"Nasz Dziennik": Bank Pekao SA wypłacił za dużą dywidendę?

"Nasz Dziennik" twierdzi, że mogło dojść do transferu miliarda dolarów z banku Pekao SA do zagranicznych podmiotów związanych z grupą finansową UniCredit. Miało to ratować stabilność finansową tej grupy. - To jakaś bzdura, pozwiemy ich do sądu - odpowiada Arkadiusz Mierzwa, rzecznik Pekao SA.

Gazeta pisze, że bank Pekao SA stał się dla włoskiego udziałowca grupy finansowo-bankowej UniCredit jedynie zapleczem finansowym. Jak wynika z ustaleń członków Komisji Gospodarki, w ostatnich miesiącach z polskiego banku mogło zostać przetransferowanych, z ominięciem przepisów polskiego prawa podatkowego, około 2 i pół miliarda złotych.

"Wypłacona dywidenda przekroczyła bowiem zysk netto wypracowany przez Pekao SA w 2007 r. i wyniosła aż 125 proc. W praktyce oznacza to, że udziałowcy przejęli nie tylko zysk wypracowany przez polski bank, ale również część kapitału rezerwowego" - czytamy w "Naszym Dzienniku".

- To jakaś bzdura na resorach. Po pierwsze nikt z z tej gazety z nami nie rozmawiał. Po drugie KNF na bieżąco kontroluje banki. Po trzecie, w sprawie dywidendy mamy ekspertyzy prawników, że wszystko odbyło się zgodnie z polskim prawem. Być może kłopoty z liczeniem dziennikarza tej gazety wynikają z tego, że zapomniał o fuzji, która miała miejsce w tym roku - denerwuje się Arkadiusz Mierzwa, rzecznik banku.

Według informacji "Naszego Dziennika" pieniądze trafiły do podmiotów należących do UniCredit i posłużyły do ustabilizowania pozycji włoskiego udziałowca, zachwianej kryzysem na rynkach finansowych.

Gazeta dodaje, że przeprowadzenie całej operacji, na której Skarb Państwa mógł stracić kilkadziesiąt milionów złotych, umożliwił brak właściwego nadzoru ze strony ministra finansów Jacka Rostowskiego. Parlamentarzyści PiS złożyli wczoraj interpelacje w tej sprawie między innymi do premiera i prezesa NBP.

Według "Naszego Dziennika" sprawą interesuje się też Komisja Nadzoru Finansowego.

Nadzór z zasady nie komentuje jednak podobnych doniesień o czym świadczą słowa Magdaleny Chmielewskiej-Racławskiej z Komisji Nadzoru Finansowego.

- KNF nie informuje o czynnościach nadzorczych prowadzonych wobec indywidualnych banków. W sytuacji, gdy dziennikarze pytają nas o konkretny bank wymieniając jego nazwę, my nie możemy udzielić żadnej odpowiedzi. Krótko mówiąc KNF nie komentuje sprawy - powiedziała portalowi Gazeta.pl.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.