Tu mi gen wyrośnie. Albo i nie

Nowy pomysł Ministerstwa Środowiska, jak utrudnić uprawy roślin GMO w Polsce, nie podoba się ani ekologom, ani zwolennikom technologii GMO.

We wczorajszej "Gazecie" opisaliśmy fortel, jaki chce zastosować Ministerstwo Środowiska w nowej ustawie o roślinach genetycznie modyfikowanych. Chodzi o to, żeby polskie przepisy znacząco utrudniały - a wręcz uniemożliwiały - uprawę GMO. Jednocześnie nowa ustawa ma być zgodna z przepisami Unii, które nie zezwalają na otwarty zakaz.

Jak to osiągnąć? Resort proponuje, żeby o uprawach GMO decydowały samorządy. Będą one mogły tworzyć u siebie "strefy wolne od GMO". Dodatkowo ustawa nałoży wiele obowiązków na osoby chcące uprawiać rośliny modyfikowane genetycznie. Trzeba będzie uzyskać na to zgodę sąsiadów. I przez pięć lat przechowywać dokumentację.

Nasze informacje potwierdził wczoraj minister środowiska Maciej Nowicki. - Nowa ustawa ma sprawić, by w niekontrolowany sposób nie można było wprowadzić do środowiska organizmów genetycznie zmodyfikowanych - tłumaczył na wczorajszej konferencji o GMO zorganizowanej w Warszawie. - Szukamy sojuszników wśród innych krajów UE - stwierdził.

Na razie resortowy fortel krytykują zarówno ekolodzy, jak i zwolennicy technologii GMO. Dla tych pierwszych ustawa jest za mało radykalna. - Nawet jeśli Bruksela nie utrąci tych przepisów, to i tak dojdzie do skażenia środowiska przez rośliny GMO. Bo ten projekt przewiduje, że poszczególni rolnicy będą mogli wyłączyć swoje działki spod obowiązywania "strefy wolnej" - mówi "Gazecie" Maciej Muskat z organizacji Greenpeace. Jego zdaniem rząd powinien raczej wykorzystać mechanizm tzw. klauzuli bezpieczeństwa z unijnej dyrektywy 2001/81. Pozwala ona wprowadzić zakaz uprawy konkretnego gatunku rośliny GMO (np. kukurydzy), jeśli znajdzie się odpowiednie uzasadnienie naukowe. Z tej furtki skorzystało kilka krajów Unii, m.in. Francja, Węgry, a ostatnio - Rumunia.

Projekt nie podoba się też naukowcom. - Raczej nie ma szans na wdrożenie. Zapewne nie zaakceptuje go Komisja Europejska - prognozuje prof. Tomasz Twardowski, szef Polskiej Federacji Biotechnologii. - Dla dobra polskiej gospodarki, która technologii GMO potrzebuje, tę sprawę należałoby definitywnie rozwiązać - dodaje.

Ministerstwo Środowiska zapewnia, że wykorzysta także wszystkie możliwości blokady, na które zezwala prawo unijne. - Nasz projekt będzie jeszcze uzupełniany - powiedział "Gazecie" wiceminister Maciej Trzeciak, wiceminister środowiska. I zapowiedział, że w ciągu kilku tygodni ustawa zostanie przekazana do konsultacji społecznych i międzyresortowych.

Resort środowiska uruchamia też ogólnopolską kampanię informacyjną o GMO. Piątkowa konferencja w Warszawie była pierwszym z 22 spotkań, które odbędą się w całym kraju.

Copyright © Agora SA