Gmino i urzędzie, walczcie o tańszą energię

Urząd Regulacji Energetyki apeluje do instytucji publicznych: organizujcie przetargi na dostawę prądu

Gminy, urzędy, szpitale czy szkoły to dla energetyki spory kąsek. W sumie 13 tys. podmiotów, które rocznie zużywają prąd wart kilka miliardów złotych. Do tej pory podpisywały po prostu umowy z lokalnym dostawcą energii z tzw. wolnej ręki, bo nie było wyboru. Od 1 lipca 2007 r. ruszyła jednak liberalizacja rynku energii - każdy odbiorca prądu, niezależnie od tego, czy jest firmą, gospodarstwem domowym, czy instytucją publiczną, może zmienić dostawcę prądu. Te ostatnie mają obowiązek rozpisywania przetargów dla swych dostawców, jeśli wartość zamówienia przekracza 14 tys. euro. Wczoraj wiceszefowie Urzędu Regulacji Energetyki i Urzędu Zamówień Publicznych przypomnieli, że od 1 lipca dotyczy to także prądu. - Wciąż wiele instytucji udziela zamówień z wolnej ręki - mówił wiceprezes UZP Dariusz Piasta. Tymczasem za niezorganizowanie przetargu na prąd kierownikowi jednostki grozi sprawa na naruszenie dyscypliny finansów publicznych.

Według danych UZP do tej pory rozpisano 65 przetargów na dostawę energii. Nie wiadomo, niestety, ile z nich zostało już rozstrzygniętych ani ile gmin czy urzędów zmieniło dotychczasowego "zasiedziałego" dostawcę. Piasta zauważył jednak, że częściej o przetargach zapominają urzędy państwowe niż samorządy.

Wiceprezes URE Marek Woszczyk mówił też, że instytucje publiczne często popełniają błąd, źle określając warunki przetargu. Np. domagają się zawarcia umowy na czas nieokreślony. Sprzedawcy prądu nie chcą podpisywać takich umów, bo trudno im przewidzieć, po ile prąd będzie za rok.

Na dostawach prądu gminy czy powiaty mogą zaoszczędzić. Mogą np. zorganizować przetarg na dostawę prądu dla wszystkich szkół lub szpitali, których są właścicielami.

Dotychczas największy przetarg na dostawę prądu zorganizowała firma prywatna - TP SA. Zamówienie warte jest ok. 100-150 mln zł.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.