Żaden z analityków nie oczekiwał, że w lipcu roczny wzrost produkcji przemysłowej będzie wyraźnie wyższy niż miesiąc wcześniej. Analitycy prognozowali wzrostu o 7,3 proc. w porównaniu z lipcem 2007 r. Tymczasem wyniósł on 5,6 proc. Gdy uwzględnić różnice sezonowe (m.in. liczbę dni roboczych) to wynik jest jeszcze gorszy - 4,4 proc.
- Wszystko jasne. Gospodarka zwalnia - tak dane GUS komentują analitycy. Wcześniejsze ankiety wśród przedsiębiorców pokazywały pogorszenie nastrojów, jednak od kilku miesięcy obraz koniunktury zaburzały liczne długie weekendy i święta. Dopiero lipiec miał pokazać, jak jest naprawdę.
- Spowolnienie w Polsce niewątpliwie wynika z pogorszenia tempa wzrostu w strefie euro. Ale silny wzrost płac w Polsce, który pogrążył konkurencyjność firm, i silny złoty też najpewniej nie są bez winy - komentuje Lars Christensen, ekonomista Danske Banku. Analitycy BRE Banku szacują, że przyszłe tempo wzrostu produkcji wyniesie raczej 4-6 proc., a nie 8-9 proc. jak w poprzednich miesiącach.
Pocieszające, że produkcja budowlana wzrosła w lipcu o przyzwoite 16,9 proc. "Dwucyfrowy wzrost w budownictwie sugeruje, że dynamika inwestycji w III kwartale nie powinna mocno osłabnąć. A to ożywia nadzieje, że spowolnienie gospodarcze może mieć umiarkowanie łagodny przebieg" - piszą w komentarzu analitycy Banku Zachodniego WBK.
Wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska sądzi, że w całym roku tempo wzrostu PKB nie powinno być niższe niż 5,5 proc. zapisane w budżecie. - Ale pracujemy nad aktualizacją założeń makroekonomicznych do projektu budżetu na przyszły rok - dodała.
Piotr Kalisz, główny ekonomista Citibanku Handlowego, uważa, że mimo gorszych danych Rada Polityki Pieniężnej zaordynuje jeszcze jedną podwyżkę stóp w październiku. Przemawia za tym dwucyfrowa dynamika płac. - Ale w 2009 r. spodziewam się obniżki stóp o 0,75-1 pkt. proc. w odpowiedzi na jeszcze gorsze wyniki PKB i spadek inflacji - wyjaśnia.