Kryzys pretekstem do zwolnień

Pracodawcy wykorzystują kryzys, by zwolnić drogich pracowników i zatrudnić tańszych. W rozmowie z "Dziennikiem" przyznają otwarcie: zasłaniając się kryzysem, zwalniają, choć nie muszą. "Podczas boomu pracownicy dyktowali warunki, teraz nasza kolej" - uzasadniają pracodawcy.

Dyrektor zarządzający dużej firmy, z którym rozmawiał "Dziennik", mówi, że nie musiał ciąć kosztów, żeby ratować firmę, ale przeprowadził właśnie zwolnienia i uzasadnił je kryzysem. "Ja w ten sposób maksymalizuję zysk" - tłumaczy.

Podobne relacje "Dziennik" usłyszał od innych pracodawców. Jednak wszyscy zastrzegają sobie anonimowość. "Gdybym zdradził to wszystko, podając swoje dane, w środowisku groziłby mi lincz" - mówi jeden z nich. Opowiadają jednak ze szczegółami o tym, jak zwalniają zbyt drogich pracowników, zastępując ich tańszymi, jak obniżają pensje, dając alternatywę: to albo upadek firmy i utrata miejsc pracy. "Wystarczy powiedzieć 'kryzys' i nie będzie protestów zespołu" - mówią pracodawcy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.