Ministerstwo Kultury idzie na wojnę z internautami?

PRZEGLĄD PRASY. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przygotowało projekt nowelizacji prawa prasowego. Zawarta w nim definicja medium elektronicznego jest tak ogólna, że dotyczy właściwie wszystkich stron www. A w przepisie przewidziano m.in.: obowiązek rejestrowania "portalu" w sądzie, wskazania redaktora naczelnego i kary za brak rejestracji. O sprawie pisze dzisiejsza "Rzeczpospolita".

Gdyby nowelizacja ustawy weszła w życie w obecnym kształcie posiadacz właściwie każdego bloga w Polsce, także takiego który dotyczy hodowli kaktusów, czy fotografii portretowej, będzie zmuszony się zarejestrować w sądzie i wypełnić ścisłe normy, jakim poddawane są media. Blog musiałby mieć więc redaktora naczelnego, przestrzegać prawa prasowego (czyli publikować sprostowania) - jeśliby autor serwisu www się nie zarejestrował, albo potem nie przestrzegał prawa prasowego - trafi do sądu pod groźbą wysokiej grzywny.

- Moje studentki prowadzą serwis propagujący naturalne kosmetyki. Obawiam się, że on również będzie podlegał rejestracji - mówi "Rzeczpospolitej" prof. Ewa Nowińska z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Nowelizacja mówi bowiem wprost o obowiązku rejestracji publikacji prasowych, nie precyzuje natomiast, co jest taką publikacją. A w tej sytuacji treść może nie mieć większego znaczenia - tłumaczy.

Podobnie uważa dr Michał Zaremba z Uniwersytetu Warszawskiego.

- Trudno mi znaleźć powód, dla którego ministerstwo idzie na wojnę z internautami. Proponowane przepisy nie mają odpowiedników w żadnym kraju europejskim. Albo pozostaną całkowicie martwe, albo będą stosowane wybiórczo przez organy ścigania jako straszak na niepokornych - mówi.

"Rz": Ministerstwo nie chce się tłumaczyć

"Rz" w swoim artykule pisze, że przez dwa dni nie udało się jej dziennikarzom uzyskać od ministerstwa odpowiedzi na pytania odnośnie przygotowanego projektu. Nie wiadomo więc, czy nieścisła definicja jest zamierzona, czy to niedopatrzenie urzędnika.

- To próba ważenia dwóch wartości: z jednej strony wolności słowa, z drugiej zaś ochrony praw osób trzecich. Autorzy projektu uznali, że osoby, których prawa naruszono, muszą wiedzieć, od kogo żądać sprostowania czy też komu wytaczać proces - mówi "Rz" prof. Nowińska. - Tyle że ustalenie takiej osoby wbrew pozorom i teraz nie jest niemożliwe. Można sprawdzić, kto rejestrował daną domenę internetową - zwraca uwagę dr Zaremba.

Brak definicji publikacji prasowej sprawia, że nikt nie wie, czy to, co publikuje w Internecie, nie zostanie za nią uznane. Osoba, która nie dopełni obowiązku rejestracji, ma być karana grzywną. Samo skazanie będzie miało jednak poważniejsze konsekwencje - zostanie odnotowane w Krajowym Rejestrze Karnym i może utrudnić chociażby znalezienie pracy.

Czytaj więcej w artykule "Rzeczpospolitej"

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.