Szczególnie smutna historia giełdowego Centrozapu

Sąd Okręgowy w Katowicach przyznał spółce 42 mln zł odszkodowania za błędy urzędników skarbowych, którzy doprowadzili firmę do upadłości.

To jedno z najwyższych odszkodowań w historii procesów polskich firm z fiskusem. Ale też historia Centrozapu jest szczególnie smutna. Ta średniej wielkości spółka specjalizująca się w technologiach dla hutnictwa została doprowadzona przez inspektora Urzędu Kontroli Skarbowej do bankructwa. Urzędnik zarzucił Centrozapowi wyłudzanie 111 mln zł VAT. Cała gotówka firmy została zamrożona, spółka utraciła płynność i w konsekwencji wystąpiła o upadłość. Musiała sprzedać większość aktywów, ale przez lata dochodziła sprawiedliwości. Najpierw sąd administracyjny uchylił większość decyzji fiskusa. A wczoraj po kilkuletnim procesie Sąd Okręgowy w Katowicach przyznał spółce 42 mln zł.

Sędzia Joanna Kozera podkreśliła, iż nie ma wątpliwości co do tego, że urzędnicy skarbowi wydali w sprawie Centrozapu 14 błędnych decyzji, a wina pozwanego skarbu państwa została udowodniona. Najtrudniejsza była wycena szkody - Centrozap domagał się 100 mln zł, ale dostał ponad połowę mniej. Ale i Prokuratoria Generalna, czyli urząd reprezentujący skarb państwa w dużych procesach cywilnych, zapowiedziała apelację.

- Ten wyrok przywraca wiarę w państwo prawa - stwierdził prezes spółki Ireneusz Król. Zapowiedział, że firma będzie dążyć do ugody ze skarbem państwa, chcąc zakończyć ciągnące się od wielu lat procesy. Zdaniem Króla skarb państwa mógłby przekazać firmie niekoniecznie gotówkę, ale np. udziały w spółkach skarbu państwa o uzgodnionej przez strony wartości. - Nie wiem, jakie będzie nastawienie akcjonariuszy, rady nadzorczej, ale ja będę dążył do ugody. Nie mam siły nadal kopać się z koniem - mówił Król.

Centrozap kilka tygodni temu powrócił na warszawski parkiet. Wczoraj jego akcje wzrosły o 1 proc.

Copyright © Agora SA