Złoty wciąż się osłabia. Padają kolejne rekordy

Spadek kursu euro do dolara negatywnie odbija się na notowania polskiej waluty. Amerykański dolar otarł się dzisiaj o granicę 3,46 złotych. To najwyższy poziom od listopada 2005 roku. Z kolei euro przekroczyło barierę 4 złotych 43 groszy. Ostatnim razem było tak drogie euro było w połowie 2004 roku. Złoty w okolicach 14.00 nadal się osłabiał.

Przecena złotego nie jest czymś wyjątkowym, mocno tracą również inne waluty regionu. Zdaniem analityków, sytuacja techniczna na wykresach polskich par w sposób jednoznacznych wskazuje na przewagę strony popytowej. Kurs EUR/PLN, po przełamaniu szczytu z kwietnia 2005 roku (4,2901) ma otwartą drogę do dalszych wzrostów. Najbliższą barierą psychologiczną jest poziom 4,5 zł. Na wykresie USD/PLN granicą jest poziom 3,4424 zł. Tworzy go szczyt z listopada 2005 roku.

Kuczyński: budżet na 2009 r. jest wirtualny

Analitycy pytani przez Gazeta.pl prognozują, że złoty nadal będzie tracił. Ich zdaniem powody są wciąż te same. - Małe zaufanie do rynków krajów rozwijających się jest jedną z głównych przyczyny osłabienia naszej waluty - powiedział nam Piotr Kuczyński, analityk Xeliona. Choć ogólna sytuacja w regionie jest nieciekawa, jego zdaniem złoty wypada wyjątkowo słabo. Powodem małego zainteresowania inwestorów zagranicznych naszą walutą są bardzo słabe dane napływające z naszej gospodarki. - Obecny budżet jest wirtualny. Pieniędzy brakuje w kilku ważnych resortach - sprawiedliwości, policji, obronie narodowej. Choć rząd słusznie broni się mówiąc, że to nie jest dziura budżetowa, mniejsze wpływy w 2008 r. obciąży obecny budżet. Już teraz wiadomo, że należy spodziewać się jego nowelizacji - ocenił analityk Xeliona.

Tomasz Regulski z TMS Brokers uważa z kolei, że przyczyną rekordowo słabego złotego jest wczorajsza wypowiedź ministra finansów Jacka Rostowskiego. Szef resortu finansów powiedział, że w okresie światowego kryzysu, należy liczyć się z przesunięciem terminu przyjęcia euro. Wiążę się to głównie z deficytem budżetowym i niemożliwością planowego spełnienia warunku RM2, czyli utrzymania deficytu budżetowego na odpowiednim poziomie.

Będzie jeszcze gorzej?

Co robić, gdy złoty mocno słabnie i bije kolejne rekordy? Zdania są podzielone. Piotr Kuczyński uważa, że póki co nie należy rozdzielać szat. - Słaby złoty ma swoje plusy. Poprawia się konkurencyjność naszej gospodarki, odwraca trend ucieczki inwestorów. Dlatego bardzo konserwatywny w tej materii rząd i nadzór finansowy na razie nie podejmie żadnych kroków. Na jakiś ruch zdecyduje się dopiero, gdy będzie zagrożenie sektora bankowego. Ryzyko niespłacania kredytów walutowych przez Polaków wymusi interwencję - ocenił w rozmowie z Gazeta.pl analityk Xeliona.

Tomasz Regulski również jest pesymistą. - Na razie nie widzę szansy na odbicie się złotego. To jest trochę tak jak z gospodarką brytyjską w ostatnim czasie. W sytuacji złych nastrojów, dobre informacje są ignorowane. Póki co jestem pesymistą. Trzeba czekać, aż sytuacja na świecie i w naszym regionie uspokoi się - uważa analityk TMS Brokers.

Copyright © Agora SA