TP przyjmuje propozycję UKE

- Podejmiemy rozmowy z regulatorem - tak Telekomunikacja Polska zareagowała na piątkową propozycję UKE, by dogadać się w sprawie zmniejszenia do minimum kar nałożonych na operatora.

Kary, które wiszą nad TP, to ponad 500 mln zł, w tym 340 mln za wprowadzenie bez konsultacji tzw. opłaty za utrzymanie łącza w przypadku osób, które kupują Neostradę bez telefonu. Propozycja Anny Streżyńskiej, prezes UKE, to obietnica radykalnego ich zmniejszenia, nawet do symbolicznych kwot rzędu 1 tys. zł. Jednak niebezwarunkowo.

Streżyńska chce, by TP przede wszystkim usunęła wszelkie naruszenia leżące u podstaw kar, a po drugie, by oszczędzone w ten sposób pieniądze przekazała na inwestycje wskazane przez regulatora. Z informacji "Gazety" wynika, że chodzi o doprowadzenie szerokopasmowego internetu do gmin wiejskich i wymianę - działającej wciąż jeszcze nawet w Warszawie - infrastruktury ołowianej na miedzianą lub światłowodową. Magda Borowik, analityk rynku telekomunikacyjnego w IDC Polska, wyceniała nawet, że pieniędzy z kar starczyłoby na radiowy internet Wi-Max dla tysiąca gmin.

Ireneusz Piecuch, sekretarz generalny i dyrektor wykonawczy Grupy TP, którego komentarz udało nam się wczoraj uzyskać, zaznacza, że Telekomunikacja Polska jest zainteresowana zakończeniem jak największej liczby sporów z regulatorem w sposób polubowny, i to nie tylko w obszarze nakładanych kar, ale takich zagadnień, jak wdrożenie wyników zeszłorocznego audytu kosztowego czy uregulowanie kwestii dopłat z tytułu świadczenia tzw. usługi powszechnej.

- Jeżeli chodzi o kwestię kar, to w świetle ostatniego stanowiska Komisji Europejskiej [stwierdzającego między innymi, że regulacjom nie podlega detaliczny rynek usług dostępu do internetu] pozycja prawna TP ma mocne podstawy, i to w olbrzymiej większości tych postępowań odnoszących się nawet do 80 proc. nałożonych kar - mówi "Gazecie" Piecuch. - Jesteśmy jednak zdania, że spory tego typu powinny być rozstrzygane pomiędzy zainteresowanymi stronami, albowiem przekazanie sporu do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości wiązałoby się z uszczerbkiem na wizerunku naszego kraju, a tego z pewnością byśmy nie chcieli. Dlatego też, aczkolwiek propozycja prezes UKE zawiera kilka stwierdzeń, które budzą nasze zastrzeżenia, jesteśmy gotowi na podjęcie bez jakichkolwiek warunków wstępnych zaproponowanych nam rozmów - zaznacza Piecuch.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.