Zapłacił ok. 10 tys. zł na "pokrycie kosztów związanych z przygotowaniem wniosku", a wniosek został odrzucony w drugim etapie oceny, bo program unijny nie przewidywał dotacji na zakup środków transportu.

- Firma konsultingowa doskonale o tym wiedziała- twierdzi przedsiębiorca. - Ale chcieli wyciągnąć ode mnie pieniądze.

Jak się później okazało Pan Janusz nie był jedynym poszkodowanym. W jego okolicy na prawie 1,2 tys. wniosków dofinansowanie dostało tylko ok. 90 (większość przedsiębiorców korzystała z firm konsultingowych)

Kiedy nowe przepisy wejdą w życie?

- Ze wszystkimi zmianami będziemy gotowi, do końca czerwca, ale najpierw będziemy chcieli poddać je pod opinię społeczeństwa i różnych organizacji - obiecuje Marcinkiewicz.

Premier ostrzega jednak, że przyszły rok pod względem korzystania z unijnych dotacji będzie bardzo trudny. - Obecnie jesteśmy w budżecie Unii na rok 2004-06. Ten budżet będzie trwał jeszcze przez dwa lata - wspominał w piątek premier. - Na to nałoży się w przyszłym roku nowy budżet na 2007-13. Do części środków będą obowiązywały stare procedury, a do części nowe.

To jednak nie jedyny problem.

Przyszły szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego powiedział "Gazecie", że firmy biorące unijne dotacje mogą liczyć się z kontrolą CBA. - Nasze kontrolę są konieczne, aby wyeliminować z polskiej gospodarki korupcję - powiedział Mariusz Kamiński, który ma kierować CBA. Tłumaczy, że zadaniem CBA jest zwalczanie wszelkiej korupcji, do której może dochodzić przy zamówieniach publicznych i przy wypłacie unijnych funduszy.

- Nasze działanie służy wspieraniu działalności wolnorynkowej. Załóżmy bowiem, że jedna z firm dostała dotacje dzięki korupcji, a inna, uczciwa, spełniająca wszystkie kryteria nie ma żadnej pomocy. W takiej sytuacji mamy naruszenie zasad wolnego rynku - dodaje Kamiński.

Przedsiębiorcy są zaniepokojeni. - W takiej sytuacji wiele firm, nawet uczciwych zrezygnuje ze składania wniosków o dopłaty aby uniknąć uciążliwych kontroli - mówi Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club.

Takie niebezpieczeństwo dostrzegają też instytucje odpowiedzialne za wypłatę unijnych dotacji. - Źle by się stało gdyby CBA masowo i bez podejrzenia popełnienia nadużycia kontrolowało firmy. Mogłoby to utrudnić wykorzystywaniu unijnych funduszy - mówi Monika Niewinowska rzecznik Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, które zarządza dotacjami UE w Polsce. Zapewnia, że już dzisiaj zanim firma dostanie choćby jedno euro, jest dokładnie sprawdzana.

W każdym województwie robią to przedstawiciele Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. - Sprawdzają u przedsiębiorcy każdą fakturę - mówi Mirosław Marek prezes PARP. Kontrole, dodaje Marek, przeprowadzają też Najwyższa Izba Kontroli i policja. - Powstawanie więc nowych instytucji kontrolnych nie ułatwi wydawania euro - mówi

Copyright © Agora SA