Jak poseł Wiechecki został ministrem

Pochodzi z portowego miasta i bronił Polskiej Żeglugi Morskiej przed wpływami skarbu państwa. To wystarczyło, by 28-letni poseł LPR został ministrem gospodarki morskiej i rybołówstwa.

Pytany o kwalifikacje Wiecheckiego członek władz krajowych LPR Marek Kotlinowski powiedział PAP: "Jest prawnikiem i ekonomistą, jest posłem ze Szczecina. Zajmował się Polską Żeglugą Morską".

W jaki sposób Wiechecki zajmował się największym polskim armatorem? Dwa lata temu LPR zaangażowała się w spór między ówczesnym SLD-owskim ministrem skarbu państwa a byłym dyrektorem PŻM Pawłem Brzezickim. Chodziło o sprzedaż przez Brzezickiego słynnej złotej akcji spółki-córki PŻM. Transakcja ta pozbawiała skarb państwa kontroli nad majątkiem armatora. Minister skarbu odwołał za to Brzezickiego, a Wiechecki bronił zwolnionego dyrektora (teraz Brzezicki doradza premierowi Kazimierzowi Marcinkiewiczowi w sprawach morskich). Wiechecki i cała LPR były też przeciwne przekształcaniu PŻM, które jest przedsiębiorstwem państwowym, w spółkę skarbu państwa. Uważali, że to krok w kierunku prywatyzacji i sprzedaży polskiego armatora.

- Poseł Wiechecki bardzo mocno angażował się w obronę PŻM - podkreśla europoseł i wiceprezes LPR Sylwester Chruszcz. Uważa, że doświadczenie z PŻM i praca Wiecheckiego w charakterze jego asystenta to wystarczająca praktyka do kierowania tym resortem. - W parlamencie europejskim jestem członkiem komisji transportu i poseł Wiechecki jako mój asystent przygotowywał dla mnie wszelkie ekspertyzy na temat dofinansowania portów.

Rafał Wiechecki cztery lata temu skończył prawo, rok temu ekonomię. Ma aplikację sędziowską i jest na liście adwokackiej - ale zawodowo nie pracował. W objęciu teki ministra na pewno pomogły mu dobre kontakty z liderem partii Romanem Giertychem - należy do grona jego wiernych współpracowników. W partii robi błyskotliwą karierę - stoi na czele szczecińskiej LPR. Jest wiceprezesem zachodniopomorskich władz i członkiem krajowych. Jak większość współpracowników Giertycha polityczne szlify zdobywał w Młodzieży Wszechpolskiej, której cały czas jest członkiem.

Rozmowa z Rafałem Wiecheckim

Jolanta Kowalewska: Jest Pan najmłodszym ministrem w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, doświadczenie zawodowe ma Pan skromne. Nawet nie zdążył Pan pokierować chociażby małym biurem, a tu trzeba tworzyć nowe ministerstwo - gospodarki morskiej.

Rafał Wiechecki: Uważam, że sobie poradzę. To kwestia dobrania odpowiednich ludzi. LPR jest przygotowana do rządzenia.

Z gospodarką morską wiele wspólnego Pan nie miał. Partyjni koledzy podkreślają, że może być Pan ministrem, bo angażował się w obronę PŻM czy asystował europosłowi Chruszczowi. Rzeczywiście to wystarczające doświadczenia?

- Oprócz tego przez dwa lata stałem na czele zespołu LPR, który przed wyborami opracowywał program rozwoju gospodarki morskiej. Naszym celem było m.in. powołanie ministerstwa gospodarki morskiej i rybołówstwa. Miałem wówczas kontakt z branżą morską. Fragment mojej pracy magisterskiej dotyczył żeglugi śródlądowej i morskich autostrad. Myślę, że to wystarczające doświadczenie. Poza tym będę się otaczał osobami z branży. Tylko moi asystenci i dyrektor gabinetu to będą osoby związane z LPR.

Czy cofnie Pan wprowadzony przez byłego ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela zakaz łowienia na Bałtyku w niedzielę i święta? Nasi rybacy chcą, by w 27-dniowy zakaz połowów wchodziły tak jak w innych państwach dni sztormowe.

- Będę tę sprawę jeszcze konsultował ze środowiskiem rybackim. Jeżeli powiedzą, że to była zła decyzja, to ją zmienię. Kierując ministerstwem, chcę być dobrym menedżerem i swoje decyzje będę konsultował z branżą.

Jako poseł LPR z Zachodniopomorskiego walczył Pan o to, by gazoport, czyli terminal do odbioru skroplonego gazu, inwestycja warta ok. 400 mln dolarów, powstał w jego regionie - w świnoujskim porcie, a nie w konkurującym porcie gdańskim. Jaką decyzję Pan podejmie jako minister?

- Cały czas uważam, że Świnoujście to najlepsza lokalizacja. Odbiorcami 25 proc. składowanego gazu będą zakłady z naszego regionu - ZCH Police i Zespół Elektrowni Dolna Odra. To my mamy największego polskiego armatora PŻM [PŻM - miałby się zajmować obsługą eksploatacyjną gazowców]. Umieszczenie gazoportu w Świnoujściu spowoduje, że nie będziemy postrzegani jako peryferyjne województwo, lecz strategiczne.

Jest Pan także działaczem Młodzieży Wszechpolskiej. W deklaracji założycielskiej organizacja zapisała, że będzie "powstrzymywać wykup przez obcy kapitał majątku narodowego". Jako minister będzie Pan wierny tej deklaracji?

- Oczywiście. Uważam, że porty muszą pozostać w polskich rękach. Za stocznie odpowiadać nie będę, ale uważam, że polskich stoczni nie należy wyprzedawać obcemu kapitałowi. Musimy dbać o polską rację stanu, o nasz narodowy interes.

Rozmawiała Jolanta Kowalewska

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.