NBP: jeszcze więcej zaufania?

Narodowy Bank Polski nie wyklucza, że w ramach tzw. pakietu zaufania zacznie gwarantować wszystkie pożyczki zawierane między bankami. Czy to zbije rynkowe stopy procentowe i raty naszych kredytów.

W piątek polskie banki po raz pierwszy mogły pożyczać od NBP pieniądze w ramach tzw. pakietu zaufania. To specjalny zestaw rozwiązań, który ma poprawić płynność na rynku pieniężnym. Ta szwankuje od kilku tygodni, gdy na skutek światowego kryzysu kredytowego banki ograniczyły pożyczanie sobie pieniędzy.

Pod koniec zeszłego tygodnia WIBOR 3M, wskaźnik obrazujący cenę trzymiesięcznej pożyczki zawieranej między bankami, osiągnął rekordowe 6,82 proc. Wysokie ceny pieniądza z jednej strony powodują wzrost rat kredytów hipotecznych (ich oprocentowanie często zależy właśnie od stopy WIBOR), a z drugiej ograniczają bankom możliwości udzielania nowych kredytów.

Lekarstwem, którym NBP chce uleczyć rynek pieniężny, są tzw. operacje otwartego rynku (skupowanie od banków komercyjnych papierów wartościowych), ułatwienie bankom dostępu do kredytu lombardowego oraz tzw. swapy walutowe (czasowa wymiana walut). Dzięki temu banki mają więcej możliwości, by uzyskać żywą gotówkę zamiast nadmiarowych walut lub niepłynnych papierów wartościowych.

Już w piątek w ramach "pakietu zaufania" banki przeprowadziły transakcje warte 9 mld zł. Wczoraj wiceprezes NBP Piotr Wiesiołek ogłosił, że na rynku międzybankowym widać już pierwsze efekty działania planu. - Płynność się poprawia, banki zaczęły znowu zawierać pożyczki tygodniowe - dodał Wiesiołek.

Większość bankowców twierdzi jednak, że nie korzystają z "pakietu zaufania". - Jesteśmy nadpłynni, więc nie musimy korzystać z instrumentów przewidzianych w pakiecie - mówi Marcin Jedliński z Raiffeisena. Podobne odpowiedzi usłyszeliśmy w BRE, BZ WBK, Pekao, ING Banku Śląskim, CitiHandlowym i Millennium.

- Nie wiem, dlaczego banki się nie kwapią do podpisywania umów ramoch z NBP na korzystanie z pakietu. Może nie mają wcale takich wielkich potrzeb płynnościowych, jak to publicznie deklarują? - zastanawia się Wojciech Kwaśniak, doradca prezesa NBP.

Choć w poniedziałek transakcji między bankami było już więcej niż przed weekendem, to oprocentowanie pożyczek spadało tylko symbolicznie. WIBOR 3M wciąż wynosi 6,8 proc. Zdaniem Marcina Materny, analityka DM Millennium, pakiet NBP nie ożywi rynku pożyczek międzybankowych. - Nie ma w nim tego, na czym bankom zależało najbardziej - gwarancji dla transakcji na rynku międzybankowym. Pozostałe instrumenty to krok w dobrym kierunku, ale niewystarczający - ocenia Materna.

Tymczasem, jak ujawnił wczoraj wiceprezes NBP Piotr Wiesiołek, bank centralny już rozważa wprowadzenie takich gwarancji. Dzięki nim bank pożyczający pieniądze innemu bankowi miałby pewność, że w razie kłopotów finansowych wierzyciela NBP pokryje mu straty.

To pozwoliłoby przezwyciężyć kryzys zaufania między bankami i zachęciłoby je do pożyczania sobie pieniędzy. - Rozmawiamy z bankami na ten temat. Takie gwarancje wprowadziłyby spokój na rynku w obliczu tego, co dzieje się na świecie - stwierdził Wiesiołek. Zasugerował, że ewentualne decyzje NBP w sprawie gwarancji mogą zapaść bardzo szybko.

Bank centralny myśli też, jak zażegnać bankową suszę na rynku franków szwajcarskich. Z nimi też banki mają wielki kłopot, bo własnych rezerw tej waluty nie trzymają, a na rynkach zagranicznych nikt nie chce jej pożyczać. Efekt? Kolejne polskie banki praktycznie zawieszają udzielanie kredytów we frankach. Uczynił to m.in. BZ WBK i Bank Millennium.

Zawarte w "pakiecie zaufania" swapy walutowe mogłyby ulżyć bankom, ale NBP też ma niewiele franków, które mógłby pożyczać. Na razie oferuje bankom głównie euro i dolary. Ale to ma się wkrótce zmienić. - Mam nadzieję, że w ciągu kilku dni uzyskamy linię kredytową ze szwajcarskiego banku centralnego na sfinansowanie swapów we frankach szwajcarskich - zapowiedział wczoraj Wiesiołek.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.